Lekcja hokeja
W hicie 3. kolejki PLH Aksam Unia Oświęcim pokonała na własnym lodzie Ciarko KH Sanok 5:1. - Byliśmy lepsi w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Sanoczanie mogą dziękować niebiosom, że udało nam się strzelić tylko pięć bramek, a okazji ku temu naprawdę nie brakowało - podsumował Ladislav Spisiak, trener oświęcimian.
Na kolejny medal zasłużyli kibice "biało-niebieskich", którzy na trybunach stworzyli osobny spektakl. - Jestem pod ogromnym wrażeniem oświęcimskiej publiczności - stwierdził Paweł Dronia. Wtórował mu także Marek Modrzejewski: - Kibice byli naszym szóstym zawodnikiem.
Początek spotkania należał do sanoczan, którzy już w drugiej minucie rozwiązali worek z bramkami. Dariusz Gruszka zagrał wzdłuż bramki do pozostawionego bez opieki Bogusława Rąpały, a ten sprytną "podcinką" zaskoczył Przemysława Witka. - Przystąpiliśmy do meczu za bardzo rozluźnieni i dlatego tak szybko straciliśmy bramkę - wyjaśniał Marek Modrzejewski, napastnik gospodarzy. Straty próbował odrobić Grzegorz Piekarski, ale jego uderzenie o centymetry minęło lewy słupek bramki.
W 10. minucie oświęcimscy kibice zamarli, bo krążek trafił do sieci Witka po raz drugi. Arbiter nie miał jednak żadnych wątpliwości. Nie zaliczył bramki, gdyż guma została uderzona przez Wojciecha Milana wysoko uniesionym kijem.
"Biało-niebiescy" atakowali dalej, jednak mieli ogromne problemy z zaskoczeniem Marka Rączki. Sposobu na golkipera gości nie znalazł ani Robert Krajci, ani Tomasz Połącarz. Słowak po doskonałym dograniu Rihy chybił z najbliższej odległości, a strzał z niebieskiej Połącarza został instynktownie odbity przez sanockiego bramkarza.
W 19. minucie sytuacji sam na sam z Witkiem nie wykorzystał Kubat, który chwilę później powędrował na ławkę kar. - Jak dla mnie był to kluczowy moment meczu - zapewniał trener sanoczan - Później ta sytuacja się na nas zemściła i dostaliśmy bramkę do szatni - dodał.
Oświęcimianie szybko założyli zamek i jeszcze przed doprowadzili do wyrównania. Po dobrym podaniu Petera Tabacka, krążek w sanockiej bramce umieścił Adrian Kowalówka. Po przerwie oświęcimian na prowadzenie wyprowadził młodszy brat Adriana - Sebastian, jednak czarną robotę przy tym golu wykonał Robert Krajci. Słowacki napastnik zakręcił sanockimi obrońcami, zmylił Rączkę i wyłożył gumę Sebastianowi Kowalówce, a ten skierował ją do pustej bramki.
Podopieczni Ladislava Spisiaka starali się pójść za ciosem, ale za każdym razem na przeszkodzie stawał Marek Rączka. Bramkarz gości świetnie grał na parkanach, a jego interwencje rakiem czy odbijaczką były najwyższych lotów. O swoim kunszcie przekonał pod koniec drugiej tercji, gdy tylko w sobie znany sposób wybronił uderzenie Sebastiana Kowalówki. "Młodszy Kowal" aż złapał się za głowę. Wcześniej Rączka odbił kąśliwe uderzenia Krajciego i Gallo. - Marek bronił dzisiaj fenomenalnie. Żadna z bramek nie obciąża jego konta - chwalił swojego podopiecznego trener Jancuska.
Pełnie swoich możliwości "biało-niebiescy" pokazali dopiero w trzeciej odsłonie. W nieco ponad cztery minuty zdobyli trzy bramki i pokazali rywalom, ile znaczy żądza zwycięstwa. Sygnał do ataku dał Marek Modrzejewski, którego doskonałym podaniem obsłużył Wojciech Stachura. - Cieszę się niezmiernie. Ciężko pracowałem na tę bramkę przez całe spotkanie - wyznał skrzydłowy Aksam Unii. - Musiałem też udowodnić trenerowi, że warto na mnie stawiać - dodał.
Później z groźnym kontratakiem wyszli sanoczanie. Vozdecky zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Zapały, ale ten przegrał próbę nerwów z Witkiem.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się pół minuty później, a gola w swoim debiucie ustrzelił Paweł Dronia, posyłając gumę między parkanami Marka Rączki. - Mam takie szczęście, że w debiutach strzelam bramki. Tak było w Sosnowcu i dzisiaj też się mi udało - przyznał skromnie 21-letni defensor.
Pieczęć na zwycięstwie postawił Wojciech Stachura. Środkowy trzeciej formacji po raz kolejny dobrze się zachował się w zamieszaniu podbramkowym i z najbliższej odległości wbił gumę do siatki - Przegraliśmy na własne życzenie. Popełnialiśmy za dużo indywidualnych błędów i łapaliśmy niepotrzebne kary. W ten sposób ułatwiliśmy rywalowi zadanie - ocenił Milan Jancuska, szkoleniowiec sanoczan. - Oddawaliśmy też za mało strzałów, dlatego muszę skrytykować swoich napastników. Dwa albo trzy razy nie trafiliśmy do pustej bramki, a to chyba o czymś świadczy? - zakończył retorycznie trener gości.
- Byliśmy lepsi w każdym elemencie hokejowego rzemiosła. Sanoczanie mogą dziękować niebiosom, że udało nam się strzelić tylko pięć bramek, a okazji ku temu naprawdę nie brakowało - podsumował Ladislav Spisiak, trener oświęcimian. - Wiedziałem, że Milan Jancuska jest zakochany w systemie 1-3-1. Grając w ten sposób wywalczył w poprzednim sezonie mistrzostwo Polski, dlatego nakazałem swoim zawodnikom, żeby prezentowali to, co cały czas ćwiczymy na treningach. I udało się - zakończył szkoleniowiec "Unitów".
Aksam Unia Oświęcim - Ciarko KH Sanok 5:1 (1:1, 1:0, 3:0)
0:1 Rąpała - Gruszka, Dziubiński (1:21)
1:1 A. Kowalówka - Tabacek, Gallo (19:20, 5/4)
2:1 S. Kowalówka - Krajci, Piekarski (20:32)
3:1 Modrzejewski - Stachura (42:02)
4:1 Dronia - Modrzejewski, Klisiak (43:49)
5:1 Stachura - Połącarz, Modrzejewski (46:50, 5/4)
Aksam Unia: Witek - Piekarski (2), Gabryś; Krajci, S. Kowalówka (4), Riha (4) - Gallo (2), A. Kowalówka (2); Wojtarowicz, Tabacek, Klisiak - Połącarz (2), Dronia; Radwan, Stachura, Modrzejewski oraz Jakubik.
Trener: Ladislav Spisiak
Ciarko KH: Rączka - Ivicic, Kubat (2); Vozdecky, Zapała (4), Poziomkowski (2) - Suur, Rąpała; Drzewiecki, Dziubiński (4), Gruszka - Gurican (2), Owczarek; Mermer(2), Milan, Biały - Bigos, Koseda; Hućko, Słowakiewicz, Wilusz.
Trener: Milan Jancuska
Sędziowali: Molenda - Matlakiewicz, Smura
Kary: 16-20 (w tym 4 minuty techniczne)
Strzały: 40-30
Widzów: 2200
Komentarze