Cracovia coraz bliżej półfinału
Comarch Cracovia po raz drugi zwyciężyła Orlika Opole, choć wygrana nie była tak okazała jak w dniu poprzednim. Spotkanie zakończyło się wynikiem 4:1 i obfitowało w mnóstwo nieczystych zagrań. Za atak kijem na Artioma Bożko, karę meczu otrzymał obrońca opolan Bartłomiej Bychawski.
Pierwszy gol dla Cracovii padł już w 6. minucie. Adam Domogała objechał bramkę Franka Slubowskiego, dograł na lewo do Pawła Kucewicza, a ten z bliska umieścił gumę w siatce. Krakowianie jeszcze w tej odsłonie mieli kilka dogodnych sytuacji, ale w przeciwieństwie do dnia wczorajszego, tym razem byli nieco na bakier ze skutecznością.
Opiekuna "Pasów" Rudolfa Roháčka martwić może również kontuzja Grzegorza Pasiuta, który nie dokończył meczu. Środkowy drugiej formacji prawdopodobnie doznał urazu pachwiny, lecz dopiero badanie wykaże przez jaki czas zawodnik będzie odpoczywał od lodu.
W drugiej tercji mecz się zaostrzył, czego efektem była znaczna ilość kar. Jeszcze przed pierwszym rzuceniem krążka w tej odsłonie starli się ze sobą Maciej Urbanowicz i Jewhen Łymański, za co obaj powędrowali do boksów kar.
W 24. minucie było już 2:0 dla Cracovii. Hokeiści z grodu Kraka wykorzystali liczebną przewagę, a egzekutorem okazał się David Turoň. Czeski defensor popisał się swoim firmowym zagraniem czyli mocnym uderzeniemspod niebieskiej. - Bardzo się cieszę, że mój strzał znalazł drogę do siatki. Najważniejsze jednak, że drużyna wygrała - skomentował David Turoň.
Minutę później na lodzie pojawiła się krew za sprawą Bartłomieja Bychowskiego. Obrońca Orlika trafił kijem w twarz Artioma Bożko i sędziowie odesłali zawodnika gości do szatni. Jak się okazało Rosjaninowi z białoruskim paszportem założono dziewięć szwów, ale jego występ w Opolu nie powinien być zagrożony.
- To nie tak, że w tej sytuacjidałem się ponieść emocjom. Po prostu gdy wykonywałem nawrót dość pechowo trafiłem kijem w twarz zawodnika Cracovii. Nie było w tym jednak żadnej celowości - tłumaczy Bartłomiej Bychawski.
W 32. minucie drugie trafienie w meczu zaliczył Kucewicz. Po ładnej serii podań Białorusin posiadający "Kartę Polaka" znalazł się w przestrzeni międzybulikowej i precyzyjnym strzałem podwyższył prowadzenie miejscowych.
Goście jednak nie zamierzali się poddawać i pokazali, że również potrafią zdobywać gole. Na nieco ponad 180 sekund do końca tej odsłony Dakota Klecha urwał się obrońcom, przejechał przez pół lodowiska i łapiąc na wykroku Rafała Radziszewskiego, wepchnął krążek do bramki.
Było to jednak wszystko na co stać było opolan i to Cracovia dorzuciła czwarte trafienie. Autorem ostatniej bramki dla gospodarzy był Kacper Guzik, który przejął krążek tuż pod niebieska linią i również zdecydował się na samotny rajd, w kapitalnym stylu mijając obrońców Orlika. Więcej goli już nie było i jeśli tylko Cracovia zwycięży we wtorek w Opolu to zapewni sobie awans do następnej rundy.
- Jestem przekonany, że już we wtorek zakończymy tę serię i awansujemy do półfinału. Naszym przeciwnikiem może być Sanok i osobiściejuż cieszę sięz tej rywalizacji - mówi Turoň.
- Nie poddajemy się i wciąż wierzymy, że jesteśmy w stanie odwrócić losy tego ćwierćfinału. Ze swej strony zrobimy wszystko, by przedłużyć tę rywalizację do czwartego, a nawet i piątego meczu - deklaruje z kolei Bychawski.
Powiedzieli po meczu:
Jacek Szopiński, trener Orlika Opole: W dzisiejszym meczu zagraliśmy już o wiele lepiej czyli bardziej odpowiedzialnie i konsekwentnie w grze obronnej. Wczoraj po trzech szybko straconych bramkach "zagotowały" nam się głowy, Wtedy to z wyniku 1:1 zrobiło się 4 do 1, zeszło z nas powietrze i praktycznie przestaliśmy grać. Należy też dodać, że słabo bronił bramkarz, lecz dzisiaj zagrał o wiele lepiej i od razu miało to przełożenie na wynik. Drużyna walczyła na ile mogła i wydaje mi się, że zagraliśmy na miarę swoich możliwości. Z pewnością Cracovia miała dziś o wiele wyżej zawieszoną poprzeczkę i musiała się namęczyć, by zdobyć bramki.
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii:Był to zupełnie inny mecz niż ten wczorajszy. Ale to są play-offy i tak to wygląda w tej fazie rozgrywek. Rywale zagrali bardzo dobrze w defensywie i mieli wsparcie w bramkarzu, przez co mieliśmy mnóstwo problemów w ataku. Cieszę się ze zwycięstwa, ale to dopiero drugi mecz. We wtorek jedziemy do Opola i będzie to niesamowicie trudne spotkanie.
Comarch Cracovia - Orlik Opole 4:1 (1:0, 2:1, 1:0)
1:0 Paweł Kucewicz - Adam Domogała (04:59),
2:0 David Turoň - Artiom Bożko (23:20, 5/4),
3:0 Paweł Kucewicz - Patrik Svitana, Krystian Dziubiński (31:24, 5/4),
3:1 Dakota Klecha (36:07),
4:1 Kacper Guzik - Patryk Wajda (53:07),
Stan rywalizacji: 2:0 dla Comarch Cracovii
Sędziowali: Przemysław Kępa, Tomasz Radzik (główni) - Tomasz Przyborowski, Wiktor Zień (liniowi)
Strzały: 56 - 18
Minuty karne: 8 - 47 (W tym kara meczu dla Bartłomieja Bychawskiego)
Widzów: 1100
Comarch Cracovia: Radziszewski (Łuba n/g) - Rompkowski, Turoň; Urbanowicz (6), Dziubiński, Šinágl - Wajda (2), Kruczek; Drzewiecki, Pasiut, Guzik - Noworyta, Novajovský; Svitana, Słaboń, Kapica - Dąbkowski, Dutka; Domogała, Kucewicz, Bożko
Trener: Rudolf Roháček
Orlik Opole: Slubowski (Nobis n/g) - Bychawski (25), Sordon; Cgojevs , Szydło (2) , Klecha (4)- Kołosau, Sznotala (2); Łymańsky (8), Rompkowski (2), Marzec (2) - Stopiński (2), Kostek; Gawlik, Zwierz, Dolny
Trener: Jacek Szopiński
Komentarze