Cenne trzy punkty oświęcimian
Piękną niespodziankę sprawili swoim kibicom hokeiści Unii Oświęcim. Biało-niebiescy w zaległym meczu 34. kolejki Polskiej Hokej Ligi pokonali GKS Tychy 3:2.
– Jestem bardzo zadowolony z tego zwycięstwa. Chłopaki pokazali ogromne serce do gry i mogę im tylko podziękować za trud i zaangażowanie włożone w to spotkanie– powiedział Josef Doboš, opiekun Unii.
W pierwszej tercji niewiele się działo. Można było odnieść wrażenie, że tyszanie przyjechali do grodu nad Sołą po to, aby wygrać jak najmniejszym nakładem sił. Dlatego też nie forsowali tempa i nie oddawali na bramkę gospodarzy zbyt wielu groźnych strzałów.
Sytuacja zmieniła się dopiero przed przerwą. Najpierw znakomitą okazję miał Mateusz Bepierszcz, który skutecznie przechwycił krążek i znalazł się w sytuacji sam na sam z Michalem Fikrtem. Jednak 24-letni skrzydłowy nie zdołał pokonać oświęcimskiego bramkarza.
Dwie genialne "solówki"
Chwilę później więcej zimnej krwi zachował Marcin Kolusz. 31-letni napastnik, z konieczności występujący dziś w formacji defensywnej, popisał się piękną indywidualną akcją. Przejechał z krążkiem przez całe lodowisko i pomimo faulu oświęcimskiego obrońcy oraz późniejszego upadku zdołał umieścić gumę w długim rogu bramki Michala Fikrta!
Równie pięknym rajdem pod koniec drugiej tercji popisał się Radim Haas, który również pokazał, że potrafi znakomicie prowadzić krążek i dryblować. Na małej przestrzeni ograł Jaroslava Hertla i Remigiusza Gazdę, a gdy miał już przed sobą Kamila Kosowskiego, zdecydował się dograć do nadjeżdżającego Macieja Szewczyka. Ten dopełnił formalności i posłał gumę do siatki.
– Ten gol pozwolił nam uwierzyć w siebie, bo wcześniej graliśmy zbyt bojaźliwie– zaznaczył trenerbiało-niebieskich.
Oświęcimianie poszli za ciosem i już 31 sekund po zmianie stron objęli prowadzenie. Po dobrym podaniu Sebastiana Kowalówki sposób na tyskiego bramkarza znalazł Wojciech Wojtarowicz, popisując się dobrym uderzeniem w przeciwległe okienko. W tym miejscu warto zaznaczyć, że dla 35-letniego napastnika było to 20. trafienie w tym sezonie.
Siedem minut później było już 3:1 dla gospodarzy, a kibice oglądający to spotkanie najpierw przecierali oczy ze zdumienia, a później głośno celebrowali bramkę Marka Modrzejewskiego. Wydawało się, że trójkolorowi już się nie podniosą.
Kontaktowy gol i emocje do samego końca
Nadzieję na korzystny rezultat w 57. minucie przywrócił im Jarosław Rzeszutko, który wykorzystał dobre podanie Mikołaja Łopuskiego i fakt, że na ławce kar siedział Lubomir Vosatko.
36 sekund później krążek ponownie znalazł się w oświęcimskiej bramce, a gratulacje od swoich kolegów zaczął już odbierać Josef Vitek. Sędzia główny tego spotkania Przemysław Kępa zdecydował się przejrzeć jeszcze zapis wideo, bo miał podejrzenia, że tyski napastnik wepchnął krążek do siatki łyżwą. I rzeczywiście, po krótkiej analizie nie zaliczył tegpo trafienia.
Na 81 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry, trener Jiří Šejba poprosił o czas. Chwilę później poszedł o krok dalej i ściągnął z bramki Kamila Kosowskiego. Jednak ten manewr nie przyniósł zamierzonego efektu i trzy punkty zostały przy Chemików 4.
– Co z tego, że oddaliśmy w tym meczu prawie dwa razy więcej strzałów od oświęcimian, skoro nie miało to żadnego przełożenia na gole. Za mało pracowaliśmy na bramkarzu rywali – analizował Krzysztof Majkowski, drugi trener tyszan. – Gratuluje rywalom zwycięstwa.
Unia Oświęcim – GKS Tychy 3:2 (0:1, 1:0, 2:1)
0:1 - Marcin Kolusz (17:33),
1:1 - Maciej Szewczyk - Radim Haas (37:44),
2:1 - Wojciech Wojtarowicz - Sebastian Kowalówka (40:31),
3:1 - Marek Modrzejewski - Radim Haas, Maciej Szewczyk (47:49),
3:2 - Jarosław Rzeszutko - Mikołaj Łopuski, Marcin Kolusz (56:48, 5/4).
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) – Robert Długi i Mateusz Niżnik (liniowi).
Minuty karne: 10-10.
Strzały: 25-40.
Widzów: ok. 800.
Unia: Fikrt – Bezuška, Vosatko (2); Wojtarowicz, Daneček, S. Kowalówka (2) – Modrzejewski, Gabryś; Szewczyk, Haas, Tabaček (2) – Nowotarski, Kysela; Piotrowicz, Paszek, Adamus (2) – Malicki, Jakubik (2), Budzowski.
Trener: Josef Doboš.
GKS: Kosowski – Kolarz, Ciura; Vitek, Galant (4), Witecki – Gazda, Hertl; Majoch, Komorski, Jeziorski – Bryk, Kolusz; Bepierszcz, Rzeszutko, Łopuski – Sokół (2), Pociecha; Bagiński, Kartoszkin, Woźnica (4).
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze