Derby Małopolski. Mocne nerwy krakowian (WIDEO)
Dopiero seria rzutów karnych wyłoniła zwycięzcę meczu Unii Oświęcim z Comarch Cracovią. Najazdy lepiej wykonywali krakowianie i to ich konto wzbogaciło się o dwa punkty.
Dotychczasowe pojedynki Unii z Cracovią były emocjonujące i wyrównane. Ta reguła została dzisiaj podtrzymana. Kibice, zgromadzeni w Hali Lodowej w Oświęcimiu nie mogli narzekać na nudę. Obejrzeli bowiem sześć bramek w regulaminowym czasie gry, kilka dobrych ataków ciałem i serię rzutów karnych, która zawsze dodaje smaczku.
- Szkoda, że nie udało nam się dzisiaj wygrać za trzy punkty, bo Cracovia była do ogrania - żałowałMaciej Szewczyk. 25-letni skrzydłowy wrócił dziś do swojego starego ataku z Filipem Komorskim i Mateuszem Adamusem. Cały tercet zagrał naprawdę nieźle.
Bramka i kara meczu
Wynik spotkania jako pierwsi otworzyli goście. Valčák z łatwością oszukał Zdenka, a następnie zagrał do Fojtika. Czeski snajper uprzedził Vizváry'ego i ulokował gumę w siatce. W 9. minucie Damian Słaboń zaatakował pod bandą Jerzego Gabrysia. Arbiter główny nałożył na krakowskiego środkowego karę większą i w następstwie karę meczu za niesportowe zachowanie. Oświęcimski defensor był najpierw opatrywany w boksie, później pojechał do szpitala, gdzie założono mu kilka szwów na czoło.
- Moje zagranie było całkowicie przypadkowe. Nie chciałem zrobić Jurkowi krzywdy, bo znam go od wielu lat. Może, gdyby nie było krwi, to sędzia poprzestałby na 10 minutach. A tak na stare lata złapałem pierwszą w karierze karę meczu - przyznał Słaboń.
Biało-niebiescy już po 24 sekundach wykorzystali okres gry w przewadze, doprowadzając tym samym do wyrównania. Akcję rozpoczął Jan Danečěk, który przejechał z krążkiem niemal całe lodowisko. Na wysokości bulika wyhamował i dograł do Lubomira Vosatki. Doświadczony czeski defensor długo się nie zastanawiał i posłał na bramkę Radziszewskiego prawdziwy pocisk. Guma zatrzepotała w siatce, a oświęcimska publika miała w tym meczu pierwszy powód do zadowolenia.
Policzek od wychowanka
Sytuacja krakowian skomplikowała się chwilę później, bo dwuminutową karę zarobił Bartosz Dąbkowski. Oświęcimianie grali więc w podwójnej przewadze, ale oddali raptem jeden strzał.
A goście dalej łapali wykluczenia. Najpierw popełnili błąd przy zmianie, a później Liotti w nieprzepisowy sposób zatrzymał szarżującego Mateusza Adamusa. Jednak biało-niebiescy rozgrywali przewagi zbyt wolno i zbyt czytelnie.
Za swoją niefrasobliwość w tym elemencie zostali skarceni. W 28. minucie piękną indywidualną akcją popisał się Sebastian Kowalówka. Wychowanek Unii, grający w pasiastych barwach, wyjechał przed bramkę, obrócił się i strzałem z bekhendu zaskoczył Michala Fikrta.
Wydawało się, że Cracovia opanowała sytuację na lodzie. Tymczasem w 34. minucie Vizváry przejął krążek w tercji neutralnej, dograł do Szewczyka, a ten strzałem po lodzie pokonał Rafała Radziszewskiego. 2:2. - Uderzyłem zza obrońcy i umieściłem krążek pomiędzy parkanami "Radzika". Cieszę się, że wpadło - przyznał 25-letni skrzydłowy.
Przed zakończeniem drugiej tercji oświęcimianie wyszli na prowadzenie. Szewczyk zagrał przed bramkę do Adamusa, a ten zdjął pajęczynę z okienka krakowskiej bramki.
Ponadprogramowe emocje
Po zmianie stron podopieczni Rudolfa Roháčka rozpoczęli pogoń za wynikiem. Długo bili głową w mur, nie mogąc znaleźć sposobu na Michala Fikrta. Dopiero w 55. minucie udało im się trafić do siatki. Po zagraniu Valčáka na listę strzelców wpisał się Louis Liotti.
Do końca regulaminowego czasu gry bramki już nie padły, więc sędziowie zarządzili pięciominutową dogrywkę. Ale i ona nie przyniosła rozstrzygnięcia. Na dodatek sekundę przed jej końcem doszło do szarpaniny między Fojtikiem a Piekarskim oraz Valčákiem i Vizvárym. Grono wykonawców rzutów karnych zawęziło się.
- Gdyby nie ta kara, to zapewne Josef znalazłby się w pierwszej trójce strzelających. Wtedy kibice nie zobaczyliby popisowego najazdu Dennisa- przyznał trener Roháček, który ostatecznie postawił na Grzegorza Pasiuta, Filipa Stoklasę i właśnie McCauleya.
Strzał Pasiuta obronił Fikrt, ale później oświęcimski bramkarz nie miał już nic do powiedzenia. Stoklasa popisał się precyzyjnym uderzeniem z bekhendu a Amerykanin wykonał swój najazd w iście profesorskim stylu.
Sposobu na Radziszewskiego nie znaleźli zarówno Kalinowski, jak i Danečěk. Emocje się skończyły.
Powiedzieli po meczu:
Rudolf Roháček, trener Comarch Cracovii: - Dla kibiców był to ciekawy mecz, dla mnie, jako trenera, już mniej. Najlepiej zagraliśmy na początku pierwszej tercji. Później złapaliśmy kary i musieliśmy się bronić w osłabieniu. W trzeciej tercji walczyliśmy o to, by wyrównać. I to nam się udało. Później dogrywka i rzuty karne. Punkty cieszą, ale cały czas trzeba pracować nad poprawą naszej gry.
Josef Doboš, trener Unii: - Walczyliśmy do samego końca i do zwycięstwa zabrakło nam pięciu minut. Szkoda, że nie udało nam się utrzymać korzystnego wyniku do samego końca.
Z drugiej jednak strony każdy punkt z mocniejszym rywalem jest dla nas na miarę złota.Najważniejsze jest to byśmy znaleźli się w czołowej szóstce, a do tego w pierwszej kolejności będą nam potrzebne wygrane z Opolem i Janowem, nie mówiąc już o Polonii Bytom i HC GKS Katowice.
Unia Oświęcim - Comarch Cracovia 3:4 k. (1:1, 2:1, 0:1, d. 0:0, k. 0:2)
0:1 - Fojtik - Valčák (2:45),
1:1 - Vosatko - Danečěk (8:51, 5/4),
1:2 - S. Kowalówka - Fojtik (27:15),
2:2 - Szewczyk - Vizváry (33:50),
3:2 - Adamus - Szewczyk, Komorski (37:07),
3:3 - Liotti - Valčák (54:48, 5/4),
3:4 - Stoklasa - decydujący rzut karny.
Rzuty karne:
Cracovia: Pasiut (-), Stoklasa (+), McCauley (+).
Unia: Kalinowski (-), Danečěk (-).
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) - Piotr Madeksza, Jacek Bernacki (liniowi).
Minuty karne: 16 (w tym 2 minuty kary technicznej) - 45 (w tym kara meczu dla Damiana Słabonia za atak na głowę i 2 minuty kary technicznej)
Widzów: ok. 1000.
Unia: Fikrt - Vosatko, Vizváry (6); Tabaček, Danečěk (2), Bepierszcz - Ciura (2), Gabryś; Jaros, Zdeněk, Wojtarowicz - Kasperczyk, Piekarski (4); Adamus, Komorski, Szewczyk - Piotrowicz, Kalinowski, Modrzejewski oraz Fiedor.
Trener: Josef Doboš.
Cracovia: Radziszewski - A. Kowalówka, Noworyta; Pasiut, Słaboń (5+20), S. Kowalówka (2) - Kruczek, Kłys; Fojtik (4), Valčák (6), McCauley - Liotti (2), Dąbkowski (2); Stoklasa (2), Kozłowski, Kalus oraz Wiśniewski i Witowski.
Trener: Rudolf Roháček
Komentarze