Do trzech razy sztuka (WIDEO)
W meczu 19. kolejki PHL HC GKS Katowice pokonał na własnym lodzie Aksam Unię Oświęcim 3:2. Podopieczni Mariusza Kiecy wygrali z biało-niebieskimi po raz pierwszy w tym sezonie.
– Gratuluję rywalom zwycięstwa. Cóż, jeśli nie strzela się bramek, to nie da się wygrać– podsumowałPeter Mikula, opiekun oświęcimian. W słowach 58-letniego Słowaka było sporo prawdy. Unia przez długi czas prowadziła grę, ale znów miała problem z finalizacją akcji.
Zgodnie z zapowiedziami, w "Satelicie" pojawili się przedstawiciele katowickiego magistratu, sponsorów, a także hokejowej centrali (z Piotrem Hałasikiem i Mariuszem Wołoszem na czele). I już w piątej minucie mogli fetować z miejscowymi zawodnikami pierwszego gola, autorstwa Mateusza Szymańskiego.
Jednak "GieKSa" z prowadzenia nie cieszyła się zbyt długo. Gdy na ławce kar odpoczywał Maciej Szewczyk, biało-niebiescy znakomicie rozegrali zamek i doprowadzili do wyrównania. Na listę strzelców wpisał się Kamil Kalinowski, który znakomitym uderzeniem z nadgarstka nie dał żadnych szans Ondrzejowi Raszce.
Goście poszli za ciosem i tuż po zmianie stron objęli prowadzenie. W sytuacji sam na sam stoickim spokojem popisał się Marcin Jaros. 32-letni skrzydłowy najpierw oszukał czeskiego golkipera zwodem na bekhend, a później posłał gumę pod poprzeczkę.
Od tego momentu oświęcimianie zaczęli panować nad wydarzeniami na lodzie, sprawiając wrażenie bardziej zdeterminowanych. Z łatwością dochodzili też do sytuacji strzeleckich, ale nie zdołali przekuć ich na bramki. Na widok seryjnie marnowanych okazji trener Peter Mikula najpierw marszczył brwi, a potem z niedowierzaniem spoglądał w niebiosa.
Na kłopoty Przygodzki
– Przez dwie tercje Unia kontrolowała przebieg wydarzeń na lodzie. Miała pięć znakomitych okazji do podwyższenia prowadzenia, ale w naszej bramce świetnie spisywał się Raszka, który „przytrzymał” wynik i pozwolił nam uwierzyć, że jeszcze nie wszystko stracone – analizował Mariusz Kieca, trener HC GKS-u.
Katowiczanie wyrównali w najmniej oczekiwanym momencie - w 51. minucie, podczas gry... w osłabieniu. Wtedy toznakomitą kontrę Marcina Słodczyka precyzyjnym strzałem pod poprzeczkę wykończył Martin Przygodzki.
Słowacki skrzydłowy okazał się katem oświęcimian, bo na 50 sekund przed końcem regulaminowego czasu gry ponownie zapalił czerwone światło nad bramką Michala Fikrta i rozstrzygnął o losach spotkania.
HC GKS Katowice - Aksam Unia Oświęcim 3:2 (1:1, 0:1, 2:0)
1:0 - Szymański - Mikes (4:19),
1:1 - Kalinowski - Jaros, Piekarski (8:56, 5/4),
1:2 - Jaros - Wojtarowicz, Kalinowski (20:27),
2:2 - Przygodzki - Słodczyk (50:53, 4/5),
3:2 - Przygodzki - Bigos, Słodczyk (59:10, 5/4).
Sędziowali: Przemysław Kępa (główny) - Robert Długi, Marcin Polak (liniowi).
Kary: HC GKS - 16 minut, Unia - 14 minut.
Strzały: 32-38.
Widzów: ok. 500.
HC GKS: Raszka - Zukal, Bigos (2); Bepierszcz (6), Frączek, Drzewiecki (2) - Krokosz, Danko; Szewczyk (2), Słodczyk, Przygodzki - Kostromitin (4), Podsiadło; Mikes, Szymański, Jaskólski.
Trener: Mariusz Kieca.
Aksam Unia: Fikrt - Kasperczyk, Piekarski; Wojtarowicz, Kalinowski, Jaros - Urbańczyk, Jakesz (8); Barinka, Tabaczek (2), Różański - Gabrisz (2), Ciura; Piotrowicz, Stachura, Fiedor - Modrzejewski, Adamus, Malicki (2).
Trener: Peter Mikula.
Komentarze