Wymagający sparingpartnerzy
Hokeiści Unii Oświęcim w ciągu 24 godzin rozegrają dwa mecze sparingowe. Dziś biało-niebiescy podejmą GKS Tychy, a jutro ich rywalem będzie JKH GKS Jastrzębie. Kibice biało-niebieskich są ciekawi, jak na tle ligowej czołówki zaprezentują się ich ulubieńcy.
Wiemy już, że sezon ligowy wystartuje 26 września. Dla większości polskich drużyn to nie lada problem zarówno z punktu widzenia ekonomicznego, jak i sportowego. Działacze muszą liczyć się z mniejszymi wpływami ze sprzedaży biletów, a trenerzy modyfikują plan przygotowań, poszukując dodatkowych sparingpartnerów.
29 sierpnia biało-niebiescy pojadą do Karwiny, by zmierzyć się z miejscowym SK. Rewanż zostanie rozegrany 9 września w Oświęcimiu. Biało-niebiescy dwukrotnie zmierzą się też z nowotarskim Podhalem - 12 i 19 września.
Poszukiwania brakujących elementów
Tymczasem w klubie z Chemików trwa etap testów. Przez oświęcimskie lodowisko przewinęło się jak dotąd ośmiu zawodników: siedmiu defensorów i jeden napastnik. Z tej grupy ostała się tylko trójka słowackich obrońców: Marek Zukal, David Bajanik i Matuš Vizvary, którzy w dotychczasowych sparingach prezentowali się nieźle.
Jednak odpowiedź na pytanie, jaka jest ich rzeczywista wartość, będzie znana po meczach kontrolnych z nieco silniejszymi rywalami. A te odbędą się dziś i jutro. Za kilka godzin podopieczni Petera Mikuli zmierzą się z GKS Tychy, a jutro podejmą JKH GKS Jastrzębie. Oba spotkania rozpoczną się o godzinie 18.00.
- Do ligi jest jeszcze sporo czasu, więc nie będziemy podejmować gwałtownych ruchów. Cały czas obserwujemy transferowy rynek i postaramy się wybrać najbardziej optymalne rozwiązania. Oczywiście wszystko na miarę naszego budżetu - mówi Ryszard Skórka, prezes Unii Oświęcim.
W kuluarach od pewnego czasu można usłyszeć, że w zespole przydałby się także jeden napastnik. - Wczoraj mieli przyjechać do nas dwaj zawodnicy do przedniej formacji, ale niestety z różnych przyczyn nie pojawili się na naszym lodowisku. Nie spuszczamy głów i wciąż szukamy - dodaje.
Komentarze