Torunianie mają żal do sędziego. Uznał gola, którego nie było?
Nesta Mires Toruń przegrała na własnym lodzie z TatrySki Podhalem Nowy Targ 2:3. Gracze i sztab szkoleniowy „Stalowych Pierników” są mocno zawiedzeni, bo sędzia Paweł Kobielusz uznał bramkę, której ich zdaniem nie było. Dodatkowego smaczku tej sprawie dodaje fakt, iż był to zwycięski gol dla nowotarżan, autorstwa Jarkko Hattunena.
O sprawie poinformowały „Nowości”: – Dobiegała 51. minuta meczu. Po jednym ze strzałów gości, który bramkarz Nesty obronił, sędzia przerwał grę i udał się do boksu sędziowskiego, by obejrzeć sporną (?) sytuację na zapisie wideo. Kilka minut to trwało, aż podjął decyzję - gol dla Podhala – relacjonował sytuację toruński dziennik.
Oświęcimski arbiter Paweł Kobielusz po zawodach przekonywał, że krążek znalazł się w bramce. Inne zdanie na ten temat mieli toruńscy zawodnicy i sztab szkoleniowy.
– Oglądaliśmy tę sytuację wiele razy, uważam, że absolutnie nie ma podstaw, by uznać, że krążek przekroczył linię bramkową – mówi trener Nesty Leszek Minge.
Ale to nie wszystko. Zdaniem „Nowości” na nagraniu krążka w bramce nie widać, można za to wyraźnie zaobserwować, że odbił się on od parkanów bramkarza.
– Co więcej, widać też, że zawodnik Podhala nr 87 (czyli Jarkko Hattunen) stoi w polu bramkowym i skoro to jemu przypisano zdobycie gola (tak sędziowie podali do protokołu), to powinien być odgwizdany spalony w polu bramkowym! – czytamy w toruńskim dzienniku.
Torunianie nie zdecydowali się złożyć protestu, wszak wynik spotkania nie uległby zmianie. Na pocieszenie pozostaje im fakt, iż słuszność decyzji sędziego podważył obserwator Janusz Hejnowicz.
Komentarze