Nowy rok rozpoczęli od porażki
W potyczce dwóch GKS-ów z Jastrzębia i Tychów po raz kolejny lepsi okazali się wicemistrzowie Polski. Drużyna prowadzona przez Jana Vavreckę w pierwszym meczu w nowym, 2010 roku, zgarnęła trzy punkty, pokonując JKH GKS Jastrzębie 2:1.
- Myślę, że nie był to raczej zbyt widowiskowy mecz - powiedział podczas konferencji prasowej Jan Vavrecka. - Po raz drugi spotykamy się ze sobą w niewielkim odstępie czasu. Kilka dni temu zagraliśmy w Pucharze Polski i wydaje mi się, że tamten mecz, jako widowisko, był lepszy - stwierdził Jacek Chrabański, drugi trener JKH GKS Jastrzębie. Ciężko nie zgodzić się ze słowami szkoleniowca tyskiego GKS-u. Od początku spotkania więcej okazji stwarzali sobie przyjezdni, którzy mieli jednak spore problemy ze skutecznością. Przy strzałach Proszkiewicza, Bagińskiego czy Wołkowicza zabrakło precyzji. - W pierwszej odsłonie trzykrotnie mieliśmy szansę 2 na 1, której nie potrafiliśmy wykorzystać. To był nasz błąd, że nie udało nam się strzelić chociaż jednej bramki, bo wówczas ten mecz wyglądałby inaczej - dodał trener gości.
Druga tercja wyglądało nieco lepiej. Po upływie niespełna czterech minut od rozpoczęcia tej odsłony gospodarze mogli cieszyć się ze zdobycia pierwszej bramki. Jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Jiri Zdenek, który zmieniając tor lotu krążka po strzale swojego rodaka Pavla Zdrahala zupełnie zaskoczył Przemysława Witka. Chwilę później sporo problemów sprawił golkiperowi GKS-u Tychy Mateusz Danieluk. W 28. minucie w poprzeczkę trafił Sebastian Kowalówka. Idealną okazję na podwyższenie prowadzenia zmarnował Damian Kiełbasa, który wraz z Maciejem Urbanowiczem znalazł się przed bramką gości. Kiełbasa zamiast podać "gumę" do Urbanowicza, zdecydował się na oddanie strzału, który został zatrzymany przez Witka. Sytuacje, których nie udało się wykorzystać, dosyć szybko zemściły się na gospodarzach. W 32. minucie do wyrównania doprowadził Adam Bagiński, który celnym i precyzyjnym strzałem umieścił krążek w bramce rywali.
Pomimo tego, że na początku trzeciej odsłony jastrzębianie częściej atakowali bramkę gości, to gola, który zapewnił prowadzenie w meczu zdobyli podopieczni Jana Vavrecki. Po kilku minutach błąd bramkarza JKH GKS mógł sporo kosztować gospodarzy. Kosowski wybijając krążek zza bramki, posłał "gumę" wprost pod kij Adriana Parzyszka. Szczęśliwie dla drużyny z Jastrzębia bardzo szybko zareagowali obrońcy, którzy wybili krążek. W końcówce Wojciech Matczak zdecydował się na ściągnięcie bramkarza. Jednak nawet wprowadzenie dodatkowego zawodnika nie zdołało odmienić wyniku i skromne prowadzenie tyszan 2:1 utrzymało się do samego końca. - Gdyby na początku trzeciej tercji, w tych dobrych dla nas sytuacjach, wpadła bramka, to może by nam się dzisiaj udało. W końcówce też było blisko, dwa razy okazję miał Sebastian Kowalówka, ale nie wykorzystaliśmy tego i przegraliśmy - podsumował Jacek Chrabański.
JKH GKS Jastrzębie - GKS Tychy 1:2 (0:0; 1:1; 0:1)
Bramki:
1:0 (23.14) Jiri Zdenek - Pavel Zdrahal
1:1 (31.15) Adam Bagiński - Michał Woźnica - Tomasz Wołkowicz
1:2 (43.01) Robin Bacul - Adrian Parzyszek
Kary: 12 min. - 10 min.
Sędziowali: Włodzimierz Marczuk oraz Wojciech Moszyński, Sławomir Szachniewicz.
Składy:
JKH GKS Jastrzębie: Kamil Kosowski (Mateusz Wąsik - nie zagrał); Rudolf Wolf, Mateusz Bryk; Mateusz Danieluk, Jiri Zdenek, Pavel Zdrahal - Grzegorz Piekarski, Bartosz Dąbkowski; Maciej Urbanowicz, Sebastian Kowalówka, Jakub Radwan - Kamil Górny, Tomasz Pastryk; Tomasz Kulas, Damian Kiełbasa, Arkadiusz Kąkol - Tomasz Mackiewicz.
GKS Tychy: Przemysław Witek (Arkadiusz Sobecki - nie zagrał); Michał Kotlorz, Krzysztof Śmiełowski; Robin Bacul, Adrian Parzyszek, Ladislav Paciga - Łukasz Mejka, Tomas Jakes; Tomasz Proszkiewicz, Michał Garbocz, Jakub Witecki - Łukasz Sokół, Damian Matla; Tomasz Wołkowicz, Sławomir Krzak, Michał Woźnica - Bartosz Matczak, Radosław Galant, Adam Bagiński.
Komentarze