Szopiński: Nie musiałem specjalnie motywować zawodników do pracy
Rozmowa z trenerem Orlika Opole Jackiem Szopińskim o przygotowaniach do sezonu i celach Orlika w zbliżającym się rozgrywkach.
Kończy się pierwszy etap sezonu przygotowawczego, zawodnicy ciężko trenują, jak ocenia Pan obecną formę Orlika?
Jacek Szopiński, trener Orlika Opole:-Wydaje mi się, że ten okres siedmiu tygodni był bardzo potrzeby i dobrze go przepracowaliśmy. Zrealizowaliśmy cały program, a większość zawodników albo zdecydowana większość nie miała żadnych urazów. Zdarzały się drobne dolegliwości, ale uniknęliśmy większych kontuzji. Było zaangażowanie, wszyscy trenowali na sto procent swoich możliwości. Hokeiści nie odpuszczali, nie musiałem ich specjalnie motywować do pracy. Każdy wie po co tutaj jest i już walczą o miejsca w drużynie. Obecnie skład jest wąski, ale jak przyjdą kolejni zawodnicy, to ta kadra będzie szersza i trzeba będzie dawać z siebie jeszcze więcej.
Nie ukrywam, że wszyscy już czekają na te dziesięć dni wolnego, gdyż były kryzysy. Ale okres przygotowawczy zawsze wyłania u każdego słabe punkty. Każdy zawodnik wie nad czym musi głównie pracować, aby później nie bolało. Jesteśmy już w dobrej formie fizycznej, pracujemy nad ostatnią fazą całego cyklu przygotowawczego: nad wytrzymałością specjalną i mocą. Zawodnicy nie mogli na treningach narzekać na nudę. Korzystaliśmy bowiem zarówno z siłowni, sali gimnastycznej jak i basenu. Regularnie uczestniczyli w zajęciach z crossfitu oraz można nas było spotkać w Parku Nadodrzańskim. Na lód powinniśmy więc wyjść gotowi.
Jak wiadomo nasze lodowisko jest w remoncie, a hokeiści potrzebują lodu. Jest jakaś alternatywa w przypadku opóźnień?
- Chcemy na lód wyjechać już na początku sierpnia, wiadomo nie na Toropolu, ale gdzieś musimy mieć treningi. Liga zaczyna się 6 września, więc czas nagli. 5 sierpnia powinniśmy rozpocząć zajęcia specjalistyczne na lodzie. Remont lodowiska trochę komplikuje nam sytuację, ale musimy jakoś z tego wyjść, aby się dobrze przygotować. Bierzemy pod uwagę różne warianty, najprawdopodobniej wyjedziemy do Czech na jeden lub dwa tygodniowe mikrocykle. Dobrze by było gdyby jednak udało się dotrzymać terminów zamrożenia lodowiska (15 sierpnia), prace trwają, dach już jest prawie gotowy, więc liczymy na to, że zarówno inwestor, jak i wykonawca pomogą Orlikowi w ten sposób, że oddadzą obiekt do użytku w terminie.
Jak będą wyglądy kolejne etapy przygotowań do sezonu?
- Będziemy nadal pracować ogólnorozwojowo na siłowni, w sali gimnastycznej oraz w terenie. Sierpień to jest jeszcze cięższa przeprawa niż kończący się okres letni. Oczywiście dojdą do tego zajęcia na lodzie.
Skład zespołu nadal nie jest ostateczny, trzon stanowią wychowankowie, ale czy kibice mogą spodziewać się jeszcze wzmocnień?
- Wychowankowie to jest skarb Orlika, bo dzięki nim ta drużyna istnieje i gra w ekstralidze. Ale sami wychowankowie nie dadzą rady. Zresztą tak naprawdę żaden klub w Polsce nie jest w stanie grać w oparciu o samych wychowanków nawet Podhale Nowy Targ, które zawsze było kuźnią talentów musi się posiłkować zawodnikami z zewnątrz. Na pewno będą wzmocnienia, są chętni zawodnicy do gry w Orliku zarówno z Polski jak i z zagranicy. Będziemy jednak ich testować już na lodzie.
Wiadomo, że Orlik zagra bez najlepszego gracza zeszłego sezonu Johna Murraya, a z bramkarzy trenuje tylko Jarosław Nobis. Szukacie na tę zawodnika z Polski czy z zagranicy? Szczególnie z uwagi na przepis o tym, że bramkarz z Polski musi grać w minimum połowie meczów rundy zasadniczej?
- Kraj nie ma znaczenia, chcielibyśmy żeby był dobry. Jest Jarek Nobis, ale trenuje z nami jeszcze Dominik Robaszkiewicz. Zawodnicy z Polski muszą na tej pozycji bardzo się starać i walczyć o swoją pozycję.
A były czasy, że w Orliku było 5 bramkarzy...
- Byli w Opolu bramkarze, ale czasem jak jest ich za dużo, to później się tak dzieje, że nagle ich nie ma. Zdecydowali inaczej, podjęli inne decyzje w życiu. W sporcie tak bywa, a hokej to nie jest teraz jakaś bardzo dobra perspektywa na przyszłość. Jest coraz lepiej, ale w okresie gdy Ci zawodnicy mogli gdzieś się przebić to graliśmy w I lidze i dopiero przebijaliśmy się do ekstraligi. Oni nie wytrzymali i wybrali inną drogę.
O jakie cele pana zdaniem powalczy Orlik w nadchodzącym sezonie?
- Chcemy zagrać jak najlepiej. Trudno przedstawiać te cele już teraz, ale potencjał już jest dość duży w tej grupie i na pewno będziemy walczyć o lepszy wynik niż w zeszłym sezonie. Chcielibyśmy stworzyć drużynę nie gorszą niż ta w zeszłym sezonie, więc jacyś nowi zawodnicy muszą się pojawić. Oni wypełnią luki po tych, którzy odeszli np. John Murray oraz po innych, którzy grali w polu.
Czy jest szansa, że któregoś z zagranicznych graczy z zeszłego sezonu będziemy mogli oglądać w Orliku w nadchodzącym sezonie?
- Jewhen Łymanski jest cały czas w Opolu, nie wyjechał, więc myślę że zostanie. Negocjujemy z Branislavem Fabrym, jesteśmy też w kontakcie z innymi graczami. Wciąż zgłaszają się do nas także nowi zawodnicy. Zobaczymy, jak się to ułoży organizacyjnie i na jakich zawodników klub będzie stać, bo to też jest ważna rzecz. Tworzona drużyna powinna być lepsza niż ta zeszłoroczna, gdyż Ci zawodnicy którzy tu są, są już ograni, powinni, więc grać lepiej. Zajęliśmy siódme miejsce, więc w tym roku cel minimum to szósta lokata.
Powinno być łatwiej z uwagi na to, że inne kluby mają problemy?
- Teoretycznie tak, ale Orlik ma stale problemy. Nie jest tak kolorowo, że jest wszystko super. Trzeba powiedzieć, że nie jest źle, ale łatwo też nie jest. Drużyny z Sanoka czy Jastrzębia dużo narzekają, ale już mają takie budżety zagwarantowane, że spokojnie mogą stworzyć drużynę. Orlik chciałby mieć taki budżet, jak oni. Jednak trzeba przyznać, że trudno jest z wysokiego pułapu schodzić nisko.
Nie da się ukryć, że w zeszłym roku nasza drużyna była sprawiającym niespodziankę beniaminkiem, czy w tym sezonie będzie podobnie ? Czy może już wszyscy będą na nas uważać i specjalnie się mobilizować?
- W tym roku wiadome jest, że kluby będą miały świadomość, że nie jesteśmy łatwym kąskiem i do każdego meczu z nami będą musieli się przyłożyć i sporo napracować aby z nami wygrać. Zarówno ci najsilniejsi, jak i ci najsłabsi. W zeszłym sezonie zdarzyły nam się dwa pojedynki, gdzie byliśmy tłem dla przeciwnika: jeden w Sanoku i jeden w Krakowie, ale generalnie to graliśmy dobrze. Ostatni mecz z Unią przegraliśmy w głowach, to były inne warunki, walczyliśmy, ale to nie był nasz dzień. Takie słabe mecze zdarzały się też najlepszym Tychom, czy Cracovii, która przyjechała do Opola, przegrała 5:1 i praktycznie nie istniała w tym meczu. W zeszłym roku jako beniaminek pozostawiliśmy po sobie dobre wrażenie i teraz wszyscy wiedzą, że nie będzie łatwo nas ograć i wszyscy się będą z nami liczyć. Jest to lepsze dla nas, bo nasza pozycja w rankingu hokejowym wzrasta.
A jak pana zdaniem zaprezentują się tegoroczni beniaminkowie z Sosnowca i Torunia?
- Zobaczymy, zarówno jedna jak i druga drużyna ma w swoim składzie dużo wychowanków i dużo zawodników ogranych już w ekstralidze. Drużyny te przez wiele lat grały już na najwyższym poziomie rozgrywek i wielu zawodników ma już doświadczenie ekstraligowe. Będą mieli trochę łatwiej niż Orlik, ale kwestia jest taka jak będą grać, czy będzie taki charakter, walka i zaangażowanie jak w Orliku, czy też nie. Wiadomo, że jak drużyna jest słabsza kadrowo, technicznie to musi wszystko nadrabiać ambicją i walecznością. Okres przygotowawczy w tych drużynach musi być dwa razy mocniejszy i cięższy niż u drużyn już ukształtowanych, które mają w swoim składzie talenty.
Kształt ligi jak co roku o tej porze jest jeszcze wielką niewiadomą, ale kto pana zdaniem powalczy mistrzostwo Polski i które miejsce zajmie nasza drużyna?
- Na pewno Cracovia i Tychy są zdecydowanymi faworytami. Te dwie drużyny mają praktycznie 80 procent reprezentantów Polski, do tego mają największe budżety, zawodnicy nie muszą się niczym przejmować. Muszą tylko grać w hokeja i starać się wygrywać. Trudno powiedzieć, wydaje mi się, że Cracovia zrobiła największe zakupy i potencjał tej drużyny jest chyba wyższy od Tychów, choć trudno powiedzieć bo GKS jest drużyną bardziej ukształtowaną i zgraną. Już kilka lat gra w tym składzie i przy niedużych retuszach jest to drużyna bardzo mocna więc trudno wskazać zwycięzcę. Są to niewątpliwie faworyci, ale to nie znaczy, że drużyny takie jak Orlik, czy inne nie będą chciały z tymi drużynami podjąć walki. W meczu między sobą nie odpuścimy, tanio skóry nie sprzedamy. Wiadomo różnie jest, ale tym bardziej trzeba się na takie drużyny mobilizować dwa razy mocniej, nie można się bać faworytów, trzeba się zaangażować i wierzyć w swoje umiejętności i siły. Wtedy wiadomo, że można podjąć walkę i wygrać. Żeby nie było jak w piłce ręcznej, że przyjeżdża Vive Targi Kielce, czy Orlen Wisła Płock i wygrywa każdy mecz dwudziestoma bramkami. Robi się w hokeju sytuacja podobna, ale mamy nadzieję, że nie będzie aż tak dużej różnicy, a inne drużyny postawią się faworytom i niejeden mecz wygrają. Mam nadzieję, że będzie to Orlik.
Rozmawiała Joanna Knetsz-Wajs
Komentarze