GKS Tychy wygrał po serii rzutów karnych
To było dobre, wyrównane spotkanie, w którym nie zabrakło walki, ładnej dla oka gry i przede wszystkim bramek. Ostatecznie Naprzód Janów przegrał po rzutach karnych z GKS Tychy 4:5.
Po pierwszej tercji na tablicy świetlnej paliły dwie jedynki. W 10. minucie na prowadzenie wyszli gospodarze, bo przepięknym rajdem popisał się Marek Pohl. Kapitan Naprzodu po profesorsku przedryblował tyskich defensorów: Mojžíša i Ferenca i nie miał większych problemów z pokonaniem Štefana Žigárdy'ego. To trafienie było okrasą całego spotkania. W 16. minucie wyrównał Marcin Kolusz, wykorzystując dogranie Dawida Majocha.
Po dwóch odsłonach tyszanie prowadzili 2:3, a gdy w 46. minucie na 4:2 podwyższył Maksim Kartoszkin wydawało się, że tyszanie opanowali sytuację na lodzie.
Nic bardziej mylnego. Janowianie pokazali ogromne serce do gry i w ciągu 75 sekund doprowadzili do wyrównania. Najpierw Patryk Kogut wygrał próbę nerów ze Štefanem Žigárdy, a później błąd czeskiego golkipera z zimną krwią wykorzystał Wojciech Stachura.
Do końca regulaminowego czasu gry gole już nie padły. Zwycięzcy nie wyłoniła też dogrywka, więc o losach spotkania musiały przesądzić rzuty karne. Te lepiej wykonywali tyszanie i to na ich konto powędrowały dwa punkty. Janowianie wzbogacili się o jedno oczko.
- Walczyliśmy, mecz był wyrównany do samego końca. Było kilka okazji, żeby przeciągnąć szalę na nasza korzyść, ale nie udało się. Karne to już jest loteria. Tychy mają personalnie dużo mocniejszą drużynę, ale mówi się trudno i gramy dalej. Sezon jest długa i myślę, że teraz będzie już coraz lepiej - powiedział Łukasz Sękowski, skrzydłowy Naprzodu.
Powiedzieli po meczu:
Jiří Šejba, trener GKS Tychy: - Wiedzieliśmy, że to nie będzie łatwe spotkanie. Uważam, ze graliśmy dobrze i prowadziliśmy 4:2, ale później popełniliśmy błędy przez co straciliśmy dwie bramki. To jest niedopuszczalne, żeby przy takim wyniku i wyrównanej grze dopuszczać do takiej sytuacji. Dodatkowo mieliśmy jeszcze szczęście w końcówce meczu, kiedy to gospodarze nie wykorzystali trzech dogodnych sytuacji do zakończenia tego meczu zwycięstwem w regulaminowym czasie gry.
Waldemar Klisiak, trener Naprzodu Janów: - Przede wszystkim bardzo cieszymy się z tego punktu. Chłopaki zostawili dużo serca i zdrowia na lodzie, walczyli do końca. Wielki szacunek za to, że z wyniku 2:4 doprowadziliśmy do wyrównania, a potem do dogrywki i karnych. W dzisiejszym meczu w bramce po raz pierwszy występował Napnenko i nie mam do jego gry większych zastrzeżeń, ale mecz ten pokazał nad czym musi jeszcze popracować. Adrian Kurz, który ma naciągnięty mięsień w ramieniu, już od następnego spotkania będzie gotowy do gry.
Naprzód Janów - GKS Tychy 4:5 k. (1:1, 1:2, 2:1, d. 0:0, k. 0:2)
1:0 - Pohl - Kulik (9:03),
1:1 - Kolusz - Majoch (15:12),
1:2 - Kuzin - Sokół, Pociecha (26:09),
2:2 - Sękowski - Sarna (31:05, 5/4),
2:3 - Bagiński - Ferenc (37:17, 4/4),
2:4 - Kartoszkin - Bagiński, Kuzin (45:01),
3:4 - Kogut - Vrana (45:44),
4:4 - Stachura - Jakubik, Podsiadło (46:59).
4:5 - Kuzin (decydujący rzut karny)
Rzuty karne:
Naprzód: Jakubik (-), Pohl (-)
GKS Tychy: Kuzin (+), Kartoszkin (+).
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) - Robert Długi, Mariusz Smura (liniowi).
Minuty karne: 16 -14.
Widzów: 1000.
Naprzód: Napnenko - Podsiadło (2), Działo; Sękowski, Jakubik, Stachura (2) - Klemientjew (2), Vrana (2); Bibrzycki (4), Frączek (2), Kogut - Kulik, Kosakowski; Ł. Elżbieciak (2), Pohl, Gryc - Mejka, Sarna; Rajski, Piper, Radwan.
Trener: Waldemar Klisiak
GKS: Žigárdy - Kotlorz, Besch (2); Guzik (2), Parzyszek, Witecki (2) - Ferenc, Mojžíš (2); Łopuski (2), Kolusz, Vitek - Sokół, Pociecha; Bagiński, Kartoszkin, Kuzin (2) - Różycki, Wanacki, Jeziorski, Galant (2), Majoch.
Komentarze