Echa piątkowego półfinału. "Big cojones" i trzy gole w pierwszej tercji
GKS Tychy pokonał na własnym lodzie Comarch Cracovię 4:2 i wyrównał stan półfinałowej rywalizacji. Co po tym spotkaniu powiedzieli obaj trenerzy?
Tyszanie wyciągnęli wnioski po czwartkowej porażce 2:5. Byli agresywniejsi, kreowali więcej okazji i zaprezentowali lepszą skuteczność.
– Musieliśmy poprawić parę rzeczy. Poza tym zabraliśmy z szatni to, o czym wczoraj zapomnieliśmy. Mam tu na myśli część mężczyzny, czyli „big cojones” – zaznaczył Krzysztof Majkowski, który zdecydował się na kilka roszad w składzie. Na trybunach znaleźli się Peter Novajovský i Radosław Galant, a w zestawieniu meczowym: Brycen Martin oraz Jakub Witecki.
– Były one wynikiem rotacji w składzie, a nie urazów i kontuzji – sprecyzował opiekun tyszan.
Jego podopieczni w pierwszej odsłonie zdobyli trzy gole, co pozwoliło im kontrolować przebieg tego meczu.
– Pierwsza tercja była najlepsza, a zarazem najskuteczniejsza w naszym wykonaniu. W drugiej popełniliśmy kilka błędów, ale nie straciliśmy bramki, co było niezwykle ważne. Na początku trzeciej tercji straciliśmy gola, który wprowadził trochę nerwowości do naszych poczynań – wyjaśnił trener Majkowski.
Jego vis-à-vis Rudolf Roháček również podkreślił, że ogromny wpływ na losy spotkania miała pierwsza tercja.
– Dużo problemów sprawiliśmy sobie w pierwszej tercji. Przegrywaliśmy już 0:3, ale wierzyliśmy, że możemy obrócić ten mecz. W trzeciej tercji od remisu dzieliła nas tylko jedna bramka. Nie udało nam się wykorzystać gier w przewadze, a przy grze 6 na 5 rywale strzelili nam bramkę na 2:4. Było już po meczu – analizował czeski szkoleniowiec, który zwrócił też uwagę na to, że drugi mecz ten serii jest dobrym materiałem do analiz.
– Do poprawy na pewno są przewagi. Musimy dopracować te schematy, które znamy. Trzeba też odpocząć i zregenerować się. Nie brakuje nam walki, serca do gry. Gramy dalej uważam, że 1:1 po dwóch meczach w Tychach to bardzo dobry wynik – zakończył.
Komentarze