Sulka: Z każdym golem nabieraliśmy pewości siebie
„Święta Wojna” od wielu lat przysparza kibicom z Tychów i z Oświęcimia wielu emocji. W tym roku obie ekipy jak za dawnych czasów walczą ze sobą w fazie play-off. Po dwumeczu w Tychach mamy remis 1:1. Teraz walka o finał przenosi się do Małopolski
W drugim meczu półfinału tyszanie gładko pokonali rywali z Oświęcimia aż 6:1, dzięki czemu wyrównali stan rywalizacji do czterech wygranych spotkań.
- Tak naprawdę wczoraj również zagraliśmy dobry mecz. W poprzednim spotkaniu zagraliśmy mało skutecznie, przez co przegraliśmy. Dzisiaj od początku graliśmy lepiej taktycznie oraz agresywniej. Z każdym kolejnym golem nabieraliśmy pewności, wracała też nasza gra z sezonu zasadniczego. Z czasem Unia zaczęła tracić siły, a my potrafiliśmy to dzisiaj wykorzystać. Przełomowym momentem były bramki na 3:1 oraz na 4:1. To one pozwoliły nam odskoczyć Unii i na spokojnie rozgrywać swój hokej - ocenił Maciej Sulka.
Batalia o twierdzę Tychy zakończyła się remisem 1:1. Teraz wojna o finał przenosi się na teren Unitów.
- To normalne, że na tym etapie nie ma łatwych spotkań. W piątek gramy w Oświęcimiu. Przed tym meczem musimy solidnie odpocząć i wierzyć, że zwycięstwo padnie naszym łupem. Mamy skład naszpikowany najlepszymi zawodnikami w Polsce, więc musimy to udowodnić - kontynuował 27-letni obrońca GKS Tychy - Oczywiście bramka na 6:1 nie była mojego autorstwa (śmiech). Zaraz po zakończeniu tercji podjechałem do arbitra i poprawiłem jego błąd. W tej sytuacji krążek odbił się po moim strzale od kija Michała Kotlorza, więc to jemu należy się punkt za zdobycie bramki- zakończył Sulka.
Bez względu na wynik konfrontacji w Oświęcimiu półfinałowy pojedynek zawita jeszcze przynajmniej raz na tyską taflę
Komentarze