Kubalík: W PHL trudno jest zdobyć bramkę
Pod koniec stycznia szeregi GKS Katowice zasilił czeski napastnik Tomáš Kubalík, który w swojej karierze miał przygodę w NHL. Teraz pałeczkę z większymi sukcesami zza oceanem przejął jego brat Dominik. Z sympatycznym Czechem porozmawialiśmy o jego dotychczasowej karierze.
HOKEJ.NET: - W Czechach hokej to sport narodowy. Jak zostałeś hokeistą?
- Kiedy zacząłem grać w hokeja, grałem już w piłkę nożną i pływałem. Gdy zbliżał się czas podjęcia ostatecznej decyzji, wybrałem hokej na lodzie.
Miałeś bogatą karierę juniorską, gra w QMJHL, udane Mistrzostwa Świata Juniorów i przeskok do NHL. Czy to był duży szok dla młodego zawodnika zmierzyć się z takim poziomem hokeja?
- Po szkole poszedłem grać do ligi QMJHL, aby zdobyć doświadczenie i rozegrać jak najwięcej meczów. Chciałem nauczyć się grać kanadyjskim stylem po to, by później łatwiej mi było wskoczyć do seniorów.
5 kwietnia 2011 roku spełniło się jedno z twoich dziecięcych marzeń, zadebiutować w NHL. Pamiętasz jakie towarzyszyły ku temu okoliczności?
- Ten dzień doskonale pamiętam, rano po treningu przyszedł do mnie trener, który poinformował mnie, że otrzymał telefon z NHL. Dostałem powołanie na mecz przeciwko Washington Capitals, wsiadłem w samolot i poleciałem tam pełen wrażeń i z myślą, że zagram w najlepszej lidze na świecie.
W sumie w najlepszej lidze na świecie rozegrałeś 12 meczów i zdobyłeś jednego gola przeciwko Phoenix Coyotes. Jak myślisz z perspektywy czasu czemu nie udało ci się na dłużej zadomowić w NHL?
- Cóż miałem tylko 12 meczów, 4 w pierwszym sezonie i 8 w drugim. Trzeci to już była przerwa, gdyż był lokaut w NHL. Nie wiem, dlaczego nie było ich więcej, chyba czegoś mi brakowało i dlatego mam ich tak mało.
Tomáš Kubalík w barwach Columbus Blue Jackets
Zostałeś wybrany w piątej rundzie draftu z numerem 135. W tej samej jak Matt Calvert, Greg Pateryn, Mark Borowiecki czy Matt Martin. Wszyscy są podstawowymi zawodnikami w swoich klubach. Wyobrażałeś sobie, że mogłeś zostać dłużej?
- Mógłbym zostać w Ameryce jeszcze jeden rok dłużej, aby walczyć o miejsce w składzie klubu NHL, ale dostałem ofertę gry w KHL w Pradze, dlatego tak zdecydowałem się wrócić do Europy.
W NHL gra Twój brat Dominik. W zeszłym sezonie był rewelacją ligi wśród debiutantów. Duma cię rozpiera?
- Jestem bardzo dumny ze swojego brata, gdyż to co pokazuje jako hokeista jest owocem ciężkiej pracy i talentu. Cała nasza rodzina go wspiera i trzyma kciuki za jak najlepsze występy w NHL.
Czy pomiędzy rozgrywkami trenujesz razem z bratem i obaj dajecie sobie wskazówki?
- Każdego lata trenujemy razem z bratem, mamy też trenera personalnego od kondycji. Dodatkowo trenują z nami nasi przyjaciele, którzy grają w KHL i w Niemczech. Po każdym treningu i meczu dokładnie go analizujemy, rozmawiamy co należy poprawić, aby się ciągle doskonalić.
Po NHL dość często zmieniałeś klubu, z czego to wynikało?
- Nie wiem, myślę, że w dzisiejszym hokeju to jest trochę bardziej normalne niż wcześniej… Nie mam nic przeciwko zmianom otoczenia. Człowiek poznaje innych ludzi, kluby i miasta.
W sezonie 2018/2019 nie grałeś w hokeja. Co było tym spowodowane?
- Miałem problemy z kolanem, był stłuczony nerw i spodziewałem się operacji. Ona się udała i mogę normalnie grać w hokeja. Ciężko walczyłem o powrót do gry w tym czasie, dlatego cieszę się, że nadal mogę uprawiać swoją pasję.
W Gdańsku Tomáš Kubalík zdobył debiutanckiego gola w PHL (Fot. Klaudia Baron)
W styczniu trafiłeś do Katowic. Nie byłeś zadowolony z przygody z Vitkovicami?
Czy słyszałeś jakieś wcześniej opinie na temat polskiej ligi czy warto tam trafić?
Do ostatniej kolejki będzie walka o trzecie miejsce w tabeli na zakończenie sezonu regularnego. Wierzysz, że wyprzedzicie ekipę z Torunia?
Masz za sobą pięć meczów w PHL. Jak oceniasz poziom ligowy?
Rozmawiał: Sebastian Królicki
Dominik i Tomáš Kubalík (Fot. blesk.cz)
Komentarze