Jiri Reznar: "Każdy trener chce zdobywać medale"
Sezon ligowy dobiegł końca. Czas na dokonywanie podsumowań. Jastrzębski GKS zajął czwartą lokatę, tuż za podium. Dla klubu jest to sukces, jednak nutka rozczarowania na pewno pozostanie, ponieważ JKH GKS stał przed szansą na zdobycie pierwszego medalu w historii drużyny seniorskiej. O krótkie podsumowanie sezonu 2010/2011 pokusił się trener jastrzębskiego GKS-u, Jiri Reznar.
Podsumowujączakończony nie tak dawno sezon, zaczniemy od ocenienia fazyzasadniczej. Jak wypadł JKH GKS w tej części rozgrywek ligowych?
Jiri Reznar -Ta część sezonu była dobra. Chociaż wyglądało to trochę tak, jak wtedy,kiedy trenowałem drużynę z Hawirzowa, gdzie wygrywaliśmy mecz u siebie,a przegrywaliśmy na wyjeździe. Z czego to wynikało? Trudno mipowiedzieć, bo pewnie gdybyśmy znali odpowiedź na to pytanie, szybkorozwiązalibyśmy problem. Wydaje mi się, że mogło to mieć pewien związekz nastawieniem zawodników i brakiem pewności siebie na „obcym” terenie.Jednak z czasem zaczęliśmy przywozić punkty również z meczówwyjazdowych. Zasadniczą część sezonu zakończyliśmy na dobrym, czwartymmiejscu.
Właśnie, ale była szansa na zajęcie wyższego, trzeciego miejsca?
J.R. -Tak, mogliśmy przeskoczyć Oświęcim, ale nie udało się, bo wtedyprzegraliśmy dwa ważne mecze na własnym lodowisku z Krakowem i Tychami.Te wspomniane trzy drużyny były bardzo dobrymi i trudnymi rywalami.Mecze z nimi były ciężkie. Jednak przeważnie, grając u siebie, nieoddawaliśmy im punktów. Tym razem było inaczej. Jednak do zajęciatrzeciego miejsca zabrakło nam również tych punktów, które straciliśmyw meczach wyjazdowych.
Do play-offów przystąpiliście z czwartego miejsca i na „dzień dobry” trafiliście na trudnego przeciwnika...
J.R.- W play-offach nie ma łatwych drużyn. W tej części sezonu grająnajlepsi. Dla mnie taka sytuacja była dużo lepsza. Jeśli ma sięaspiracje na jakiś sukces, to trzeba udowodnić, że się na niegozasłużyło. Chyba nie ma lepszego sposobu, niż „przejście” przeztrudniejszych rywali. To daje takie uczucie satysfakcji, że pokonałosię dobrą drużynę, grającą na wysokim poziomie. Rywalizacja z Sanokiembyła wyrównana, ale ostatecznie to my okazaliśmy się lepsi iawansowaliśmy do półfinału, w którym trafiliśmy na Cracovię. Błysknadziei był, ale szybko przekonaliśmy, że w tym sezonie jest tonajmocniejsza drużyna w lidze. W pierwszym meczu nie zagraliśmy zbytdobrze. Dwa kolejne, rozegrane na naszym lodzie, były lepsze, bardziejwyrównane. Jeden z nich wygraliśmy, drugiego już się nie udało. WKrakowie jest wielu dobrych zawodników, którzy mają znacznie więcejdoświadczenia niż nasi młodzi hokeiści.
Po przegranej rywalizacji z Cracovią wciąż była szansa na medal.
J.R. -Mogliśmy zakończyć sezon z brązowym medalem. Nie ukrywam, że właśnietego chcieliśmy, bo jednak czwarte miejsce, to jedno z najgorszych, bozaraz za podium. Czuję pewien niedosyt, ale Unia pokazała, że ten medalsię im należał. Bardzo dobrze zagrali w ich szeregach Riha i Krajci,którzy praktycznie ustawili wynik pierwszego meczu, na zmianęstrzelając bramki albo asystując przy nich. Bardzo dali nam się weznaki. Praktycznie wszystkie play-offowe spotkania z Unią zaczynały sięod ich prowadzenia. My musieliśmy za każdym razem gonić wynik, aby mócpowalczyć o zwycięstwo. To nie było łatwe zadanie, bo Oświęcim dobrzegrał w obronie. Nie udało się. Szkoda, ale mamy nadzieję, że wprzyszłym sezonie będzie znacznie lepiej.
Wiele mówiło się o tym, że w Jastrzębiu nie ma dwóch czy trzech wyrównanych piątek, tylko jedna bardzo mocna...
J.R. -Ta pierwsza formacja bardzo dobrze się ze sobą zgrała. Lipina i Kraldobrze się ze sobą rozumieją, a Danieluk świetnie wkomponował się w tenatak. To szybki zawodnik, z mocnym strzałem. Nie można powiedzieć, żekażdy zawodnik, który zostałby „wstawiony” do tej piątki pasowałby tamtak dobrze, jak Mateusz. On się sprawdził, co widać chociażby wklasyfikacji kanadyjskiej, w której zajmuje wysokie miejsce. W końcówcesezonu trochę pomieszaliśmy skład, żeby wyrównać poziom. Ale niestetynie mamy drużyny, w której gra dwudziestu Jagrów.
Wspomniał Pan o przyszłym sezonie. W składzie drużyny na pewno nastąpią jakieś zmiany.
J.R. - To jest normalna kolei rzeczy. Z niektórymi zawodnikami trzeba będzie się pożegnać. Jeśli chcemywalczyć o wysokie miejsca, to musimy wzmocnić drużynę. Przede wszystkimbędziemy szukali obrońców. W tym sezonie mieliśmy problem, kiedy kilkudefensorów zmagało się w jednym czasie z kontuzjami. To był czas, kiedydoznaliśmy wysokiej porażki z Unią Oświęcim, przegrywając aż 1:8. Wtedybardzo odczuliśmy brak obrońców. Kilka zmian będzie niezbędnym, ale narazie nie będziemy jeszcze operowali nazwiskami, bo nie chcemy robićzbędnego zamieszania. Wszystkiego będzie można dowiedzieć się w swoimczasie. Układanie drużyny jest bardzo ważne i z tym nie należy sięzbytnio śpieszyć. Oczywiście będziemy chcieli zatrzymać najlepszychzawodników. Cieszę się, że w drużynie pozostaną między innymi: Kral,Lipina, Urbanowicz. Mamy w drużynie wielu młodych, mających dobreperspektywy zawodników, którzy przy odrobinie wysiłku i wytężonej pracymają przed sobą dobrą przyszłość. Jednak to właśnie od nich wielezależy. Muszą pokazać, że im zależy i że mają ambicje.
Gdyby miał Pan krótko ocenić cały sezon, to powiedziałby Pan, że był udany czy nie?
J.R. -Jak już mówiłem. Sezon nie był zły, ale szkoda nam tego trzeciegomiejsca, którego nie udało się nam wywalczyć. Dla mnie czwarte miejsce,chociaż wiem, że jest historycznym sukcesem klubu, nie jest szczytemmarzeń. Każdy trener chce zdobywać medale. W moim przypadku nie jestinaczej, ale wierzę, że z tą drużyną będziemy mieli jeszcze szansę nazdobycie takiego trofeum.
Chciałbym podziękowaćwszystkim moim zawodnikom, którzy w tym sezonie spisywali się bardzodobrze. Udowodnili, że są w stanie walczyć o najwyższe cele. Naszawspółpraca była bardzo dobra i mam nadzieję, że tak będzie również wkolejnych sezonach. Ogromne podziękowania kieruję również w stronękibiców, którzy wreszcie zaczęli przychodzić w większej liczbie namecze. Cieszy nas także to, że dopingują naszej drużynie, bo muszęprzyznać, że na początku sezonu było nam bardzo trudno. Grając nawłasnym lodzie nie mieliśmy takiego wsparcia. Czuliśmy się tak,jakbyśmy byli w kościele. Dookoła była cisza i spokój, a tylko copewien czas dawało się słyszeć jakieś okrzyki. Pod koniec sezonu kibiceożyli. Zaczęli śpiewać, powstał klub kibica. To dla nas bardzo ważne iliczę na to, że tak będzie to wyglądało już od początku przyszłegosezonu. Oczywiście zapraszamy wszystkich fanów hokeja i nie tylko, abyprzychodzili na mecze. Warto się przekonać, jak to wygląda.Podziękowania należą się również wszystkim tym, którzy byli z nami całysezon i nas wspierali. Do zobaczenia na Jastorze w przyszłym sezonie!
Komentarze