GKS pokonuje Zagłębie, ale nie bez trudu
Nie było niespodzianki w Sosnowcu, choć przez dłuższy czas się na nią zanosiło. Zagłębie wyciągnęło wnioski z wtorkowej porażki w Oświęcimiu i tym razem mocno postawiło się innemu potentatowi.ligi, GKS-owi Tychy. O zwycięstwie ekipy gości przesądziła trzecia tercja.
GKS Tychy wygrywa z Zagłębiem Sosnowiec 6:4 - to chyba najważniejszy komunikat dla kibiców, zawodników oraz trenerów tyskiej ekipy. Piątkowe spotkanie nie stało na najwyższym poziomie, ale miało swoją dramaturgię. Po dwóch tercjach było 3:3, a gole padały głównie w podbramkowych zamieszaniach i strzałach z najbliższej odległości.
Ci, którzy z bliska przyglądali się temu, co działo się na Stadionie Zimowym zgodnie twierdzą, że przyjezdnym przez wiele minut mecz zupełnie się nie układał. Sosnowiczanie najmocniej zaskoczyli GKS na początku drugiej odsłony. Zaledwie 12 sekund po wznowieniu gry, bramkę na 2:1 zdobył najskuteczniejszy obecnie gracz sosnowieckiego zespołu, Jarosław Dołęga.
Wicemistrzowie Polski wygrali głównie dzięki skutecznej grze w przewagach. Kluczowe były te z 34. i 35. minuty. Tyszanie, mając na lodzie dwóch zawodników więcej zdobyli dwie niezwykle ważne bramki. Pierwsza pozwoliła nawiązać kontakt z przeciwnikiem, druga zaś dawała gościom remis.
Najlepiej punktującymi zawodnikami tyskiej drużyny byli doświadczeni obcokrajowcy: Roman Simicek (2 gole) i Tomas Jakes (3 asysty). Cegiełki do dzisiejszego sukcesu przyłożyli również ci, którzy jeszcze niedawno bronili barw sosnowieckiego klubu. Dwie asysty zaliczył dziś Teddy Da Costa. Lewoskrzydłowy drugiego ataku dobrze zachował się zwłaszcza przy trzeciej bramce. Da Costa był na takiej pozycji, że na własną rękę mógł próbować wykończyć akcję. Zdecydował się jednak na podanie do Pasiuta, a ten nie dał najmniejszych szans Bartłomiejowi Nowakowi Kiedy w 54. minucie, gospodarzy dobił Marcin Kozłowski, wśród kibiców zapanowała prawdziwa konsternacja - jedni bili brawo, inni głośno gwizdali.
– Generalnie jesteśmy z meczu zadowoleni. Ciągle brakuje nam indywidualności, graczy, którzy w ważnych momentach przytrzymają lub rozegrają krążek – powiedział Mariusz Kieca.
– Pomylił się ten, kto sądził, że będzie to łatwe spotkanie i gładkie zwycięstwo. Faworytami byliśmy tylko na papierze – przyznał po meczu Marcin Kozłowski.
– To najlepszy dowód na to, że żadnego meczu nie wolno odpuszczać. W każdym trzeba grać na sto procent! – mówił trener GKS-u, Jacek Płachta.
Zagłębie Sosnowiec – GKS Tychy 4:6 (1:1; 2:2; 1:3)
0:1 – Simicek (Jakes) 12.51’ PP
1:1 – Ślusarczyk (Dołęga) 16.08’ PP
2:1 – Dołęga (Zachariasz, Podsiadło) 20.12’
3:1 – Bernat (Golec, Kuc) 33.39’
3:2 – Simicek (Jakes) 35.53’ PP2
3:3 – Pasiut (Da Costa, Witecki) 36.19' PP
4:3 – Szewczyk (Zdenek, Kostecki) 43.21’ PP
4:4 – Witecki (Da Costa) 45.56’
4:5 – Woźnica (Jakes) 48.08'
4:6 – M. Kozłowski (Gwiżdż, Galant) 54.13
Kary: 8-10 min.
Strzały: 28-50
Sędziowali: Wolas – Smura, Gawron.
Widzów: ok. 300
Zagłębie: Nowak – Kuc, Działo (2), Ślusarczyk (2), Zachariasz, Dołęga, Jaskólski, Kurz, Podsiadło, Golec, Bernat (2), Duszak, Cychowski (2), Kostecki, Zdenek, Szewczyk, Jarnutowski, Kisiel, Twardy, Białek.
GKS: Sobecki – Sokół, Jakes, Bagiński, Simicek, Woźnica, Csorich (2), Kotlorz, Da Costa, Pasiut, Witecki, Wanacki, Gwiżdż (2), T. Kozłowski, M. Kozłowski, Przygrodzki (2), Ciura (2), Majkowski, Sośnierz, Galant (2), Banachewicz
Komentarze