Podsumowanie pierwszego półfinału play-off
Półfinałowa rywalizacja między Comarch Cracovią a Energą Stoczniowcem przebiegła bez większej historii. Przyjrzyjmy się jednak, dlaczego tak się stało, że sygnalizujący wysokie aspiracje Stoczniowiec poległ bez honorowego zwycięstwa.
Zprzebiegu czterech spotkań ewidentnie wynika, że Pasy były drużyną lepszą, a w niektórych momentach nawet zdecydowanie. Oba spotkania w Krakowie gospodarze wygrali bez większego problemu, Stoczniowiec tylko w pierwszym meczu w kilku akcjach nawiązał walkę z aktualnym Mistrzem Polski. Kiedy rywalizacja przeniosła się do Gdańska - gdańszczanie pokazali charakter i walczyli do upadłego. Niestety w końcówkach obu spotkań brakowało sił i musieli uznać wyższość swoich rywali.
Do Krakowa gdańszczanie przyjechali parę chwil przed spotkaniem - gra prosto z autokaru stała się już niemal tradycją drużyny z grodu Neptuna. Stoczniowiec tylko w pierwszej tercji stawiał opór „Pasom” - i ta skończyła się bezbramkowym remisem. Druga odsłona to już popis Cracovii , 4 bramki (Piotrowski,D.Laszkiewicz,Mihalik x2) pozwoliły odetchnąć z ulgą kibicom gospodarzy. Gdańszczan w tej tercji stać było tylko na bramkę Vitka, bardzo sporadyczne kontrataki szybko były rozbijane przez defensywę Pasów. Trzecia tercja to spokojne kontrolowanie gry przez drużynę z Krakowa , jedynie Josef Vitek znalazł receptę i piękną indywidualną akcją zgubił najpierw obrońców a na końcu zmylił Rafała Radziszewskiego – i na chwilę podtrzymał nadzieję gdańskich kibiców na sukces w tym spotkaniu.
Przed drugim meczem w Krakowie , kibice Stoczniowca liczyli na szybki rewanż. Nic podobnego – podopieczni Henryka Zabrockiego jakby przeszli obok tego spotkania, raz za razem dając gospodarzom pole do popisu. Po dwa trafienia tego wieczoru zaliczyli Mihalik i Słaboń, piątą bramkę dołożył niezawodny Leszek Laszkiewicz – i Stoczniowiec otrzymał srogą karę za szablonowe podejście do krakowskiej eskapady.
Spotkanie numer 3 zostało rozegrane w gdańskiej Olivii. Mecz z całą pewnością mógł się podobać, kibice obejrzeli wszystko to co najpiękniejsze w hokeju – bramki, piękne akcje, starcia na bandach, a nawet (po raz kolejny w Gdańsku) - dogrywkę. Tego wieczoru na pewno długo nie zapomni napastnik Stoczniowca – Maciej Urbanowicz. Strzelec 3 bramek rozegrał jedno z najlepszych spotkań w karierze, lecz nawet to nie wystarczyło do pokonania Pasów.
Do trzech trafień Urbanowicza jedno dołożył Jarosław Rzeszutko, gdańszczanie dwie pierwsze i połowę trzeciej tercji zagrali wręcz „koncertowo”,jednak końcówka spotkania to już popis braci Laszkiewiczów i spółki. Młodszy z braci – Leszek, podobnie jak Urbanowicz skompletował hat-tricka, po jednym trafieniu dołożyli Piotrowski i Daniel Laszkiewicz (28 sek. przed końcem spotkania). Na trybunach Hali Olivii można było usłyszeć bardzo głośny jęk zawodu po bramce straconej w dogrywce po indywidualnej akcji Leszka Laszkiewicza. Widziałem, że Jarek Kłys wybija krążek z tercji, a jeden z zawodników Stoczniowca zawahał się. Wziąłem gumę, szybko pojechałem na bramkę Przemka Odrobnego i szczęście było po mojej, a właściwie naszej stronie. - powiedział zdobywca bramki w wywiadzie dla portalu Cracovia.pl
Czwarty pojedynek znowu świetnie rozpoczęli gospodarze, bramki Michała Smeji oraz Mikołaja Łopuskiego dawały „Stoczni” dwubramkowe prowadzenie po pierwszej tercji. Szybka bramka zdobyta na początku drugiej odsłony przez Csoricha pozwoliła „Pasom” wrzucić swój najwyższy bieg. Co prawda gdańszczanie dzięki pięknej indywidualnej akcji Poziomkowskiego zdobyli bramkę na 3:1 - jednak na nic więcej nie było już ich stać.Liczne kary pozbawiały gospodarzy ostatnich sił i mimo, że bardzo się starali - to po prostu nie dali rady. Decydująca była 38 minuta, w której za sprawą Pasiuta i Piotrowskiego gdańszczanie w ciągu 25 sekund stracili 2 bramki. Nerwowość i brak sił dały się gdańszczanom szczególnie w znaki w trzeciej tercji, a grę w kolejnej w tym meczu przewadze wykorzystał Słaboń - i przypieczętowały awans Cracovi do wielkiego finału PLH.
W ciągu wszystkich 4 meczów Cracovia pokazała , że po mimo nierównego początku sezonu gra coraz lepiej - i jest na jak najlepszej drodze do obronienia Mistrzowskiego tytułu z przed roku. Cracovia łapała zdecydowanie mniej kar – zawodnicy na pojedynki ze Stoczniowcem zachowali więcej sił i bezwzględnie wykorzystali wszystkie swoje atuty. Wzmocnienia dokonane przed play-offami zaowocowały zwłaszcza świetną grą Bondarevsa, który od razu stał się jasnym punktem zespołu. Drużyna posiada cztery mocne piątki oraz pełnowartościowych zmienników, mogących w każdej chwili zastąpić niedysponowanych zawodników. W takim składzie Cracovia ze spokojem może czekać na swojego przeciwnika w finale Mistrzostw Polski.
Hokeistom Stoczniowca nie można odmówić ambicji i woli walki. Zespół - chodź bardzo młody - miał ogromne aspirację, aby spełnić marzenia kibiców o wielkim finale. Aspiracje te widoczne były już w finałach Pucharu Polski, w których gdańszczanie w pięknym pojedynku poradzili sobie z Cracovia – i dopiero w rzutach karnych ulegli GKSowi Tychy. Niestety – podczas gdy wszystkie drużyny PLH wzmacniały się przed play-offami – w Stoczniowcu nadal pozostawało jedno wolne miejsce dla obcokrajowca. Gdy inne drużyny na decydujące spotkania przyjeżdżały do Gdańska z wyprzedzeniem – gdańszczanie wychodzili na lód prosto z autokaru. Gdy inne drużyny grały na 4 piątki – gdańszczanom nie tylko brakowało pełnowartościowych zmienników – ale i ogrania zawodników, którzy wprawdzie w trakcie sezonu byli wpisywani do składu – ale lód wąchali zazwyczaj z ławki rezerwowych.
Nie udało się w tym roku, może uda się za rok. Na razie zawodnikom z nad morza pozostaje walka o brązowy medal, który - jak mówią sami zawodnicy - jest w ich zasięgu.
Najlepsi zawodnicy (typy redakcji)
Cracovia: Jozef Mihalik, Leszek Laszkiewicz,
Stoczniowiec: Josef Vitek, Maciej Urbanowicz.
Najlepsi strzelcy:
Cracovia – 4 – Mihalik, L.Laszkiewicz, 3 – Słaboń, Piotrowski
Stoczniowiec - 3 – Urbanowicz, 2 - Vitek
I spotkanie
ComArch Cracovia Kraków – Energa Stoczniowiec Gdańsk 4:2 (0:0, 4:1, 0:1)
1:0 Piotrowski (Kowalówka, Drzewiecki) 21:53
1:1 Vitek (Hurtaj) 23:08
2:1 Mihalik (Pasiut) 28:08
3:1 D. Laszkiewicz (Słaboń, L. Laszkiewicz) 33:45
4:1 Mihalik (L. Laszkiewicz) 36:18
4:2 Vitek 40:30
Strzały: 56-24
Kary: 8-18
II spotkanie
ComArch Cracovia Kraków – Energa Stoczniowiec Gdańsk 5:0 (1:0, 4:0, 1:0)
1:0 L. Laszkiewicz (Csorich) 2:22
2:0 Mihalik (Drzewiecki) 22:02
3:0 Mihalik (Pasiut) 24:52
4:0 Słaboń (L. Laszkiewicz, Csorich) 33:13
5:0 Słaboń (Csorich, D. Laszkiewicz) 52:38
Strzały: 52-32
Kary: 22-20
III spotkanie
Energa Stoczniowiec Gdańsk – Comarch Cracovia Kraków – 4-5 (2-1, 1-0, 1-3, 0-1)
1-0 Urbanowicz 0.42
2-0 Urbanowicz (Furo) 14.51 (5 na 4)
2-1 Piotrowski (Drzewiecki, Kowalówka) 16.02
3-1 Rzeszutko (Jankowski, SKutchan) 23.12 (5 na 4)
3-2 Laszkiewicz L. (Csorich) 48.13 (4 na 4)
4-2 Urbanowicz (Furo) 48.42 (4 na 4)
4-3 Laszkiewicz L. (Bondarevs) 49.03 (5 na 4)
4-4 Laszkiewicz D. (Bondarevs) 59.32
4-5 Laszkiewicz L. (3 na 4) 62.16
Strzały: 38-38
Kary: 14-18
IV spotkanie
Energa Stoczniowiec Gdańsk - Comarch Cracovia Kraków 3-4 (2-0, 1-3, 0-1)
1-0 Smeja (Hurtaj) 8.08 (5 na 4)
2-0 Łopuski (Vitek) 18.00 (4 na 4)
2-1 Csorich (Laszkiewicz L., Laszkiewicz D.) 20.47 (5 na 3)
3-1 Poziomkowski 23.57
3-2 Pasiut (Drzewiecki, Kowalówka) 37.03
3-3 Piotrowski (Dulęba) 37.28
3-4 Słaboń (Bondarevs, Laszkiewicz L.) 55.56 (5 na 4)
Strzały - 21-40
Kary: 22-8
Komentarze