Jarosław Kłys: Pokazaliśmy hokejowe serducho
O finałowej rywalizacji, medalach i planach na przyszłość rozmawiamy z Jarosławem Kłysem, doświadczonym defensorem Comarch Cracovii.
HOKEJ.NET: - Który to już pana medal?
Jarosław Kłys, obrońca Pasów: − To już jedenaste złoto. Reszty "krążków" nie liczyłem, bo trzymam je razem ze skarpetkami (śmiech)...
Humor panu dopisuje, ale nie może być inaczej. Biorąc pod uwagę cały sezon, to ten tytuł na pewno smakuje wyjątkowo.
− Cóż, dla takich chwil warto żyć i warto grać w hokeja!
W sezonie zasadniczym raczej nam nie szło, ale play-off to zupełnie inna historia. Tutaj nie można pozwolić sobie na chwile słabości, bo rywale wykorzystują je w mgnieniu oka. Z kolei gdy przytrafi się słabszy dzień, to trzeba się błyskawicznie odbudować. Zresztą finałowa rywalizacja najlepiej to pokazała. Wygrywaliśmy 3:0 i byliśmy już prawie mistrzami, ale ostatni krok, który mieliśmy postawić był niezwykle trudny. Jastrzębie też się o tym przekonało. W ostatnim meczu odrodziliśmy się, pokazując prawdziwe hokejowe serducho i niesamowity charakter.
Wydaje się, że jednym z kluczowych momentów meczu była bramka na 3:1, strzelona przez Leszka Laszkiewicza zaledwie 37 sekund po trafieniu Miroslava Zatki.
−Oj, ciężko powiedzieć. Wydaje mi się, że na pewno przełomowa była nasza rozmowa w szatni. Powiedzieliśmy sobie, że dzisiaj albo wygramy, albo nie mamy po co wracać do Krakowa. I udało się!
Choć momentami było nerwowo...
−Jasne, ale nasze doświadczenie i obycie z fazą play-off przechyliły szalę zwycięstwa. Oczywiście trzeba też pochwalić hokeistów z Jastrzębia, którzy przez cały sezon utrzymali równą formę i grali fajny hokej. Byli naprawdę ciężkim rywalem.
Teraz kilka dni wolnego, a później zgrupowanie reprezentacji.
−Na pewno odpoczynek się przyda, by spędzić trochę czasu z rodziną i w końcu się ogolić.
I ostatnie pytanie: zostaje pan w Cracovii na kolejny sezon?
−Rozmawiałem z chłopakami z "oświęcimskiego zaciągu" i każdy z nas chciałby dalej grać w Pasach. Ale jak będzie - czas pokaże. Wszystko zależy od pana prezesa Janusza Filipiaka.
Komentarze