Punkty pojechały do Sosnowca (WIDEO)
O tym spotkaniu hokeiści Unii Oświęcim będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Podopieczni Josefa Doboša przegrali z Zagłębiem Sosnowiec 4:5, choć jeszcze na początku trzeciej tercji prowadzili 4:3. Wtedy sprawy w swoje ręce wziął Marcin Jaros, który dwukrotnie skarcił swoich byłych kolegów.
– Nie czuję się katem Unii. Zrobiłem po prostu to, co do mnie należało. Zresztą, jak dało się zauważyć, nie cieszyłem się z tych bramek. Jestem rodowitym oświęcimianinem i spędziłem na tym lodowisku szmat czasu – przyznał „Maliniak”. – Jestem zadowolony, że wygraliśmy i udowodniliśmy wielu niedowiarkom, że nie jesteśmy wyłącznie chłopcami do bicia.
Niemal całe spotkanie upłynęło pod znakiem radosnego hokeja, niedokładności i wielu prostych błędów popełnianych przez zawodników obu drużyn. Nie da się jednak ukryć, że to drużyna z Zagłębia Dąbrowskiego lepiej wyglądała pod względem szybkościowym, jak i kondycyjnym.
Wynik spotkania w 9. minucie otworzył Tobiasz Bernat, wykorzystując okres gry w przewadze po wykluczeniu Sebastiana Kowalówki. Skrzydłowy drugiej formacji znakomicie przełożył sobie gumę na bekhend i kompletnie zaskoczył Przemysława Witka.
Hokejowy kalejdoskop
Biało-niebiescy odpowiedzieli z nawiązką. Wpierw pajęczynę z okienka sosnowieckiej bramki zdjąłRadim Haas, a niespełna dwie minuty później Wojciech Wojtarowicz wykończył składną akcję Sebastiana Kowalówki i Kamila Paszka.
Ale oświęcimianie nie cieszyli się z prowadzenia zbyt długo. Zaledwie 46 sekund później sosnowiczanie z wielką łatwością wjechali do tercji gospodarzy i zapalili czerwone światło umieszczone nad bramką Przemysława Witka. Adam Jaskólski tak zagrał do Karola Wąsińskiego, że jego strzał był już tylko formalnością.
Później sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. W 25. minucie na prowadzenie wyszli sosnowiczanie, którzy zadali cios podczas gry swojego zespołu w liczebnym osłabieniu. Szybką kontrę precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę zwieńczył defensor Oskar Krawczyk. Po dwóch tercjach goście sensacyjnie prowadzili 3:2.
Pieczęć Jarosa
Po zmianie stron do głosu ponownie doszli podopieczni Josefa Doboša, aplikując rywalom dwie bramki. Najpierw rzut karny, podyktowany za celowe zamrożenie krążka przez obrońcę w polu bramkowym, wykorzystał Lubomir Vosatko, a później potężnym uderzeniem spod linii niebieskiej popisał się Lukáš Popela.
Jednak ostatnie słowo w tym pojedynku należało do sosnowiczan, a konkretnie do ich kapitana, Marcina Jarosa. 34-letni skrzydłowy dwukrotnie znalazł sposób na Przemysława Witka. W 45. minucie skutecznie poprawił uderzenie Tobiasza Bernata, a siedem minut później odpowiednio przystawił łopatkę kija po silnym dograniu Łukasza Rutkowskiego.
Trener gospodarzy starał się ratować sytuację. Na 88 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry wziął czas, a po chwili poszedł o krok dalej i zdecydował się na grę bez bramkarza. Ale ten ryzykowny manewr nie przyniósł zamierzonego efektu. Trzy punkty pojechały do Sosnowca.
Powiedzieli po meczu:
Jerzy Pawłowski, trener Zagłębia: - Cieszymy się z tego zwycięstwa, bo ostatnio nie szło nam najlepiej. Mieliśmy na swoim koncie serię pięciu porażek z rzędu, graliśmy bardzo nieskutecznie, a kilku naszych zawodników nie potrafiło się przełamać. Jestem zadowolony, że nasi podopieczni pozbierali się po dwóch bramkach straconych tuż na początku trzeciej tercji, po karnym i uderzeniu z dystansu.
Dziś dobrze zaprezentowali się dwaj nowi zawodnicy: AdamŘeháki NikitaMarkowski. Wydaje się, że tymi ogniwami, których w zespole nam brakowało.
Josef Doboš, trener Unii: - Zależało nam na tym, aby zagrać na podobnym poziomie, jak w Bytomiu. Niestety, nie udało się.Wydaje mi się, że w pierwszej odsłonie nieco zlekceważyliśmy rywala.
Odezwały się także problemy zdrowotne. Występ po 7 minutach zakończył JanDaneček, potem wypadli jeszcze Kamil Paszek i Patryk Malicki. Jerzy Gabryś zagrał, choć od kilku dni bierze antybiotyki. Nie wygląda to najlepiej.
Unia Oświęcim – Zagłębie Sosnowiec 4:5 (2:2, 0:1, 2:2)
0:1 - Tobiasz Bernat - Łukasz Bułanowski, Marcin Jaros (8:12, 5/4),
1:1 - Radim Haas (10:16),
2:1 - Wojciech Wojtarowicz - Sebastian Kowalówka, Kamil Paszek (12:03),
2:2 - Karol Wąsiński - Adam Jaskólski, Jakub Jaskólski (12:49),
2:3 - Oskar Krawczyk - Nikita Markowski (24:45, 4/5),
3:3 - Lubomir Vosatko – rzut karny (41:09),
4:3 - Lukáš Popela - Wojciech Koczy (42:08),
4:4 - Marcin Jaros - Tobiasz Bernat, Jakub Jaskólski (44:47),
4:5 - Marcin Jaros - Łukasz Rutkowski, Łukasz Bułanowski (51:26).
Sędziowali: Maciej Pachucki (główny) – Marcin Polak, Mariusz Smura (liniowi).
Minuty karne: 4- 10 (dwie minuty kary technicznej).
Widzów: ok. 600.
Unia: Witek - Vosatko, Bezuška; Wojtarowicz (2), Daneček, S. Kowalówka (2) - Gabryś, Modrzejewski; Adamus, Haas, Szewczyk - Popela, Nowotarski; Malicki, Wanat, Paszek oraz Budzowski, Fiedor i Koczy.
Trener: Josef Doboš.
Zagłębie: Kieler – Kečkeš, Krawczyk; M. Kozłowski, T. Kozłowski, Řehák – Bułanowski, A. Kowalówka; Jaros, Rutkowski, Bernat – J. Jaskólski (2), Andriejkiw (2); Markowski, Czerniadiew, Nahunko (2) – A. Jaskólski (2), Stojek, Wąsiński.
Trenerzy: Mieczysław Nahunko i Jerzy Pawłowski.
Komentarze