Orlik pokonał lidera
Nie lada niespodziankę sprawili hokeiści Orlika Opole, którzy po rzutach karnych pokonali GKS Tychy 3:2.
Początek spotkania jednak nie wskazywał, że to gospodarze będą cieszyć się ze zwycięstwa. Mecz był szybki, było mało przerw, a kibice oglądali bardzo dobrą grę obydwu drużyn. Pierwszego gola zdobyli goście w 7. minucie spotkania po strzale Jarosława Rzeszutki. Orlik jednak się nie przestraszył i konstruował swoje akcje. W 10. minucie po bardzo ładnym podaniu Nikiforova pięknym strzałem popisał się Joseph Harcharik i gospodarze doprowadzili do wyrównania. Pierwsza tercja zakończyła się remisem.
W drugiej odsłonie meczu drużyną lepszą był Orlik, który miał w bramce świetnie interweniującego Johna Murraya. Golkiper beniaminka PHL dwoił się i troił, a tyscy napastnicy nie mogli go pokonać. W 39. minucie na prowadzenie opolan wyprowadził Branislav Fabry. Gra Orlika wyglądała bardzo dobrze i wydawało się że trzy punkty są w zasięgu beniaminka.
Gospodarze mogą żałować jednak głupiego błędu w 47. minucie meczu. Strata krążka w ataku i nie upilnowanie Josefa Vitka skończyło się akcją sam na sam z bramkarzem, w której górą był napastnik gości. Więcej bramek nie oglądaliśmy i mecz w regulaminowym czasie gry zakończył się remisem 2:2. Dogrywka również nie przyniosła rezultatu, choć należy wskazać, iż przeważał w niej GKS Tychy.
Jako pierwszy do krążka podjechał Jarosław Rzeszutko, ale Murray okazał się lepszy. W Orliku karnego na gola zamienił Vladimir Nikiforov i kibice lekko odetchnęli. Następnie nie trafili Bartłomiej Pociecha, a także Fabry. Strzał Kuzina odbił się zaś od słupka i to Orlik cieszył się ze zwycięstwa w tym spotkaniu.
- Przyjechaliśmy do Opola po trzy punkty ale niestety straciliśmy dwa. Myślę, że decydujący wpływ na to miała druga tercja, kiedy mieliśmy dużo okazji, a to Orlik strzelił bramkę. W trzeciej tercji i w dogrywce mieliśmy zdecydowaną przewagę, ale nie potrafiliśmy tego przełożyć na bramkę - powiedziałKrzysztof Majkowski, drugitrener GKS Tychy.
- Mecz był dosyć dobrym widowiskiem i mógł się podobać dość licznie zgromadzonej publiczności w Opolu. Mecz był dosyć szybki i w miarę czysty, było parę twardych wejść. Mieliśmy swój plan i tak jak drużyna tyska chcieliśmy wygrać to spotkanie. Mieliśmy swoje założenia, które realizowaliśmy w miarę poprawnie, ale nie ustrzegliśmy się błędów i to kosztowało nas utratę punktu- powiedział Jacek Szopiński, trener Orlika.
Orlik Opole - GKS Tychy 3:2 k. (1:1, 1:0, 0:1, d. 0:0, k. 1:0)
0:1 - Rzeszutko - Ferenc (06:12)
1:1 - Harcharik - Nikiforov, Wirołajnen (09:34),
2:1 - Fabry - Łymański (38:38),
2:2 - Vítek - Kotlorz (46:04),
3:2 - Nikiforov - decydujący rzut karny
Sędziowali: Janusz Strzempek (główny) - Grzegorz Klich, Piotr Matlakiewicz (liniowi).
Minuty karne: 6 (w tym dwie minuty techniczne) - 4.
Orlik: Murray - Kostek, M. Rompkowski; Szczurek, F. Stopiński, Szydło - Valečko, M. Stopiński; Fabry (2), Korzeniowski, Łymanski - Bychawski (2), Sznotala; Wirołajnen, Harcharik, Nikiforov oraz Zwierz, Obrał.
Trener: Jacek Szopiński.
GKS Tychy: Žigárdy - Pociecha (4), Sokół; Woźnica, Bagiński, Vitek- Wanacki, Kotlorz; Różycki, Galant, Majoch - Ferenc, Mojžíš; Guzik, Rzeszutko, Kuzin.
Trener: Jiří Šejba
Komentarze