Pierwsze wrażenia amerykańskiego twardziela
- Przegraliśmy i nie jestem szczęśliwy. Tychy to dobra drużyna. Znakomicie grali forecheckingiem - mówił w piątek Dennis McCauley, skrzydłowy Cracovii. Jego zespół minimalne przegrał na wyjeździe 2:3.
Barczysty hokeista ze Stanów Zjednoczonych zamienił Danię na Kraków. Czy dawna stolica Polski go urzekła? - To jest cudowne miasto. Ludzie są życzliwi, mam tu na myśli zarówno kolegów z drużyny, jak i kibiców. Miejskie atrakcje również robią wrażenie - przyznał.
Poprosiliśmy go o to, aby krótko scharakteryzował swój styl gry. - Jestem dużym facetem i gra ciałem jest moim atutem. Podobnie zresztą, jak strzał i gra w przewadze - stwierdził.
Podkreślił też, że przyjazd do polskiej ligi był dla niego wyzwanie: - Rozmawiałem z menedżerami, którzy opowiedzieli mi o fantastycznym mieście i drużynie, która chce odzyskać prymat w lidze. Jestem tutaj szczęśliwy i z dnia na dzień poznaje zespół. Podpisałem w Cracovii roczny kontrakt. Wierzę, że Cracovia wróci na mistrzowski tron.
Każdy młody amerykański hokeista marzy o grze w NHL. Dennis również miał takie plany. - Byłem na przedsezonowych obozach. Kilka lat temu trenowałem z Buffalo Sabres i Los Angeles Kings. Zagrałem w meczach przedsezonowych, ale nie przebiłem się do składu - przypomniał.
Zapytaliśmy go także o różnice między polskim a duńskim hokejem. - Ta różnica jest minimalna. W Danii są dwie, no może trzy mocne drużyny, a reszta to średniacy - odpowiedział.
Komentarze