Niesamowite emocje w Tychach! Obrońca tytułu wygrywa po rzutach karnych
Prawdziwy thriller zgotowali swoim kibicom hokeiści GKS Tychy. Podopieczni Jiříego Šejby pokonali po rzutach karnych Comarch Cracovię 2:1 i w rywalizacji do czterech zwycięstw przegrywają już tylko 1:2.
Po dwóch porażkach w Krakowie tyszanie musieli dziś wygrać. Wszytko po to, aby zachować realne szanse na obronę mistrzowskiego tytułu, bo z takim właśnie celem przystąpili do tegorocznych rozgrywek.
Sztab szkoleniowy tyszan zdecydował się wstrząsnąć zespołem i przebudować formacje ofensywne. Uraz Łukasza Sokoła i choroba Jaroslava Hertla spowodowały, że z ataku do obrony przesunięty został Marcin Kolusz.
–Zmiany wpłynęły na poprawę naszej gry– przyznałJiří Šejba.– Dodam też, że dzisiaj na lodzie nie pojawił się Mikołaj Łopuski, który ma pewien problem zdrowotny. Daliśmy mu dzisiaj odpocząć.
Na bakier ze skutecznością
Hokeiści GKS Tychy od samego początku rzucili się na rywali. Grali szybko, składnie i z łatwością wypracowywali sobie okazje strzeleckie. Sęk jednak w tym, że nie potrafili znaleźć sposobu na świetnie dysponowanegoRafała Radziszewskiego. To głównie dzięki niemu krakowianie nie stracili bramki, gdy w 8. minucie przez 80 sekund musieli bronić się w trójkę przeciwko piątce krakowian. Najlepsze okazje zmarnował wówczas Josef Vitek i Adam Bagiński.
Gospodarze w pierwszej odsłonie byli stroną zdecydowanie aktywniejszą, a świadczyć może o tym choćby statystyka celnych strzałów 16-5. Cracovia szukała swoich szans w kontratakach, a zaciętością i ogromną chęcią do gry imponował zwłaszcza Krystian Dziubiński, który sumiennie pracował po obu stronach tafli.
W 18. minucie niemal wszyscy miejscowi kibice złapali się za głowy. Martin Vozdecký znakomicie wypatrzył Josefa Vitka, ale ten nie potrafił czysto trafić w krążek i zaskoczyć Radziszewskiego z około trzech metrów.
Tyszanie lepiej zaczęli także drugą odsłonę. Przez dziesięć pierwszych minut szturmowali krakowską bramkę, jednak „Radzik” świetnie strzegł swojego posterunku. Niestraszne były mu kąśliwe strzały z nadgarstka, jak i potężne uderzenia „z klepy”.
Bomba Pociechy, riposta Dutki
Krakowski golkiper skapitulował dopiero w 37. minucie. Gdy trójkolorowi ponownie grali w podwójnej przewadze Vozdeckýładnie wjechał do krakowskiej tercji, a następnie dograł do ustawionego przed lewym bulikiem Bartłomieja Pociechy. Ten huknął jak z armaty, nie dając bramkarzowi rywali żadnych szans na skuteczną interwencję.Wysiłki tyszan zostały nagrodzone.
Ale podopieczni Jiříego Šejby szybko stracili prowadzenie. Na 14 sekund przed zakończeniem drugiej części gry na listę strzelców wpisał się Rafał Dutka, który wykorzystał dobre podanie Petra Šinágla oraz okres gry w przewadze.
W ostatniej odsłonie trwała prawdziwa wymiana ciosów, ale żaden z zespołów nie zdołał już trafić do siatki. Sędziowie zarządzili pięciominutową dogrywkę. W niej najbliżej szczęścia był Adam Bagiński, bo krążek po jego strzale "ostemplował" słupek.
Profesorowie
Zwycięzcę wyłoniły dopiero rzuty karne. Seria najazdów miała dwóch bohaterów. Pierwszym byłŠtefan Žigárdy, który z wielkim spokojem obronił trzy strzały krakowian, a drugim Radosław Galant, który jako jedyny trafił do siatki. Ba, uczynił to w naprawdę świetnym stylu: energicznie ruszył na bramkę rywali, następnie ostro zahamował i wpakował krążek pod samą poprzeczkę!
Cieszymy się z tego zwycięstwa. Teraz musimy dobrze zjeść i wyspać się przed jutrzejszym starciem Radosław Galant
Rywale niczym nas nie zaskoczyli, spodziewaliśmy się, że zagrają w ten sposób. Przegraliśmy, ale jutro przed nami kolejne starcie. Będziemy walczyć o zwycięstwo Filip Drzewiecki
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS: -Dziękuję naszym kibicom za wsparcie. Ich doping pomógł nam dzisiaj podnieść się po dwóch porażkach w Krakowie.
Cóż, dobrze zaczęliśmy ten mecz. W pierwszej odsłonie byliśmy stroną dominującą, ale nie zdołaliśmy zdobyć bramki. Ta sztuka udała nam się dopiero pod koniec drugiej tercji, podczas drugiej gry w gry w podwójnej przewadze.
Dogrywka i rzuty karne są prawdziwą loterią. Dziś szczęście było po naszej stronie, dlatego cieszymy się ze zwycięstwa. Oczywiście myślimy już o jutrzejszym starciu.
Rudolf Roháček, trener Cracovii:– To był bardzo dobry i ciekawy mecz. Mocnym punktem naszego zespołu okazał Rafał Radziszewski, który wielokrotnie popisywał się świetnymi interwencjami. Wiedzieliśmy, że GKS będzie atakował i dlatego w pierwszej kolejności chcieliśmy przede wszystkim nie popełnić błędów w defensywie.
Po dwóch tercjach był remis 1:1, więc losy spotkania ważyły się do ostatnich minut. Zwycięzcę wyłoniła dopiero seria rzutów karnych.
Cóż, rywale wygrali 2:1, a my musimy zapomnieć o tym meczu i jak najlepiej przygotować się do kolejnego spotkania, które już jutro.
GKS Tychy – Comarch Cracovia 2:1 k. (0:0, 1:1, 0:0, d. 0:0, k. 1:0)
1:0 - Bartłomiej Pociecha - Martin Vozdecký (36:12, 5/3),
1:1 - Rafał Dutka - Petr Šinágl, Patrik Svitana (39:46, 5/4)
2:1 - Radosław Galant – decydujący rzut karny.
Rzuty karne:
GKS: Galant (+), Rzeszutko (-), Vitek (-).
Cracovia: Šinágl (-), Drzewiecki (-), Svitana (-).
Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Radzik (główni) – Tomasz Przyborowski, Marcin Młynarski (liniowi).
Minuty karne: 12-14.
Strzały: 36-20.
Widzów: ok. 3000.
Stan rywalizacji: 2:1 dla Cracovii.
Kolejny mecz: jutro o 16:30, również w Tychach
GKS Tychy: Žigárdy – Ciura, Kolarz; Bagiński, Rzeszutko (2), Woźnica – Pociecha (2), Kolusz; Vozdecký (2), Komorski, Vítek (2) – Kotlorz, Bryk; Witecki, Galant (2), Kogut – Jeziorski, Kalinowski (2), Bepierszcz.
Trener: Jiří Šejba.
Comarch Cracovia: Radziszewski – Rompkowski, Turoň; Svitana, Dziubiński (2), Šinágl – Wajda (2), Kruczek (2); Drzewiecki, Kucewicz, Guzik (2) –Dąbkowski (2), Noworyta (2); Urbanowicz (2), Słaboń, Kapica – Novajovský, Dutka; Domogała, Wróbel, Kisielewski.
Trener: Rudolf Roháček.
Komentarze