Będzie kibicował kolegom z drużyny
Hokeiści Unii Oświęcim w spotkaniach ćwierćfinału play-off będą musieli poradzić sobie bez Petera Tabačka. 31-letni napastnik przechodzi obecnie rekonwalescencję po urazie żeber i płuc. – W tym sezonie już raczej nie wystąpię – mówi Słowak z polskim paszportem.
Dla sympatycznego zawodnika tegoroczne rozgrywki są bardzo pechowe. Wszystko zaczęło się 18 września od złamania jednej z kości dłoni, po którym musiał pauzować przez ponad sześć tygodni. Pod koniec listopada po ostrym wejściu Kamila Świerskiego doznał wstrząśnienia mózgu i wypadł ze składu na kolejne trzy tygodnie.
Zdecydowanie najgroźniejszego urazu nabawił się 22 stycznia. W wyjazdowym meczu z GKS Tychy, przegranym przez oświęcimian 2:8, doznał złamania żebra. Ale to nie wszystko.
– Przy pierwszym golu dla tyszan, po twardym, ale czysto sportowym pojedynku jeden na jeden z Josefem Vitkiem, pechowo wpadłem na naszą bramkę. Dograłem spotkanie do końca, choć czułem ból i miałem problemy ze złapaniem oddechu. Jak się okazało, złamałem żebro, które wbiło się mi w płuco. Powstała odma, więc musiałem przejść zabieg chirurgiczny – wyjaśnia „Tabo” w rozmowie z naszym portalem.
W szpitalu spędził 10 dni i dopiero we wtorek został wypisany do domu. – Przez ten trudny czas mogłem liczyć na wsparcie rodziny, kolegów z drużyny, trenera, prezesa Ryszarda Skórki, ale również i kibiców. Mogę im za to tylko szczerze podziękować – zaznacza.
Ten feralny uraz zbiegł się w czasie ze zwyżką formy słowackiego gracza. We wcześniejszych spotkaniach Tabaček był ważnym ogniwem biało-niebieskich: zdobył gola w wygranym 3:1 meczu z Podhalem Nowy Targ i notował asysty w konfrontacjach z JKH GKS Jastrzębie i Comarch Cracovią.
– Tego żałuję najbardziej. Kontuzja przyplątała się w najgorszym z możliwych momentów – kręci głową 31-leni napastnik, który w 21 spotkaniach zdobył 5 bramek, a przy kolejnych 6 asystował. – Trener Josef Doboš ustawił mnie w drugiej formacji, obok Radima Haasa oraz Macieja Szewczyka i muszę przyznać, że nasza współpraca zaczęła wyglądać bardziej niż obiecująco. Cóż, takie jest życie sportowca, kontuzje są wpisane w ten zawód.
Mimo to sympatyczny zawodnik stara się patrzeć optymistycznie w przyszłość. – Mam nadzieję, że wykorzystałem już limit pecha i znów będę cieszył się końskim zdrowiem. W poprzednich pięciu sezonach opuściłem tylko kilka spotkań – dodaje.
Tymczasem biało-niebiescy rozpoczęli już przygotowania do fazy play-off. W ćwierćfinale play-off zmierzą się z TatrySki Podhalem Nowy Targ. Dwa pierwsze spotkania 19 i 20 lutego zostaną rozegrane na terenie „Szarotek”, a trzeci (23 lutego) i ewentualnie czwarty (24 lutego, gra się do trzech wygranych) odbędą się przy Chemików 4.
– Jest już pewne, że w tych konfrontacjach na pewno nie wystąpię. Lekarze powiedzieli, że jakikolwiek wysiłek fizyczny jest bardzo ryzykowny. Będę wspierał drużynę, jak tylko będę mógł i trzymał za kolegów kciuki – kończy Tabaček.
Komentarze