Utrzymuje dobrą formę, choć kontrowersyjny przepis mu w tym nie pomaga
Michal Fikrt pokazał się ze znakomitej strony w meczu z JKH GKS Jastrzębie, a mimo to nie zdołał uchronić swojego zespołu przed porażką. Oświęcimianie przegrali 1:3 i stracili szansę na zajęcie piątego miejsca.
Czeski golkiper przez cały mecz imponował spokojem i świetnymi interwencjami. Po tym, w jaki sposób obronił uderzenia Mateusza Danieluka, Tomasza Pastryka i sytuację sam na sam z Michalem Plichtą, ręce aż same składały się do oklasków.
– Bez przesady, takie jest moje zadanie – mówił skromnie „Fiki”, który w ciągu całego meczu dał się pokonać tylko dwa razy. W obu przypadkach niewiele mógł zrobić. W 12. minucie uderzeniem z nadgarstka zaskoczył go Kamil Górny, który wykorzystał fakt, iż oświęcimski bramkarz był mocno zasłonięty.
Potem skapitulował po uderzeniu Radosława Nalewajki, który po dograniu Tomasza Kulasa musiał tylko dopełnić formalności i odpowiednio przystawić łopatkę kija.– Gdy rywale zaczynają szybciej rozgrywać krążek, przed naszą bramką robi się bardzo nerwowo. Reagujemy bardzo chaotycznie i zazwyczaj jeden z rywali zostaje niepokryty. Tak było właśnie w tym przypadku – analizował Michal Fikrt.
33-letni golkiper w tym sezonie imponuje naprawdę niezłą formą. Broni średnio 30 strzałów na mecz, wpuszcza 2,36 bramki i interweniuje ze skutecznością wynoszącą 92,8 procent. To dobre liczby zważywszy na fakt, iż musi dzielić się minutami z drugim bramkarzem biało-niebieskich Przemysławem Witkiem.
– Staram się utrzymać, jak najlepszą formę, choć nowy przepis autorstwa Polskiego Związku Hokeja na Lodzie na pewno mi nie pomaga – powiedział z przekąsem popularny „Fiki”. – Każdy, kto choć odrobinę zna się na hokeju wie, że pozycja bramkarza jest specyficzna. Aby dobrze interweniować, trzeba czuć meczowy rytm, a przy tym nowym przepisie jest to niemożliwe. Zresztą rozwiązania powinny być dopasowywane do obecnych realiów.
Do końca sezonu regulaminu oświęcimianom zostały już tylko dwa spotkania. Później będziemy świadkami trzytygodniowej przerwy, przeznaczonej na zgrupowanie reprezentacji i turniej prekwalifikacyjny do igrzysk olimpijskich. Dopiero po nim rozpocznie się faza play-off. – To będzie wielka niewiadoma. Taki harmonogram sprawia, że niektóre zespoły mogą nie trafić z formą na czas – zaznaczył Michal Fikrt.
Michala Fikrta czeka również występ w katowickim Spodku, gdzie Zagraniczne Gwiazdy Ligi zmierzą się z reprezentacją Polski. To spotkanie zaplanowano na 6 lutego.
Komentarze