Nowotarżanie odkupili winy
W meczu 7. kolejki Polskiej Hokej Ligi Unia Oświęcim przegrała na własnym lodzie z TatrySki Podhale Nowy Targ 2:5. Nowotarżanie ważny krok w kierunku zwycięstwa zrobili w drugiej odsłonie, w której strzelili trzy gole.
– Zwycięstwo bardzo nas cieszy, bo po wtorkowej porażce z JKH GKS Jastrzębie i ostatnich wydarzeniach w drużynie nastroje nie były najlepsze. Potrzebowaliśmy takiego meczu – przyznał Krzysztof Zapała, środkowy „Szarotek”. – Zagraliśmy solidne, przyczepić się można tylko do sporej ilości kar, które łapaliśmy. Choć z drugiej strony mieliśmy dzięki temu wiele okazji, by przećwiczyć różne warianty gier w osłabieniu.
Początek spotkania należał do gości, którzy prezentowali się dojrzalej i kreowali o wiele groźniejsze sytuacje. Podczas gry w przewadze o krok od zdobycia bramki byli dwaj Finowie Joni Haverinen i Jarkko Hattunen.
Oświęcimianie nie wyciągnęli wniosków z tych ostrzeżeń i w 6. minucie stracili bramkę. Dariusz Gruszka skutecznie poprawił uderzenie Oskara Jaśkiewicza i dał swojemu zespołowi prowadzenie. Nowotarżanie próbowali iść za ciosem i zdobyć kolejnego gola, ale sposobu na Michala Fikrta nie znaleźli Jarmo Jokila i Kasper Bryniczka.
W końcu do wyrównania doprowadzili biało-niebiescy. Akcję zainicjował Sebastian Kowalówka, który sprytnie dograł do Wojciecha Wojtarowicza. Najbardziej doświadczony napastnik Unii wypatrzył Jana Danečka, a ten uderzył bez przyjęcia i kompletnie zaskoczył Mārisa Jučersa. I takim też wynikiem zakończyła się pierwsza odsłona.
W drugiej zabójczo skuteczni okazali się nowotarżanie, którzy wykorzystali niemal każdą nadarzającą się okazję. Prowadzenie gościom przywrócił Krzysztof Zapała. A cała akcja była klasycznym przykładem tego, jak powinno pracować się na bramkarzu. Haverinen wrzucił krążek na bramkę, Jokila „przekierował” to zagranie do Zapały, który musiał tylko odpowiednio dołożyć łopatkę kija.
Później podopieczni Marka Rączki w ciągu zaledwie 27 sekund zdobyli dwie bramki i zrobili ważny krok w kierunku zwycięstwa. – Takie gole zawsze podcinają skrzydła rywalowi, ale w przypadku Unii wiedzieliśmy, że w trzeciej tercji zaatakują i postawią wszystko na jedną kartę – przyznał popularny „Kazek”.
Choć oświęcimianie strzelili bramkę na 2:4 po wygranym buliku i soczystym uderzeniu Vosatki, to na więcej nie było ich stać. W 55. minucie wynik spotkania ustalił Hattunen.
Nie da się ukryć, że najsłabszym aktorem tego widowiska był sędzia Janusz Strzempek. Od byłego zawodnika, mającego na swoim koncie również przygodę z reprezentacją, trzeba wymagać, by czuł grę i prowadził zawody w sposób konsekwentny. Dziś tego zabrakło i można cieszyć się, że nie doszło do poważniejszej awantury na lodzie. Inna sprawa, że arbiter z Katowic miał spore problemy z dobrym ustawieniem się.
Powiedzieli po meczu:
Marek Rączka, trener Podhala: - Wiedzieliśmy, że czekać nas będzie trudne zadanie, bo odkąd pamiętam mecze w Oświęcimiu nigdy nie należały do łatwych. Chcieliśmy się odbić od dna po pechowej porażce z JKH Jastrzębie i zdobyć trzy punkty. Założeniem była więc pełna koncentracja, konsekwencja taktyczna i unikanie kar. Z tym ostatnim podpunktem mieliśmy jednak problem…
Po dwóch tercjach prowadziliśmy 4:1, ale czuliśmy, że w ostatniej miejscowi postawią wszystko na jedną kartę i tak też się stało. Dziękuję zespołowi za walkę i zwycięstwo.
Josef Doboš, trener Unii: - Gdybyśmy zagrali z takim sercem, jak przeciwko Cracovii, to moglibyśmy coś ugrać z Podhalem. Zaczęliśmy zbyt bojaźliwie, czego nie mogę zrozumieć Nie wiem, skąd się wziął taki strach w oczach chłopców. Czyżby dlatego, że górale wygrali w Tychach, a my trzy dni wcześniej dostaliśmy tęgie lanie w hali wicemistrza Polski? W każdym razie wyglądało to tak, że graliśmy „na alibi”, czyli byle pozbyć się krążka i nie popełnić błędu.
Wyróżniłbym dzisiaj Darka Wanata, Mateusza Adamusa i Mateusza Gębczyka. Wszyscy zostawili na lodzie sporo zdrowia, a ten ostatni zagrał bodaj najlepszy mecz, odkąd jestem trenerem Unii.
Unia Oświęcim – TatrySki Podhale Nowy Targ 2:5 (1:1, 0:3, 1:1)
0:1 - Dariusz Gruszka - Oskar Jaśkiewicz (05:08),
1:1 - Jan Daneček - Wojciech Wojtarowicz, Sebastian Kowalówka (15:13),
1:2 - Krzysztof Zapała - Jarmo Jokila, Joni Haverinen (26:04),
1:3 - Mateusz Wojdyła - Krzysztof Zapała, Jarmo Jokila (30:42, 5/4),
1:4 - Jarkko Hattunen - Kasper Bryniczka (31:09),
2:4 - Lubomir Vosatko - Maciej Szewczyk, Kamil Paszek (43:23),
2:5 - Jarkko Hattunen - Dariusz Gruszka (55:28),
Sędziowali: Janusz Strzempek (główny) - Sebastian Adamoszek, Marcin Polak (liniowi).
Minuty karne: 14 (w tym 2 minuty kary technicznej) - 18.
Widzów: ok. 900.
Unia: Fikrt – Vosatko (2), Bezuška; Wojtarowicz, Daneček, Kowalówka – Kysela (2), Bułanowski (4); Kasperlik, Haas (2), Tabaček – Gębczyk, Graca; Szewczyk, Adamus, Wanat (2) – Malicki, Paszek, Budzowski oraz Piotrowicz.
Trener: Josef Doboš
Podhale: Jučers – Wojdyła, Haverinen (2); Jokila (6), Zapała (2), Iossafov – Tomasik (2), Syrej; Hattunen, Bryniczka, Gruszka (2) – Jaśkiewicz, Łabuz (2); Michalski, Neupauer (2), Różański – Olchawski, Kapica, Svitac.
Trener: Marek Rączka
Komentarze