Kowalówka: – Wstydu nie przynieśliśmy, ale niedosyt pozostał
Hokeiści Unii Oświęcim przegrali ćwierćfinałową rywalizację z Comarch Cracovią 1:4 i zakończyli sezon na siódmym miejscu. Nie da się jednak ukryć, że podopieczni Josefa Doboša na tle broniących tytułu krakowian zaprezentowali się z naprawdę dobrej strony.
Piąte starcie ćwierćfinału rozpoczęło się dokładnie tak samo, jak dwa poprzednie spotkania przy Siedleckiego, czyli od prowadzenia oświęcimian. Na listę strzelców wpisał się Damian Piotrowicz, który zaskoczył Rafała Radziszewskiego pewnym uderzeniem pod poprzeczkę. Biało-niebiescy grali wówczas w przewadze, bo na ławce kar siedział Andrew McPherson.
Krakowianie jednak popisali się błyskawiczną ripostą, doprowadzając do wyrównania po upływie zaledwie 29 sekund.
– Zbyt szybko daliśmy krakowianom wrócić do gry. Gdyby udało nam się „dowieźć” jednobramkową zaliczkę do przerwy, może w szeregi rywali wkradłaby się nerwowość. Tymczasem daliśmy sobie strzelić dwie bramki i od początku drugiej odsłony musieliśmy gonić wynik – zaznaczył Sebastian Kowalówka, skrzydłowy pierwszej formacji oświęcimian.
To właśnie po jego strzale oświęcimianie na początku drugiej tercji doprowadzili do wyrównania. Unia grała wówczas w podwójnej przewadze. Gdy na 3:2 podwyższył Wojciech Wojtarowicz, zrobiło się bardzo ciekawie. Jednak krakowianie wykorzystali atut własnego lodu i ostatecznie wygrali 6:4.
– Strzelając cztery gole w hali mistrza Polski, w dodatku tak klasowemu bramkarzowi jak Rafał Radziszewski, można było spokojnie myśleć o wygraniu i przeciągnięciu rywalizacji o kolejne spotkanie, które odbyłoby się w naszej hali. Sześć straconych goli to zbyt dużo, by myśleć o pokonaniu mistrza Polski – zwraca uwagę Kowalówka.
– Niestety, same gorące serca do walki to wciąż zbyt mały atut w konfrontacji z tak silnym rywalem. Wstydu jednak nie przynieśliśmy, ale z drugiej strony jestem przekonany, że sezon nie musiał się jeszcze dla nas skończyć. Szkoda, że nie udało nam się wygrać spotkań na własnym lodzie– kończy 30-letni skrzydłowy.
Komentarze