Kostecki: O wyniku zadecydowały kary
- Na pewno szkoda tego meczu, gdzie o wyniku zadecydowały kary. Najpierw w osłabieniu pięć na trzy straciliśmy jednego gola, a po chwili drugiego - mówi kapitan Ciarko PBS Bank STS Sanok Robert Kostecki, który skomentował przegrane 3:4 spotkanie z Comarch Cracovią.
Ciarko PBS Bank STS Sanok przegrał z Comarch Cracovią 3:4 po rzutach karnych. Kluczowym momentem spotkania była sytuacja z połowy spotkania, kiedy to gracze z Podkarpacia grali w podwójnym osłabieniu. Rywale pierw doprowadzili do wyrównania, a po chwili objęli prowadzenie. Hokeiści z Sanoka zdołali jednak doprowadzić do remisu, a następnie do najazdów. Tutaj jednak lepsi okazali się zawodnicy z grodu Kraka.
- Na pewno szkoda tego meczu, gdzie o wyniku zadecydowały kary. Najpierw w osłabieniu pięć na trzy straciliśmy jednego gola, a po chwili drugiego. Cracovia była dobrze dysponowana jeśli chodzi o grę w przewagach. Goniliśmy ten wynik i udało się doprowadzić do stanu 3:3. Później w karnych niestety brakło trochę szczęścia – mówi Robert Kostecki, kapitan sanoczan.
- Myślę, że powinniśmy grać lepiej w tym elemencie, ponieważ już któryś raz z kolei nam to nie wychodzi. Ale to jest hokej, nie poddajemy się, a rywalizacja przenosi się znów do Sanoka. Ze swej strony zrobimy wszystko by wrócić do Krakowa ponownie w sobotę – deklaruje napastnik.
Hokeiści z Sanoka nie ustrzegli się jednak błędów i aż dwa razy otrzymali karę za nadmierną liczbę graczy na lodzie. Skutkiem tego, była pierwsza bramka dla Cracovii, zdobyta przez Krystiana Dziubińskiego.
- W tym przypadku akurat zadecydowały błędy indywidualne zawodników. Dużo mówi się do zawodników z boksu, by przedwcześnie nie wychodzili na lód, bo robi się taki kocioł. Są to proste błędy, ale nie powinny one się zdarzyć profesjonalistom – analizuje popularny „Kostek”.
Podopiecznych Kariego Rauhanena czeka teraz trudne zadanie. Krakowianie prowadzą 3:2 w całej rywalizacji i jeśli zwyciężą w czwartek w Sanoku, to zapewnią sobie awans do finału. Robert Kostecki uważa jednak, że drużynę stać na zwycięstwo.
- Można powiedzieć, że zagramy z „nożem na gardle”, ale przecież wystąpimy u siebie, na swoim lodzie i przy znakomitej publiczności. Znamy swoją wartość i jestem święcie przekonany, że jeśli nie złapiemy niepotrzebnych kar to wygramy i o wszystkim zadecyduje siódme spotkanie w Krakowie – zapewnia hokeista.
Komentarze