"Laszka" na wagę złota
Leszek Laszkiewicz w tym sezonie nie ma sobie równych. W 15 meczach zdobył 22 bramki i zaliczył 19 asyst. Pod jego batutą Cracovia wygrała wyjazdowe spotkanie z Aksam Unią Oświęcim 4:3.
- Zaczęliśmy bardzo dobrze, staraliśmy się kontrolować mecz, ale zarobiliśmy kilka kar, które po pierwsze nas osłabiły, a po drugie wprowadziły chaos do naszej gry - ocenił Leszek Laszkiewicz. - Unia to wykorzystała i strzeliła nam trzy bramki, a kibice w hali, jak i przed telewizorami mogli poczuć dreszczyk emocji - dodał lider Pasów.
33-letni skrzydłowy stwierdził, że o końcowym sukcesie jego zespołu zdecydowała konsekwentna gra do ostatniej syreny. - W końcówce pokazaliśmy charakter. Nigdy się nie poddajemy i zawsze gramy do końca, nawet jeśli wynik jest dla nas niekorzystny. Dlatego po trzeciej bramce zaryzykowaliśmy i rzuciliśmy wszystkie siły do przodu. W końcówce meczu szczęście było po naszej stronie, ale podobno sprzyja ono lepszym - wyjaśnił młodszy z braci Laszkiewiczów.
Oświęcimianie mają kompleks Cracovii, ostatni raz wygrali z nią w lidze 21 września 2010 roku. - To dopiero początek sezonu. Przed nami jeszcze cztery rundy i wszystko może się zdarzyć - stwierdził "Laszka".
Dodał też, że ścisk w tabeli jest na tyle duży, że żaden z zespołów aspirujących do gry w play-off nie może pozwolić sobie na odpuszczanie żadnego spotkania: - Każdy mecz jest dla nas bardzo ważny. Nie czujemy jeszcze świeżości, bo cały czas nasz zespół zmaga się z problemami zdrowotnymi. Jeśli chcemy awansować do półfinału play-off, to musimy je przezwyciężyć.
Komentarze