Hokej.net Logo
MAJ
3

Kaláber: Trudna i długa droga do sukcesu

Kaláber: Trudna i długa droga do sukcesu

Powoli mijają emocje związane z historycznym zwycięstwem JKH GKS Jastrzębie w finale w Polskiej Hokej Ligi. Sezon 2020/2021 dzielna ekipa z Jastora zakończyła zdobyciem… wszystkiego, czyli mistrzostwa kraju oraz Pucharu i Superpucharu Polski. Architektem tego sukcesu jest trener Róbert Kaláber, który objął drużynę w 2014 roku i konsekwentną, metodyczną pracą doprowadził do dziejowego triumfu.


Panie trenerze, co czuje człowiek, który osiągnął wszystko?
Róbert Kaláber – Spokój w duszy, będący zadośćuczynieniem za tę ciężką pracę, którą wykonywaliśmy nie tylko w tym sezonie, ale też przez ostatnie cztery lata. Szliśmy ku sukcesowi od samego “dołu”, przygotowując na ten moment naszych młodych zawodników. Wierzyliśmy jednak, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Dlatego odczuwam teraz duży spokój.

W jaki sposób świętował pan potrójną koronę? Można bowiem zrobić to dwojako. Albo puścić wodze radości i pozwolić wybuchnąć nagromadzonym emocjom, albo też w zadumie przemyśleć to, czego udało się dokonać.
U mnie zdecydowanie dominowała ta druga opcja. Oczywiście odczuwam ogromną radość, ale nie jestem wielkim imprezowiczem. Rzecz jasna po meczu pojawił się jakiś drobny alkohol. Nie będę ukrywał, że posiedzieliśmy troszkę z chłopakami, ale wszystko na spokojnie. Natomiast moje podstawowe świętowanie to przemyślenia i mentalne powroty do tego, co działo się na tej bardzo trudnej drodze do sukcesu. To nie było takie proste, jak dziś może się wydawać.

Tym bardziej, że jest to sukces w dużej mierze niespodziewany…
Nie zgodzę się z tym. Jeszcze przed inauguracją rozgrywek my – jako sztab szkoleniowy – przekonywaliśmy zarząd naszego klubu, że w ramach tego sezonu pojawia się naprawdę ogromna szansa na historyczny wynik. Nasi wychowankowie grają już czwarty rok w ekstralidze i odpowiednio dojrzeli do walki o najwyższe cele. Ponadto mieliśmy możliwość pozyskania dobrych zawodników zagranicznych, którzy potrafili zrobić różnicę na lodzie. Proszę sobie przypomnieć, iż od początku mówiliśmy o tym, że chcemy wystąpić w finale. Dodam, iż z żadnej strony nie czuliśmy ciśnienia na wynik, ale takie właśnie były nasze marzenia.

W fazie play-off JKH GKS Jastrzębie wygrał dwanaście z czternastu spotkań. W wielu przypadkach było tak, że nasz zespół potrafił natychmiast odpowiedzieć na utratę bramki, jak to miało miejsce m.in. w piątym spotkaniu z Cracovią. Nie załamywaliśmy się po zdobyciu gola przez rywala. Jak udało się wykształcić tę mentalność zwycięzców?
Krok po kroku. Na początku sezonu powiedziałem drużynie, że chcę zakończyć fazę zasadniczą na co najmniej drugim miejscu. Kilku chłopaków spojrzało na mnie z niedowierzaniem, a jeden z podstawowych zawodników stwierdził nawet, że przecież nie mamy składu na pozycję wicelidera. Odpowiedziałem mu, że druga lokata jest w naszym zasięgu i zrobimy wszystko, aby ją zdobyć. I rzeczywiście, małymi krokami szliśmy nieustannie do przodu. Stawaliśmy się coraz lepsi i pewniejsi siebie. Poznawaliśmy się wzajemnie i zgrywaliśmy. W rezultacie zawodnicy coraz bardziej wierzyli w swoje umiejętności. Efekt był taki, że w fazie play-off po prostu wychodziliśmy na lód myśląc tylko o tym, aby po prostu wygrać! Tym samym przestało mieć znaczenie to, kto pierwszy zdobędzie gola.

Jest pan znany z tego, że jeśli trzeba, to potrafi zrugać swoich podopiecznych. Tymczasem obserwując pana postawę w przerwach mam wrażenie, że w tych play-offach w większości przypadków tonował pan nastroje i na spokojnie wskazywał rzeczy do poprawy.
Tak, ma pan rację. Jeśli zawodnicy robią to, czego od nich oczekuję, to nie ma powodu mieć do nich pretensji i odwoływać się do podnoszenia głosu. Jeśli grają według moich wskazówek, ale im nie wychodzi, to potrafię to zrozumieć. Jeżeli jednak drużyna nie wykonuje założonych planów, to rzeczywiście trzeba krzyknąć. Natomiast w tegorocznych play-offach w wielu przypadkach nie było takiej potrzeby. Zespół robił to, co do niego należało. Drużyna po prostu musi wykonywać polecenia szkoleniowca, bo… od tego właśnie jest trener! To ja jestem odpowiedzialny za to, jak chłopcy prezentują się na lodzie. Cieszę się, że w finałach wszyscy byli odpowiednio zaangażowani w walkę i najwyraźniej uwierzyli, że nasze wymagania na tafli i w szatni są “po coś” i mają określony cel, jakim jest końcowy sukces.

Robert Kalaber z trofeum za mistrzostwo Polski; fot. M. Kowolik

Nie będzie to pytanie o osobiste wyróżnienie zawodnika, ponieważ pan nie lubi podejmować tego typu kwestii. Zapytam inaczej – w poprzednich sezonach bywało tak, że w kluczowych momentach nasi bramkarze notowali kosztowne wpadki. Patrikowi Nechvatalowi zdarzyły się być może dwa takie słabsze momenty, ale nie miały one ostatecznie wpływu na wynik, a ponadto nasz golkiper po wielokroć odkupił te winy broniąc znakomicie. Dlatego chciałbym zapytać o genezę jego pojawienia się w Jastrzębiu. Wszak bramkarzy jest mnóstwo, a my tym razem trafiliśmy w dziesiątkę.
Zacznę od tego, że w zeszłorocznych play-offach świetną partię przeciw Cracovii rozegrał Ondrej Raszka. Gdy jednak oznajmił, że chce odejść do Trzyńca, musieliśmy zareagować. Zadeklarowałem wówczas w jednym z wywiadów, że będziemy chcieli pozyskać jeszcze lepszego golkipera i… myślę, że nam się to udało. Osobiście bardzo dobrze znam czeski i słowacki “rynek”. Codziennie obserwuję ekstraklasy w obu tych krajach. Wiem, kto gdzie grał i jak bronił. Uważam, że mam świetny przegląd zawodników zza południowej granicy nie tylko pod kątem statystycznym, ale też “ludzkim”. Wykonałem kilka telefonów w sprawie Patrika do moich kolegów – trenerów i zawodników – otrzymując wyłącznie dobre referencje. Trzykrotnie rozmawiałem telefonicznie również z samym Nechvatalem i dlatego byłem przeświadczony, że mam do czynienia nie tylko ze znakomitym bramkarzem, ale i świetnym człowiekiem. I rzeczywiście – Patrik zanotował wyśmienity sezon, a szczytem jego formy były finały. Cieszę się niezmiernie, że do nas trafił. Dodam, że sporą zasługę w pozyskaniu Nechvatala miał Leszek Laszkiewicz.

Wspominał pan, że przed sezonem przekonywał zarząd JKH GKS, iż mamy wielką szansę na sukces. Czy pana optymizmu nie zgasiła nawet sierpniowa kwarantanna całej drużyny? Czy też może paradoksalnie było tak, że ta przerwa okazała się błogosławieństwem, ponieważ pozwoliła na odpoczynek?
Od razu mogę zaprzeczyć tej ostatniej tezie. Paradoks polega jednak na tym, że pandemia koronawirusa wygasiła inne zachorowania, m.in. na grypę czy anginę. Nie pamiętam takiego sezonu za czasów mojego grania i trenowania, aby w drużynie było tak mało zachorowań. Drugim czynnikiem sprzyjającym sukcesowi, tym razem bez związku z wirusem, był brak poważniejszych kontuzji, oczywiście poza urazem dłoni Macieja Urbanowicza. Nie mieliśmy problemów z barkami, kolanami czy wstrząśnieniami mózgu. Dzięki temu z meczu na meczu zespół zgrywał się coraz lepiej.

A zatem mimo sierpniowej kwarantanny nie stracił pan optymizmu?
Mój optymizm opierał się na tym, że – mówiąc nieskromnie – uważam, iż potrafimy dobrze przygotować drużynę do sezonu. Sprzyjają temu warunki, które mamy w Jastrzębiu. Jeśli chcemy wyjść na taflę nawet trzy razy dziennie, to nie ma problemu. Pod ręką mamy też siłownię oraz halę. Możemy dzięki temu zaplanować wszystkie zajęcia. Natomiast w sierpniu rzeczywiście nie było łatwo. Na pierwszym treningu po kwarantannie pojawiło się szesnastu chłopaków. Wyglądaliśmy katastrofalnie i poruszaliśmy się niczym amatorzy. Na własnej skórze odczuliśmy skutki koronawirusa. Z czasem zrozumiałem, że wszyscy będą musieli przez to przejść, a my po prostu byliśmy pierwszymi w ekstralidze, których to dotknęło. I rzeczywiście – początek mieliśmy bardzo ciężki, ale potem wszystko ułożyło się po naszej myśli.

Po ostatnim meczu finałowym zdecydowaliście się na pewne ryzyko. Mimo obecności sporych oddziałów policji uczyniliście jednak bardzo sympatyczny gest względem zgromadzonych pod Jastorem kibiców, prezentując im trofeum.
Trzeba podziękować policji, że pozwoliła nam na tę chwilę wspólnego świętowania. Przypomnę, że pełne trybuny naszego lodowiska były jednym z głównych celów, o których mówiłem przed sezonem. Niestety, nie mieliśmy możliwości, aby go osiągnąć. Proszę mi wierzyć, że ogromnie brakowało nam kibiców. Świętowanie zdobycia mistrzostwa Polski przy pustych krzesełkach było… dziwne. Szczerze powiedziawszy, odnosiłem wrażenie, że nie wywalczyliśmy złota, a jedynie awansowaliśmy do kolejnej rundy play-off… Nie da się tego porównać do euforii, jaką dają pełne trybuny. Ogromnie żałuję, że z uwagi na sytuację musieliśmy ten historyczny moment świętować bez naszych fanów…

A zatem można pół-żartem powiedzieć, że macie teraz przed sobą kolejny cel – powtórkę tego wspaniałego sezonu, ale już w obecności kibiców. Pytam o to nie bez powodu. W sporcie jest tak, że jeśli spełni się marzenie, to pojawia się swoista pustka i trzeba na siłę szukać motywacji do pracy.
Trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że nawet jeśli w kolejnym sezonie wykonamy wszystko dokładnie tak samo i z tymi samymi zawodnikami, to efektem wcale nie musi być sukces. Jesteśmy w pełni świadomi, że obrona mistrzostwa Polski oraz Superpucharu i Pucharu Polski będzie niezwykle ciężka. Nikt nie może tego od nas oczekiwać. Mogę jednak zapewnić, że w kolejnych rozgrywkach będziemy pracowali co najmniej tak ciężko, jak dotychczas. Znów będziemy starali się odpowiednio przygotować i poukładać drużynę. Aktualnie trwają rozmowy z tymi chłopakami, którym kończą się kontrakty. Mamy już plany przygotowań na kolejne miesiące i nie jest tak, że po sukcesie spoczęliśmy na laurach. Kto mnie zna, ten wie, że nikomu – nawet mistrzowi Polski – nie pozwolę na lżejsze podejście do treningów.

Słowo ode mnie. Chciałbym pana przeprosić za brak wiary i zwrócić honor. Gdy na początku grudnia powiedział pan, że “jesteśmy kompletni”, uważałem to za lekką przesadę.
Nie ma za co przepraszać (śmiech). Wyraziłem taką opinię po pozyskaniu Eriksa Szevczenki, co miało miejsce w listopadzie. Wiedziałem, że potrzebujemy jeszcze jednego solidnego obrońcy. Nie chcieliśmy czekać z tym transferem do grudnia, ponieważ ten zawodnik musiał zgrać się z drużyną. Dzięki Marisowi Jassowi znaleźliśmy właśnie Eriksa, którego pozyskanie okazało się być bardzo dobrym ruchem. Chciałbym jeszcze raz podziękować zarządowi naszego klubu, że zaufał mi w tej kwestii.

Czy czuje się pan “moralnym zwycięzcą” finałowej bitwy na “filozofie budowania drużyny”? Pojawia się argumentacja, że triumf JKH GKS Jastrzębie nad Comarch Cracovią jest zwyczajnie dobry dla polskiego hokeja. Z kolei pan, jako selekcjoner kadry, zyskał w ten sposób ważny argument.
Jestem typem człowieka, który jeśli coś mówi, to nie rzuca słów na wiatr. Jeżeli twierdziłem, że tzw. liga open nie jest dobra dla polskich zawodników oraz przyszłości polskiego hokeja, to jestem o tym całkowicie przekonany. W finale mieliśmy do czynienia z rywalizacją dwóch filozofii budowania zespołu: naszej oraz prof. Janusza Filipiaka. Jestem szczęśliwy, że zwyciężyła jastrzębska opcja. Osoby działające w polskim hokeju muszą zrozumieć, że nie liczy się tylko i wyłącznie “teraz”. Musimy myśleć o tym, co będzie za trzy, pięć czy dziesięć lat. Dziś jestem tutaj, ale za dekadę mogę mieć z Polską wspólne jedynie piękne wspomnienia. Jednak aktualnie naprawdę zależy mi na tym, aby polski hokej nie zniknął, ponieważ głównym źródłem reprezentantów Polski jest ekstraliga. Poza krajem nie mamy zbyt wielu zawodników. Jeśli Polska Hokej Liga nie “wyprodukuje” kadrowiczów, to nikt inny tego nie zrobi.

Zauważmy, jak wielu zawodników JKH GKS Jastrzębie pochodzi z okolic lodowiska. Kamil Górny jest ze Zdroju, Jakub Michałowski i bracia Nalewajkowie – z sąsiedniej Szóstki. Dominik Paś jest z samego centrum miasta, a z kolei Kamil Wałęga – z okolicznej miejscowości. Wszyscy w promieniu kilku kilometrów od obiektu. Przecież nie jest tak, że Jastrzębie-Zdrój jest wyjątkowe. W innych miastach też jest taki potencjał.
Ogromne znaczenie dla pojawienia się tych chłopaków miało zadaszenie Lodowiska Jastor. Na tej fali wzrosło zainteresowanie hokejem w naszym mieście i teraz są jej efekty. Nie chcę nikogo urazić, ale powtórka z tamtej sytuacji nie będzie łatwa. Coraz mniej dzieci widzi swoją przyszłość w sporcie. Młodzi mają komputery, tablety i telefony oraz mnóstwo innych rozrywek. Za moich czasów było inaczej. Z braćmi mieliśmy piłkę, kij i krążek. Innych zabawek nie było. Po prostu mamy do czynienia z inną epoką i dlatego trzeba walczyć o każde dziecko. Tę trudną sytuację widać wszędzie, również w Jastrzębiu-Zdroju, gdzie przecież przedstawiciele naszego klubu jeszcze przed pandemią co rusz odwiedzali szkoły i przedszkola. Jednak i tak dzieci na treningach jest mniej niż kiedyś…

Mówi pan o wspomnieniach związanych z Polską, jednak prawie na pewno będzie pan z nami jeszcze co najmniej trzy lata. Wszak podpisał pan kontrakt do 2024 roku.
To prawda. Zawarłem tę nową umowę, ponieważ tutaj wszystko funkcjonuje tak, jak powinno. Ja tu po prostu bardzo dobrze się czuję! Miasto stawia na sport, w tym także na hokej. Zawsze mogę liczyć na Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji z dyrektor Zofią Florek oraz kierownikiem lodowiska Tomaszem Czułytem. Zarząd naszego klubu obdarza mnie pełnym zaufaniem i mam tu świetnych współpracowników. Z dyrektorem sportowym Leszkiem Laszkiewiczem oraz moim kolegą Rafałem Bernackim nadajemy na tych samych falach. Mamy zbudowane jądro drużyny i działamy jak jedna wielka rodzina. Trzeba jednak wiedzieć, że nie zawsze było tak kolorowo, jak obecnie. Dlatego chcę także wyrazić specjalne podziękowania dla naszych zawodników. Ten sukces rodził się w bólach i nie ukrywam, że nie brakowało konfliktów. Musiałem wówczas twardo postawić na swoim, aby wyciągnąć z moich podopiecznych to, co najlepsze. Bywało i tak, że najstarsi zawodnicy – nawet nie będąc przekonani do mojego zdania – musieli zwyczajnie mi zaufać. W ślad za nimi podążała potem reszta drużyny. Chcę w tym miejscu podkreślić, że żaden trener nie zrobi nic bez zaufania ze strony swojego zespołu. Myślę, że teraz wielu chłopaków przekonało się, że ta trudna droga miała sens. Osiągnięcie celu pozwala zapomnieć o tych gorzkich chwilach.

Robert Kalaber z podziękowaniem od zawodników; fot. M. Kowolik

Tę lepszą chwilą będzie natomiast udział w Lidze Mistrzów.
Tak, to dla mnie dodatkowa nagroda. Możliwość poprowadzenia drużyny w europejskich pucharach to marzenie niejednego trenera pracującego w bogatszym klubie niż JKH GKS Jastrzębie. Cieszę się, że nasi zawodnicy będą mieli okazję do sprawdzenia się na międzynarodowym poziomie w rywalizacji z mistrzami krajów, które w hierarchii hokeja znajdują się znacznie wyżej. Nie ukrywam, że ma to dla mnie ogromne znaczenie i liczę, że nasz klub podoła pod względem finansowym i organizacyjnym startowi w Lidze Mistrzów.

A czy podołamy pod względem personalnym? Na pewno ma już pan jakiś plan odnośnie budowy drużyny na nowy sezon. Kibice zapewne chcieliby ponownie zobaczyć w akcji jak najwięcej mistrzów Polski…
Od zdobycia tytułu minęło zaledwie kilka dni. Rozpoczęliśmy już rozmowy z zawodnikami na temat dalszej współpracy. Na chwilę obecną najważniejsze będzie utrzymanie w zespole naszych młodych wychowanków. W ostatnich latach mieli oni możliwość zaprezentowania swoich umiejętności i wówczas to oni potrzebowali nas. Mamy nadzieję, że teraz, kiedy to my ich potrzebujemy, nie będzie z tym problemu. Jeśli jednak ktoś otrzyma poważną propozycję z zagranicy, to nie będziemy stawiać przeszkód w karierze. Wręcz przeciwnie – osobiście chętnie pomogę w znalezieniu odpowiedniego klubu i nie mam z tym problemu. Nie chcemy tylko, aby chłopcy poodchodzili do innych polskich drużyn. Od rozmów z nimi zależeć będą dalsze decyzje kadrowe, także w kwestii obcokrajowców. Zapewne tutaj zostaną dokonane pewne zmiany, ale – powtórzę – wszystko zależy od podpisania nowych umów z naszymi młodymi zawodnikami.

Na koniec naszej długiej rozmowy chciałbym zapytać pana jeszcze o kilka lżejszych kwestii. Czy mówi coś panu nazwisko Igor Prielożny?
Niestety nie…

To pana rodak, który w 2004 roku zdobył z jastrzębskimi siatkarzami mistrzostwo Polski. Najwyraźniej Słowacy mają na to patent. Musimy “sprzedać” tę informację piłkarzom, którzy aktualnie pozostają bez szkoleniowca…
To ciekawe, przyznam że o tym nie wiedziałem (śmiech). Cieszę się, że taki sukces przydarzył się mojemu słowackiemu koledze. Sądzę jednak, że to nie jest “słowacki patent”, a po prostu efekt wkładania całego serca do swojej pracy. Dla mnie JKH GKS Jastrzębie to fantastyczne miejsce, gdzie wszyscy wspieramy się niczym w rodzinie. Mówię tu zarówno o działaczach i trenerach, jak i sponsorach. Wszyscy widzimy, jak ogromnie cieszą się oni z naszych sukcesów.

Kolejna sprawa to… kalendarz, który wisi w pokoju trenerskim. Nie zmieniliście krajobrazu marcowego, ponieważ przynosił szczęście. Pozostawiliście ten z dwiema górami, ponieważ na kwietniowym krajobrazie widoczna była tylko jedna…
Dobrze, że nie pochorowaliśmy się od tych naszych wszystkich rytuałów (śmiech). Cóż, rzeczywiście zwracaliśmy uwagę na każdy mały szczegół i istotnie pozostawiliśmy kartę ze szczęśliwego dla nas marca. Powiedzmy, że dzięki temu uspokoiliśmy samych siebie (śmiech).

Mamy początek kwietnia, ale nie oznacza to, że ma pan teraz czas na urlop po wytężonej pracy. Wręcz przeciwnie – za moment rusza pan do obowiązków reprezentacyjnych. Tak szczerze – kiedy pan odpocznie?
Ciężkie pytanie, ale ja nie myślę o wypoczynku. Na razie jestem zadowolony z tego, że w końcu miałem okazję porządnie się wyspać! Teraz rzeczywiście myślę głównie o reprezentacji Polski, abyśmy poczynili krok do przodu. Dodam, że nie martwi mnie nadmiar zajęć. Jestem pracoholikiem. Oczywiście lubię wybrać się na tydzień lub dwa nad morze, ale… hokej to całe moje życie. Nie mam z tym problemu, że jadę na kadrę zamiast na plażę.

Podsumowując – czy sezon 2020/2021 był najlepszy w sportowym życiu Roberta Kalabera?
Jeśli chodzi o niwę klubową, to bez wątpienia tak! Liczę jednak, że zakończymy go sukcesem również z reprezentacją Polski.

rozm. Mariusz Gołąbek / jasnet.pl

Liczba komentarzy: 0

Komentarze

Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze. Zaloguj się do swojego konta!
Wypowiedz się o hokeju!
Shoutbox
  • Luque: Kolusz nie grał aż takiego piachu, Wronka przyszedł przeczekać pandemię
  • Luque: Mroczkowski grał dobrze 3 sezony, popatrz na liczby, a że obniżył loty to cóż
  • Luque: Cichy i Szczechura też grali dobrze z 3 lata i potem obniżyli loty
  • szop: moze dla Ciebie nie ale dla tych którzy wiedza na co go stac gral
  • szop: Dupuy tez rozumiem twierdzisz w drugim sezonie gral u Was lepiej
  • Luque: A F.Kapica i Ł.Kamiński to jakie mają liczby za zeszły sezon?
  • Luque: Powiem Ci tyle że Ubowski miał lepsze od Twoich asów
  • szop: to nie przypadki a wrecz potwierdzenie reguly :) zabawny jestes ale napewno lepsze jak Ubowski Krzyzek
  • szop: to nie sa moje asy zreszta Kappi nawet tu juz nie gra :) dawaj jakie mial te liczby
  • Luque: Krzyżek grał mało, a jak grał to w 4 linii, Ubo jest od niego dużo lepszy
  • szop: ale to niczyja wina ze gral malo a raczej wina GKS
  • Luque: Ubowski 12 pkt +3, Kamiński 7pkt -10, ale ponoć szaleje na taflach ;)
  • szop: ktore tak wlasnie niszczy graczy o czym tu mowa wiec nie rozumiem dlaczego tego nie widzisz
  • szop: czekam na te liczby Ubowskiego :D
  • Luque: Jak się nauczysz czytać to znajdziesz ;)
  • szop: rozbawiles mnie Luq dzieki w piatek dobry humor jak znalazl mozesz mnie jeszcze obrazic z braku argumentow spoko nie bede sie gniewac :)
  • szop: skoro stwiedziles ze bije moich asow sadzilem ze wiesz ale Ty mowisz wiecznie o rzeczach i faktach bez pokrycia :D do tego oburzasz sie jeszcze na fakty ktore sa jednoznaczne na emeryture tylko do GKS
  • Luque: No to Ty mi wymieniłeś Asów co są słabsi nawet od Ubowskiego i dalej żyjesz wypromowaniem Wronki ;)
  • szop: nawet przedwczesną
  • szop: Luq czy mysllisz ze kogos w NT jara badz jaral Fakt ze ktos sie z Nowego Targu wybil albo ze ktos sie przez to zalamal badz powazny tutaj tak jest zawsze
  • szop: czego o Tychach raczej powiedziec nie mozesz
  • Luque: Znam tu takich co wypisują tych gości z przeszłości i się tym jarają ;)
  • Luque: W Tychach czasem ktoś się przebije do składu i tyle, nie licząc Jeziorskiego
  • szop: jak bylem mlody to pol tej ligi to byli gracze Podhala ktorzy tutaj sie nie lapali
  • szop: sadze jednak ze zle to odbierasz tutaj to nic nowego dla nikogo
  • szop: wiesz z dobrymi grajkami jest jak z zajebiscie ladna dziewczyna kazdy ja chce przeleciec i wkoncu komus sie uda
  • szop: nawet Baranyk u Was nie byl juz soba
  • szop: gosc ktory ponizej pewnego poziomu nie schodzil... u Was jednak zszedl :)
  • Luque: Haha z tą dziewczyną to dobre ;p
  • Luque: Miałeś u siebie teraz Cichego i Szczechure i co powiesz? ;)
  • szop: ze chcialbym zeby zostali na nastepny sezon
  • Luque: Tak dobrze grają znowu? Też już odcinają kupony i dobrze to wiesz
  • szop: minales sie z tematem rozmowy ale jesli chcesz Cichy gorszy stad nie wyjdzie niz przyszedl z Unii
  • szop: nawet w tym wieku
  • Luque: Szczerze to jestem ciekaw jak będziecie wyglądać z tym kanadyjskim stylem gry
  • szop: sadze ze dobrze za Barskiego mielismy tego przyklad nie ma bardziej odpowiedniego miejsca niz Nowy Targ dla takiej gry pozyjemy zobaczymy mnie bardziej interesuja polnocno amerykanskie posilki za czaso Barskie Seed wrocil z malowania dachow Willick swietny srodkowy
  • Luque: Wasz prezes powiedział, że ma być twardo i przeciwnik ma wyjechać poobijany... ale ja w tej lidze tego nie widzę... a Cichy i Szczechura to się do takiej gry nie nadają, oni woleli zawsze kombinacyjną grę
  • Simonn23: Ubowski podpisał
  • szop: tu wiek moze byc istotny choc nie zapominajmy skad pochodza... wiesz od kazdej funkcji jest dany zawodnik Wronka tez raczej do tej funkcji nie pasuje ale koledzy zrobia mu duzo miejsca
  • Luque: Kapica też odpada z takiej gry ale on chyba odchodzi?
  • Luque: Fajnie że Ubowski zostaje, pora żeby zagrał najlepszy sezon i ustabilizował się na tym poziomie
  • szop: nie odpada czemu fakt nie nalezy do walczakow ale patrz jak to jest w NHL Crosby ma graczy co robia mu miejsce itp Kapi pewnie odejdzie choc sadze ze raczej licytuje kontrakt w Podhalu bo nie sadze by cieszyla go gra O NIE WIADOMO CO nie bedziemy plakac Damian to swietny grajek ale bardzo drogi i bardzo kontuzjogenny
  • szop: choc w NT to roznie jest bo tu wielu graczy ma indywidualnych sponsorow bo ludzi z sianem tutaj nie brak
  • szop: i jak ktos sie uprze to da ile trzeba patrz Patryk Wronka
  • szop: ciekawi mnie kogo trener przywiezie zza wielkiej wody
  • KubaKSU: To dziś Linus ?:)
  • unista55: Korenchuk miał nieprzeciętne umiejętności grając w Toruniu. "W pojedynkę" wygrał im parę spotkań. Ale co podziało się z nim w Tychach....?
  • hanysTHU: Na ctsport o 16:20 Słowacja -Czechy w towarzyskim utkàni, później Kanada-Česko MŚ u18
  • hanysTHU: Będzie co oglądać.
  • szop: unista Luq sie obrazi
  • szop: nie dobijaj go chociaz On wypiera fakty
  • szop: niczym typowy wyborca pisu :)
  • Luque: Heh nie trafiłeś szop ;) ale unita ma rację Korenczuk obniżył mocno loty u Nas, zresztą prawie każdy zagraniczny transfer na minus w zeszłym sezonie
  • szop: no dobra konfederacji :D
  • szop: 2 lata temu zaciag z Torunia tez chyba nie wypalil :D
  • Luque: No co Ty ja na Lewicę głosuję ;D
  • szop: Alan uciekaj stamtad gdziekolwiek jak chcesz jeszcze dobrze zarabiac przez jakis czas :) Luq nie wierze Ci :D
  • Luque: No Szop 2 lata temu zaciąg wypalił właśnie w PO jak przyszedł Sidor, przegraliśmy po super serii z Katowicami 1 bramką Wanackiego w dogrywce
  • szop: to fakt ale ile razy ich zwalnialiscie w trakcie sezonu
  • emeryt: Korenczuk zanim zjawił sie w Toruniu byl m.in królem szczelców na Ukr,kontynuował w Toruniu a zgasł w Tychach
  • Luque: Majkowski trenował to wiesz jak było
  • Oświęcimianin_23: Do Tychów to już na koniec kariery, trochę papieru zarobić:)
  • emeryt: w jednym klubie można obniżyć loty by w nowym odbudowac sie i znowu wznieść na wyżyny
  • emeryt: Bukowski w Sanoku byl gwiazdo ,tam grali na niego,w Tychach byl jednym z wielu
  • szop: Majkowski zrobil Majstra wiec moze to tez syndrom GKS
  • Luque: Stawiam, że Bukowski pójdzie do Ziętary i tam się może odbudować
  • emeryt: Golden Majka zniszczyla jakas tajemna siła co to siły w Tychach odbiera...
  • szop: Bukowski w Sanoku nie byl zadna gwiazda tam byli sami mlodzi chlopcy gwiazda stal sie po sezonie kiedy to przeszedl do GKS i zgasl jak iskra w wiadrze wody
  • emeryt: był Rudym Majkiem by w Oświecimiu lśnic blaskiem Golden Majka
  • Luque: Szop to gdzie Bukowski tego króla strzelców zrobił jak nie w Sanoku i przez to go Tychy wykupiły
  • emeryt: Bukowski nie był gwiazdo w Sanoku hmmm,król szczelców hmmm
  • emeryt: ja bym sie jeszcze nad takim Filipkiem pochylił...bez dwuznaczności
  • szop: po tytule krola strzelcow w Sanoku juz nie gral hmmmm
  • emeryt: chlopok ma warunki,gra twardo i dynamicznie,moze pkt nie robi ale ma dobre rokowania na klasowego zadaniowca
  • szop: chyba nie sadzisz ze zostal gwiazda przed sezonem bo wiedzieli ze bedzie mial krola strzelcow
  • Arma: Cięzko się dziwić chłopakowi, prawdopodobieństwo że powtórzyłby króla strzelców jest zerowe a tak ma w CV Tychy i pojedzie na tym już do końca sezonu
  • emeryt: szopie a dejze spokój
  • Arma: jezu, do końca kariery
  • Luque: Biłas chyba lepszy eme ale on znowu jakąś kontuzję załapał...
  • emeryt: taa Biłas i jeszcze ten jeden def
  • Luque: Ciekawe gdzie byłby teraz Maciej Witan gdyby nie to zawieszenie na 4 lata...
  • emeryt: oj tak,Witan mial zadatki na drigiego Wronusia
  • emeryt: podobna postura i dynamika
  • Luque: Mogą sobie żółwia zbić z Wielkiewiczem w sumie i napisać książkę pt. Jak koncertowo sobie zaprzepaścić karierę...
  • emeryt: taaa.
  • Luque: Ale te 4 lata moim zdanie to za dużo... 2 lata to już by wystarczyło
  • Simonn23: No ja w 2012 uznawałem Wielkiewicza za odkrycie roku więc... Trochę się jednak nie sprawdziło
  • Luque: On w ogóle może grać w jakichś amatorach czy coś?
  • szop: dyskwalifikacja nie pomogla :D ale Kojot teraz bezcenny
  • Arma: Nawet jakby to był rok kary, to i tak jest bardzo ciężko wrócić bo liga od paru sezonów ciągle się rozwija, to że 4 lata temu by sobie pykali nie oznacza że będą dzisiaj
  • Luque: Co do transferów to w Tychach chyba jeszcze Korenczuk, Tavi out, ciekawe co z Kaskinenem? Ja bym go zostawił, solidny def
  • KubaKSU: A ja wziąłbym Nilsona :D
  • Luque: Nilsson ma jedną wadę o której możesz nie wiedzieć
  • Paskal79: Co lugue piję:-) ?
  • Paskal79: Pisałem już wcześniej Nilson dobry grajek....
  • głośny71: Korenczuk jeszcze miał rozmawiać o nowym kontrakcie.
  • KubaKSU: Nilson, Mroczek ,Galant :) dadzą radę w nowych klubach;)
  • hanysTHU: Lód z wody z paprów winien. Pewne info.
  • hanysTHU: Ruski gaz w rolbie.
  • Luque: Nie wiem co pijesz Paskalu, skąd mam niby wiedzieć ;P
Tylko zalogowani użytkownicy mogą korzystać z Shoutboxa Zaloguj się!
© Copyright 2003 - 2024 Hokej.Net | Realizacja portalu Strony internetowe