„Pasy” zwycięskie! Będzie siódmy mecz (WIDEO)
Comarch Cracovia po raz kolejny pokazała, że potrafi grać pod presją. Podopieczni Rudolfa Roháčka pokonali 4:2 GKS Tychy i wyrównali stan finałowej rywalizacji. Mistrza Polski sezonu 2016/2017 poznamy więc dopiero w niedzielę!
Hokeiści „Pasów” w ostatnim czasie musieli mocniej wsłuchać się w piosenkę legendarnej grupy Queen „Show must go one” i wziąć sobie do serca jej słowa. Przedstawienie, jakim jest finał play-off, jeszcze się nie kończy. A naprawdę jest co oglądać.
Nieskuteczność tyszan
Zacznijmy od tego, że na początku spotkania lepsze wrażenie sprawiali tyszanie. Grali szybciej, bardziej pomysłowo i momentami z wielką łatwością przebijali się przez defensywę „Pasów”. Już w 5. minucie trójkolorowym przez 84 sekundy przyszło grać w podwójnej przewadze (na ławce kar Domogała i Rompkowski), ale nie zdołali wykorzystać tej szansy.
W 9. minucie GKS Tychy objął prowadzenie po naprawdę pięknej akcji swojego pierwszego ataku. Radosław Galant z Jakubem Witeckim tak rozmontowali obronę gospodarzy, że strzał Mateusza Bepierszcza był tylko formalnością.
Odpowiedź Cracovii mogła przyjść bardzo szybko, bo już po kilkudziesięciu sekundach. Damian Słaboń idealnie zagrał wzdłuż bramki, ale Patryk Noworyta nie zdołał zamknąć tej akcji i trafić do siatki.
Później ponownie zarysowała się przewaga tyszan, którzy przy odrobinie szczęścia mogli zejść na pierwszą przerwę przy prowadzeniu 2:0 albo nawet 3:0. Sposobu na Rafała Radziszewskiego nie znaleźli jednak ani Jakub Witecki, ani Josef Vitek. A niewykorzystane sytuacje często się mszczą.
Przemiana „Pasów”
Po przerwie Cracovia przeszła prawdziwą metamorfozę. Zaczęła grać bardziej agresywnie i to musiało w końcu przynieść efekty. W 24. minucie wyrównał Tomáš Sýkora, popisując się przy tym pięknym uderzeniem w okienko. Warto jednak zaznaczyć, że sporą pracę przy tym golu wykonał Petr Kalus, który w trudnej sytuacji utrzymał się przy krążku. Czeski skrzydłowy później wziął sprawy w swoje ręce i w 30. minucie wyprowadził swój zespół na prowadzenie, wykorzystując okres gry w przewadze.
Tyszanie błyskawicznie odpowiedzieli po chytrym uderzeniu Andreia Makrova. Jednak ostatnie słowo w tej odsłonie należało do gospodarzy. Szybką kontrę przeprowadził Tomáš Sýkora, który wyłożył gumę Petrowi Kalusowi. Czeski skrzydłowy nie miał większych problemów z umieszczeniem gumy w siatce.
„Pasy” już na początku trzeciej tercji mogły przypieczętować swoje zwycięstwo. Najpierw po dograniu Krystiana Dziubińskiego fatalnie spudłował Petr Šinágl, a później strzał Lukáša Zíba zatrzymał się na słupku.
Jednak co się odwlecze, to nie uciecze - w 45. minucie na 4:2 podwyższył Damian Kapica. Dynamiczny skrzydłowy urwał się tyskim defensorom i strzałem z bekhendu zaskoczył Štefana Žigárdy'ego. To był jeden kluczowych momentów tego spotkania. Kolejnym było przetrzymanie przez Cracovię drugiego okresu gry w podwójnym osłabieniu. Po nim trzecie zwycięstwo krakowian stało się faktem.
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS: – Pierwsza tercja dobra z naszej strony. Potem źle rozegraliśmy przewagi i to jest wszystko, co mam do powiedzenia po dzisiejszym meczu.
Rudolf Roháček, trener Cracovii: – Ta pierwsza tercja była decydująca. Tychy prowadziły, miały swoje szanse i mogły ułożyć ten mecz pod siebie. Cieszę się, że wyrównaliśmy stan rywalizacji.
Comarch Cracovia – GKS Tychy 4:2 (0:1, 2:2, 1:0)
0:1 - Mateusz Bepierszcz - Jakub Witecki, Radosław Galant (8:59),
1:1 - Tomáš Sýkora - Petr Kalus (23:21)
2:1 - Petr Kalus - Bartosz Dąbkowski, Krystian Dziubiński (29:05, 5/4),
2:2 - Andrei Makrov - Mateusz Bryk (31:30)
3:2 - Petr Kalus - Tomáš Sýkora (36:00),
4:2 - Damian Kapica - Peter Novajovský (45:37).
Sędziowali: Paweł Meszyński, Zbigniew Wolas (główni) - Tomasz Przyborowski, Mariusz Smura (liniowi).
Minuty karne: 14-16.
Widzów: ok. 2300.
Stan rywalizacji: 3:3.
Ostatni mecz: w niedzielę o godzinę 19:15 w Tychach.
Cracovia: Radziszewski – Zíb, Dąbkowski (2); Sýkora, McPherson, Kalus – Rompkowski (2), Novajovský (2); Šinágl, Dziubiński, Kapica (2) – Kruczek, Wajda; Urbanowicz (2), Słaboń, Drzewiecki (2) – Dutka, Noworyta; Domogała (2), Chovan, Kisielewski.
Trener: Rudolf Roháček.
GKS: Žigárdy – Kolarz (2), Ciura (2); Witecki, Galant, Bepierszcz (4) – Bryk, Kotlorz; Jeziorski, Semorád, Kolusz (2) – Zaťko, Górny (2); Makrov, Komorski,Vitek –Kuboš;Pociecha,Rzeszutko, Woźnica.
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze