Brakuje powtarzalności
To był nieudany weekend dla hokeistów Unii Oświęcim. Biało-niebiescy przegrali dwa mecze z TatrySki Podhalem Nowy Targ (3:4) oraz PGE Orlikiem Opole (2:5) i w efekcie spadli na siódme miejsce w ligowej tabeli.
W ciągu zaledwie kilkudziesięciu godzin oświęcimianie zaprezentowali dwa różne oblicza. W Nowym Targu zadziorne i bardzo waleczne, zaś na własnej tafli flegmatyczne. – Niepokoi mnie fakt, iż zespołowi brakuje powtarzalności – zwrócił uwagę Josef Doboš, trener Unii.
Jego podopieczni spotkanie z PGE Orlikiem zaczęli bardzo słabo. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż pierwszego gola stracili już po 47 sekundach gry. Z kolei po siedmiu minutach przegrywali już 0:2. – Zbyt szybko stracone bramki w pierwszej tercji gole nieco podłamały zespół. Inna sprawa, że nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans, a było ich naprawdę sporo – zaznaczył.
Biało-niebiescy nie potrafili zamienić na gole dwóch okresów, gdy mieli na lodzie o dwóch graczy więcej (35 i 82 sekundy).
– Jeśli nie wykorzystuje się przewag, to nie można wygrać meczu. Najbardziej smuci mnie to, że w takich sytuacjach do boju posyłam najbardziej doświadczonych zawodników i bywa tak, że nie oddają oni zbyt wielu strzałów na bramkę rywali – wyjaśnił trener Doboš.
Zresztą przewagi są prawdziwą piętą achillesową ekipy z Chemików 4. Wyliczyliśmy, że w meczach pierwszej rundy Polskiej Hokej Ligi wykorzystali oni zaledwie 6 z 53 takich okresów, co przełożyło się na skuteczność oscylującą w granicach 11,3 procent. To stanowczo za mało, by regularne zwyciężać.
Komentarze