Josef Doboš: Źle weszliśmy w ten mecz
Unia Oświęcim przegrała wczoraj z Comarch Cracovią 1:4. Dla podopiecznych Josefa Doboša była to już trzecia porażka z rzędu.
– Chcieliśmy grać z takim samym zaangażowaniem, jak w meczu z Tychami. Niestety nie udało się. Trzeba jednak przyznać, że Cracovia dobrze grała forecheckingiem i wymuszała na nas błędy – przyznał opiekun biało-niebieskich.
Dotychczasowe starcia krakowsko-oświęcimskie były bardzo wyrównane. Wczoraj dużo lepsze wrażenie zostawili po sobie krakowianie. Ekipa z Siedleckiego wyszła na prowadzenie już w 4. minucie, wykorzystując okres gry w przewadze (na ławce kar Damian Piotrowicz i Matúš Vizváry). Silnym i dokładnym uderzeniem pod poprzeczkę popisał się Marcin Jaros, który sezon rozpoczął w barwach Unii.
– Co ja mogę powiedzieć? Marcin grał u nas, a teraz gra w Cracovii. Tyle w tym temacie – uciął trener Doboš. – Źle weszliśmy w ten mecz. Złapaliśmy dwa wykluczenia i straciliśmy bramkę. W hokeja gra się od pierwszej do sześćdziesiątej minuty, a nie od drugiej tercji, jak było to w naszym przypadku.
W drugiej odsłonie spotkanie się ożywiło. Oświęcimianie zaczęli grać ambitniej i częściej sprawdzali czujność Rafała Radziszewskiego. Bramkarz Cracovii świetnie interweniował przy uderzeniach Kamila Kalinowskiego i Jana Danečka, wygrał też próbę nerwów z szarżującym Peterem Tabačkiem.
– Mieliśmy kilka znakomitych okazji na doprowadzenie do wyrównania, ale bramkarz rywali bronił wręcz idealnie. Cracovia zasłużenie wygrała, a ze swojej drużyny mogę wyróżnić Michala Fikrta – zakończył opiekun Unii Oświęcim.
W piątek biało-niebiescy zmierzą się z Ciarko PBS Bank KH Sanok (godz. 18:00). Wtedy też w sanockich barwach powinien zadebiutować Zenon Konopka.
Komentarze