Strzelecka niemoc
Czyste konto bramkowe zachował w wyjazdowym meczu Cracovii z Naprzodem Marek Rączka. Gospodarze nie znaleźli recepty na krakowskiego bramkarza ulegając gościom 0:5. – Najważniejsze w meczu jest stracenie jak najmniejszej liczby bramek, cieszymy się, że dziś zachowaliśmy czyste konto – powiedział po meczu zdobywca ostatniej bramki, Martin Dudas.
Cracovia przyjechała dziś do Janowa z chęcią zatarcia niekorzystnego wrażenia, które pozostało po meczu z Tychami. – obawialiśmy się tego meczu, z Janowem gra nam się zawsze ciężko, tym bardziej cieszy, że wynik jest taki a nie inny – powiedział po meczu szkoleniowiec Cracovii, Rudolf Rohacek. Gospodarze ze swej strony chcieli przełamać złą passę i odnieść pierwsze w tym roku ligowe zwycięstwo. –straciliśmy aż pięć bramek z czego cztery padły w sytuacji sam na sam,przyznam, że liczba puszczanych przez nas w tym sezonie bramek jest dlamnie bardzo bolesna – stwierdził zasmucony Michał Elżbieciak. Scenariusz strzelanych dziś bramek był podobny. Nie upilnowanyzawodnik drużyny gości, który bez większych przeszkód przedostaje siępod bramkę Elżbieciaka i równie łatwo pakuje krążek do siatki. Pierwsza taka akcja miała miejsce już sto sekund po pierwszym gwizdku sędziego Macieja Pachuckiego. Pierwszym, który przemierzył „bezpiecznie” tercję janowian był David Musial. Kolejnym, który poszedł w jego ślady był Leszek Laszkiewicz,który po przejęciu krążka za bramką gospodarzy, zupełnie nie atakowanywyjechał przed oblicze Elżbieciaka i bez problemu podwyższył wynikspotkania. – tak nie można grać, puszcza się zawodnika przedbramką, pozostawia się dwóch zawodników przewagi liczebnej i tak siętraci bramki. Jest ciężko, a czasu na teningi mało... jest nad czympopracować – tłumaczył po meczu zafrasowany trener Naprzodu, Krzysztof Kulawik. Dwie i pół minuty po rozpoczęciu drugiej odsłony padła kolejnabramka przy której zdobyciu obrona gospodarzy nie zamierzała zanadtoprzeszkadzać. Grzegorz Pasiut minął jak tyczkę Mateusza Pawlakai umieścił krążek pomiędzy parkanami bezradnego „Eli”. BramkarzNaprzodu co prawda kilkukrotnie ratował swój zespół przed utratą bramkijednak przy dzisiejszej dyspozycji janowian miało to drugorzędneznaczenie. W miarę upływu czasu Cracovia zdobywała coraz większą przewagę.Akcjegospodarzy najczęściej kończyły się na „niebieskiej”. Mimo, iżkilkukrotnie na bramkę Rączki strzelali Zatko, Pohl czy Słodczyk –gospodarzy dopadła dziś wyraźna niemoc strzelecka. – zdecydowanie zabrakło nam siły, po wjechaniu do tercji przeciwnika nie było już sił na wykończenie akcji – dodał po meczu golkiper Naprzodu. Janowianie, mimo iż stuprocentowych sytuacji nie było zbyt wiele –zmarnowali i te. Najlepszą z nich miał w 47 min. kapitan gospodarzy, Marcin Słodczyk. W sytuacji sam na sam górą okazał się jednakRączka. Kolejną szansą była podwójna kara mniejsza Łukasza Rutkowskiego, niestety błędy w środku pola nie pozwoliły wykorzystać czterech minut przewagi liczebnej. -Dopóki nie zrozumiemy, że hokej to gra zespołowa i w środkowej strefiegra się podaniem, a nie indywidualnie - co daje przeciwnikowi czas naustawienie obrony -to nic z tego nie będzie – podsumował trener Kulawik. Czego nie wykorzystali gospodarze, z powodzeniem wykorzystalikrakowianie strzelając w tym okresie gry kolejne dwie bramki. Wynikspotkania podczas gry w podwójnej przewadze ustalił strzałem znadgarstka Martin Dudas. – cieszymy się, że dziś zagraliśmy na zero z tyłu... z zerem się nie przegrywa – skwitował spotkanie zdobywca ostatniego gola.
0:1 - Musial (Radwański), 01:39 Naprzód: M. Elżbieciak - Bernacki, Działo;Sowiński, Salamon, Gryc - Kulik, Pawlak; Pavlis, Kubenko, Jóźwik -Zatko, Kurz; Pohl, Słodczyk, Kacir - Gwiżdż, Gretka; Słowakiewicz,Jastrzębski, Ł. Elżbieciak; Cracovia: Rączka - Csorich, Bondarevs; L.Laszkiewicz, Słaboń, D. Laszkiewicz - Dudas, Dulęba; Radwański, Musial,Łopuski - Noworyta, Kłys; Piotrowski, Pasiut, Drzewiecki - Landowski,Guzik; Wajda, Rutkowski, Witowski; Kary: 10:8. Strzały: 27:34. Widzów: 600. | |
AndRzeJ |
Komentarze