Emocji co niemiara (WIDEO)
Po prawdziwym horrorze i ośmiu seriach rzutów karnych Unia Oświęcim pokonała GKS Tychy 3:2. Oznacza to, że rywalizacja w tym ćwierćfinale play-off nadal trwa. Kolejne starcie już jutro przy Chemików 4.
– Mieliśmy zdecydowaną przewagę, a jeśli weźmiemy pod uwagę ilość stworzonych sytuacji, totego meczunie dało się nie wygrać.Strzelaliśmy jednak ślepakami. Jutro zabierzemy ze sobą tylko ostrą amunicję – powiedział Krzysztof Majkowski, drugi trener GKS.
– Ciesze się, że przetrzymaliśmy napór tyszan i wygraliśmy. Jutro też będziemy walczyć o zwycięstwo – dodał z kolei Josef Doboš.
Opiekun oświęcimian nie mógł sobie wyobrazić lepszego początku tego spotkania. Już w 4. minucie Jiří Zdeněk wjechał do tyskiej tercji i wrzucił krążek w kierunku bramki Štefana Žigárdy'ego. Czeski golkiper zareagował bardzo niepewnie i guma wtoczyła się do siatki. Cztery minuty później było już 2:0 dla biało-niebieskich, a krążek w siatce umieścił Jerzy Gabryś, który przymierzył z linii niebieskiej.
–Wydaje mi się, żeŠtefan powinien lepiej zareagować przy pierwszym trafieniu. Za utratę drugiego gola nie winiłbym go– ocenił drugi trener tyszan.
Fikrt był jak ściana
Później goście odważnie ruszyli do ataku. Pod oświęcimską bramką dosłownie się kotłowało, ale wynik długo się nie zmieniał. Z jednej strony była to zasługa świetnie interweniującego Michala Fikrta, a z drugiej strzeleckiej indolencji tyszan.
„Fiki” momentami bronił jak w transie. Jeszcze w pierwszej tercji kapitalnie interweniował przy kąśliwej dobitce Jarosława Rzeszutki i uderzeniu Radosława Galanta, który starał się wykorzystać kapitalne dogranie wzdłuż bramki Jakuba Witeckiego. W drugiej odsłonie ulubieniec oświęcimskiej publiczności zatrzymał trzy uderzenia Kacpra Guzika. – Cała drużyna zagrała dobry mecz. Każdy sumiennie wykonywał swoją pracę– mówił skromnie 32-letni bramkarz.
W trzeciej odsłonie oświęcimianie mieli dwie dobre okazje, by ostudzić zapał tyszan. W 42. minucie pięknym rajdem popisał się Jan Daneček, który przejechał z krążkiem całą taflę, mijając rywali jak slalomowe tyczki. W ostatnim akordzie tej akcji nie zdołał pokonać tyskiego golkipera.Jeszcze lepszą sytuację wypracował sobie Mateusz Bepierszcz. 23-letni skrzydłowy przejął krążek i miał już przed sobą tylko Štefana Žigárdy'ego, jednak po wykonaniu zwodu na bekhend uniósł gumę zbyt wysoko.
Powtórka z rozrywki
Tyszanie w końcudopięliswego i w 53. minucie złapali kontakt z rywalem. Rzeszutko przejął krążek, zostawił go Woźnicy, a ten strzałem z nadgarstka zapalił czerwone światło nad oświęcimską bramką.
– Szkoda tych szans z trzeciej tercji, bo mogliśmy posłać rywala na łopatki. Sami zafundowaliśmy sobie jeszcze bardziej nerwową końcówkę– przyznałJosef Doboš.
Gospodarze tuż po trafieniu tyskiego kapitana, mogli z powrtoem odskoczyć na dwie bramki. Nie zdołali jednak wykorzystać kontry 3 na 1. Iw ten oto sposób dali drugie życie trójkolorowym, którzy w 57. minucie za sprawą Kacpra Guzika doprowadzili do wyrównania i dogrywki.
Eksplozja radości
W dodatkowym czasie gry groźniejsze akcje wypracowali sobie miejscowi, ale Zdeněk i Daneček nie zdołali trafić do siatki.Dlatego o losach tego spotkania musiały przesądzić rzuty karne. Po regulaminowych trzech seriach był remis 1:1, a gumę w siatce umieścili Lubomir Vosatko i Patryk Kogut. W kolejnych pięciu trafił tylko Jan Daneček i oświęcimscy kibice mieli ogromne powody od zadowolenia.
– Štefan to mój dobry kolega. Razem mieliśmy okazję grać w barwach HC Oceláři Trzyniec. Można zatem powiedzieć, że miałem ułatwione zadanie. Zdecydowałem się na zwód na bekhend, a co za tym idzie - strzał w krótki róg. Udało się– cieszył się „Dandys”. – Jutro kolejne starcie. Mogę obiecać, że zrobimy wszystko, by wygrać.
Unia Oświęcim – GKS Tychy 3:2 k. (2:0, 0:0, 0:2, d. 0:0, k. 2:1)
1:0 – Jiří Zdeněk – Damian Piotrowicz, Filip Komorski (04:00),
2:0 – Jerzy Gabryś – Kamil Kalinowski, Filip Komorski (08:12, 4/4),
2:1 – Michał Woźnica – Jarosław Rzeszutko (52:48),
2:2 – Kacper Guzik – Pavel Mojžíš (56:51),
3:2 – Jan Daneček – decydujący rzut karny.
Rzuty karne:
Unia: Vosatko (+), Zdeněk (-), Piekarski (-), Vosatko (-), Kalinowski (-), Zdeněk (-), Komorski (-), Daneček (+).
GKS: Kartoszkin (-), Rzeszutko (-), Kogut (+), Kuzin (-), Besch (-), Vitek (-), Kogut (-), Parzyszek (-).
Sędziowali: Paweł Meszyński (główny) – Mariusz Smura, Marek Syniawa (liniowi).
Minuty karne: 12-16 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Jurija Kuzina).
Strzały: 18-43.
Widzów: ok. 1800.
Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 2:1 dla GKS Tychy.
Kolejny mecz: jutro o 18:30 w Oświęcimiu. Transmisja w TVP Sport.
Unia: Fikrt (rzuty karne Witek) – Vosatko, Vizváry; (4) Adamus, Daneček,Tabaček (2)– Gabryś, Modrzejewski (2); Wojtarowicz, Kalinowski, Komorski – Šindelář (2), Piekarski (2); Piotrowicz, Zdeněk, Szewczyk oraz Bepierszcz.
Trener: Josef Doboš.
GKS Tychy: Žigárdy – Mojžíš, Ferenc; Kuzin (12), Rzeszutko, Guzik – Kotlorz, Besch (2); Vitek, Kartoszkin, Kogut – Pociecha, Sokół; Bagiński, Parzyszek, Woźnica – Hertl, Wanacki (2); Majoch, Galant, Witecki.
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze