Wanat: Nie ma między nami „złej krwi”
Rozegrany we czwartek drugi mecz ćwierćfinałowy między GKS-em Katowice a Re-Plast Unią Oświęcim był dokładnym przeciwieństwem pierwszego pojedynku między tymi ekipami. Po wtorkowej sromotnej porażce 0:8 gospodarze wzięli rewanż i odprawili Unię z bagażem pięciu goli.
– Zagraliśmy to, co mieliśmy grać i od razu widać to po wyniku. Jest 1:1 w play-offie i to jest najważniejsze. Jedziemy dalej i walczymy o przejście do kolejnej fazy – komentował wydarzenia na tafli uradowany Dariusz Wanat.
W istocie katowiczanie grali szybko, z polotem i co najważniejsze – skutecznie. Z kolei w grze Unii brakowało dokładności, pomysłu, a „nogi nie jeździły”. Gospodarzy pochwalić należy także za wolę walki i chęć zmazania blamażu w poprzednim pojedynku, stąd nierzadko na tafli aż kipiało od emocji.
– Tak, na tafli nie brakowało ostrych spięć. To jest hokej, tak się gra w play-offach. Nikt nikomu nie ma za złe, że ktoś kogoś uderzy, ale nikt nie odpuści – skomentował napastnik GieKSy.
W tym miejscu należy poświęcić parę słów rozjemcom czwartkowego widowiska. Kwartet arbitrów pozwalał zawodnikom na twardą, męską grę i nie szafował wykluczeniami. Mimo że sędziowie starali się nie być pierwszoplanowymi postaciami na lodzie, czujnie strzegli przestrzegania przepisów i szybko reagowali nie dopuszczając do nadmiernej ostrości w grze. Ich pracę docenił również nasz rozmówca.
– Graliśmy dziś równie agresywnie jak wczoraj, ale dziś sędziowie dawali bardziej pograć, sędziowali mniej „aptekarsko”. W 5 na 5 gra się zupełnie inaczej, mecz jest dużo szybszy niż w osłabieniach czy przewagach – przekonywał Wanat.
Mimo uśmiechu na twarzy katowicki napastnik nie popadał w hurraoptymizm.
– Wczorajszego meczu już nie ma, podobnie jak dzisiejszego. Czekamy na następne spotkanie. Walczymy o zwycięstwo. Taką konfrontację jak wczorajsza trzeba jak najszybciej wyrzucić z głowy i po prostu i nich nie myśleć – zwrócił uwagę filigranowy napastnik.
Dariusz Wanat przeszedł do katowickiego klubu właśnie z oświęcimskiej Unii. Zapytany jak traktuje mecze z byłym pracodawcą odpowiedział bez chwili zawahania.
– Spotkania z Unią traktuję tak samo jak mecz z każdym innym rywalem. Tak jak w każdym meczu chodzi w nich o zwycięstwo. Wiadomo, że w spotkaniu z klubem w którym się grało chce się bardziej, ale trzeba zachować spokój, aby drużyna odniosła zwycięstwo. Najważniejsze jest przejść dalej – zakończył wychowanek biało-niebieskich.
Komentarze