JKH z Pucharem Polski. To już monopol?
Hokeiści JKH GKS-u Jastrzębie pokonali Re-Plast Unię Oświęcim 3:2 i sięgnęli po Puchar Polski. Dla podopiecznych Róberta Kalábera był to już trzeci triumf z rzędu i czwarty w historii.
Przed spotkaniem niemal wszyscy eksperci stawiali na ekipę znad czeskiej granicy. Argumentowali to faktami, że jest to zespół grający agresywniej, lepiej poukładany i skuteczniejszy. Ich przewidywania sprawdziły się i trofeum pojechało do Jastrzębia-Zdroju.
Choć podopieczni Róberta Kalábera rozpoczęli spotkanie od szybkiego złapania wykluczenia, to podczas gry w osłabieniu wyprowadzili zabójczą kontrę. Marek Hovorka urwał się oświęcimskim defensorom i błyskawicznie miał już przed sobą Clarke’a Saundersa. W ostatniej chwili został sfaulowany przez powracającego Victora Bartley i sędziowie podyktowali rzut karny.Do ustawionej na środku tafli gumy podjechał Zackary Phillips i ze stoickim spokojem trafił do siatki. 28-letni Kanadyjczyk przełożył sobie gumę na bekhend i zmieścił gumę pod poprzeczką. Māris Jass, odsiadujący tę karę, tylko szeroko się uśmiechnął.
Oświęcimianie chwilę później byli w opałach, bo wykluczenie zarobił Patrik Luža. W osłabieniu spisali się bez zarzutu, a następnie przeszli do ataku. W 12. minucie wyrównał Daniił Oriechin, który przekierował do bramki wrzutkę Teddy’ego Da Costy. Po pierwszej tercji, która była toczona w naprawdę dobrym tempie, mieliśmy remis 1:1. To zwiastowało dalsze emocje.
Druga odsłona pod względem jakości gry była słabsza, choć rozpoczęła się od niezwykle twardego ataku ciałem Victora Bartleya. 32-letni Kanadyjczyk wprasował w bandę Łukasza Nalewajkę, który długo nie podnosił się z lodu. W tej sytuacji ucierpiał też doświadczony defensor, który zjechał do szatni z rozciętą powieką oraz krwawiącym łukiem brwiowym.
Chwilę po tym zdarzeniu jastrzębianie wyszli na prowadzenie. Roman Rác wykorzystał bierność rywali i popisał się precyzyjnym uderzeniem pod poprzeczkę.
Trener Kevin Constantine starał się reagować i nawet mocno przemieszał formację, ale to na nic się zdało. W pierwszym ataku obok Gilberta Brulégo i Bretta McKenziego znalazł się aktywny tego wieczoru Teddy Da Costa. Nie przyniosło to jednak wyrównującego gola.
Najbliżej szczęścia był Brulé, który soczyście uderzył z wysokości bulika. Guma zatrzymała się jednak na poprzeczce.
Niewykorzystana sytuacja zemściła się chwilę później, bo na 3:1 podwyższył Kamil Wróbel. Wychowanek JKH zaskoczył Clarke’a Saundersa uderzeniem w krótki róg i był to dla jastrzębian milowy krok do zwycięstwa.
– Wydaje mi się, że był to kluczowy moment tego spotkania. Chwilę wcześniej zdecydowałem się na zmianę w składzie. W miejsce Dominika Pasia postawiłem na Kamila Wróbla. Jak widać, opłaciło się – zaznaczył Róbert Kaláber, trener JKH. – Później graliśmy ofiarnie w obronie i staraliśmy się nie pozwolić rywalowi doprowadzić do wyrównania.
Na siedem minut przed końcem regulaminowego czasu gry sztab szkoleniowy biało-niebieskich postawił wszystko na jedną kartę i wycofał bramkarza, ale ta zagrywka nie przyniosła zamierzonego efektu. W 57. minucie szczęście uśmiechnęło się do Patrika Nechvátala, bo krążek po uderzeniu Klemena Pretnara zatrzymał się na poprzeczce.
81 sekund przed końcem Kevin Constantine powtórzył ten ryzykowny manewr, a kara nałożona na JKH sprawiła, że oświęcimianie grali w pięciu na trzech. To wykorzystał Brett McKenzie który zachował się najsprytniej w zamieszaniu podbramkowym. W ostatnich sekundach do remisu i dogrywki mógł doprowadzić Eliezer Sherbatov. Nie zdołał jednak zmieścić gumy między słupkiem, a parkanem jastrzębskiego golkipera. Chwilę później hokeiści znad czeskiej granicy mogli rozpocząć fetowanie kolejnego w tym sezonie sukcesu.
JKH GKS Jastrzębie - Re-Plast Unia Oświęcim 3:2 (1:1, 1:0, 1:1)
1:0 - Zackary Phillips (02:59, rzut karny),
1:1 - Daniił Oriechin - Teddy Da Costa, Siemion Garszyn (11:21)
2:1 - Roman Rác - Martin Kasperlík, Mateusz Bryk (23:47),
3:1 - Kamil Wróbel - Roman Rác, Radosław Sawicki (46:57).
3:2 - Brett McKenzie - Teddy Da Costa, Ryan Glenn (59:25, 5/3)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Krzysztof Kozłowski (główni) - Wojciech Moszczyński, Sławomir Szachniewicz (liniowi).
Minuty karne: 18 (w tym 10 minut za niesportowe zachowanie dla Mārisa Jassa) - 4.
Strzały: 25-25 (10-6, 7-12, 8-7)
Widzów: mecz rozgrywany bez udziału publiczności.
JKH GKS: Nechvátal - Bryk (2), Górny (2); Phillips, Rác, Kasperlik - Ševčenko, Kostek; Urbanowicz, Hovorka, Ł. Nalewajka - Jass (14), Horzelski; Wałęga, Wróbel, Sołtys - Michałowski; Sawicki, Jarosz, Paś oraz R. Nalewajka,
Trener: Róbert Kaláber
Re-Plast Unia: Saunders - Glenn, Luža (2); Sherbatov, McKenzie, Brulé - Bartley, Pretnar; S. Kowalówka, Kalan (2), Koblar - Bezuška, Zat’ko; Garszyn, Da Costa, Oriechin - P. Noworyta, M. Noworyta; Trandin, Krzemień, Przygodzki
Trener: Kevin Constantine
Komentarze