Arciom Żurauski: Nie postawiono przed nami wysokich celów
- Biorąc pod uwagę nagłe włączenie Stoczniowca do PHL i mało czasu na kompletowanie kadry nie postawiono przed nami wysokich celów - mówi młody gracz gdańskiej drużyny Arciom Żurauski. 17-letni Białorusin opowiada także o swoich wrażeniach z gry w PHL.
Żurauski udzielił białoruskiemu portalowi "Belarus Hockey" wywiadu, w którym opowiedział o swojej przygodzie z hokejem w naszym kraju.
Młody zawodnik przyjechał do Polski za swoim bratem Arsienijem, który w Gdańsku rozpoczął studia i grał w hokeja. Dziś Arsienij skupia się już tylko na nauce, a Arciom w tym sezonie rozegrał dla GKH Stoczniowca 27 meczów, w których nie zdobył ani jednego punktu. Wychowanek Dynama Mińsk wspomina, że nawet w zeszłym sezonie w I lidze początkowo potrzebował czasu, by wejść na odpowiedni poziom.
- Dostałem szansę spróbowania sił w Stoczniowcu, gdzie byłem najmłodszy w drużynie - mówi. - Kiedy rozgrywki się zaczęły, trochę czasu zajęło mi przystosowanie się do wymagań nowej ligi, przede wszystkim szybkości gry, rozgrywania krążka i podejmowania decyzji na lodzie. Po rozegraniu większej liczby meczów trochę okrzepłem w składzie. Trenerzy we mnie wierzyli i dawali mi dużo minut, także w przewagach i osłabieniach. To dało mi pewność siebie i naprawdę mogłem cieszyć się grą.
Żurauski obawiał się jednak, że po przystąpieniu GKH Stoczniowca do gry w ekstraklasie, w drużynie może dla niego zabraknąć miejsca.
- Bałem się, bo nie wiedziałem czy mnie wezmą. Rozumiałem, że ekstraklasa to zupełnie inny, wyższy poziom - mówi. - Ale wszystko dobrze poszło, bo trenerem jest Krzysztof Lehmann, który prowadził drużynę w I lidze, więc zna mnie dobrze. W sierpniu zacząłem przygotowywać się z zespołem, a później zostałem zgłoszony do ekstraklasy.
Przeskok o jedną ligę wyżej był dla zawodnika trudny. - Bardzo mi trudno przyzwyczaić się do większych wymagań fizycznych i napięcia emocjonalnego, ale zagryzam zęby, pracuję i wypełniam w całości zadania stawiane mi przez trenerów - mówi. - Oczywiście wolałbym wzmocnić się przez rok-dwa w niższej lidze, ale w tym sezonie drużyna naszego klubu tam nie gra.
Młody hokeista powiedział w rozmowie z białoruskim dziennikarzem, że nie zna okoliczności, w jakich zniknął z mapy klub Lotos PKH Gdańsk. - Nie znam szczegółów rozpadu Lotosu. O to radziłbym zapytać władze naszego klubu - powiedział.
Drużyna GKH Stoczniowca zdobyła w 29 meczach tylko 6 punktów i zajmuje w PHL ostatnie miejsce. Białorusin przyznaje, że wielkich oczekiwań na ten sezon w klubie nie było.
- Biorąc pod uwagę nagłe włączenie Stoczniowca do PHL i mało czasu na kompletowanie kadry nie postawiono przed nami wysokich celów - mówi. - Władze klubu i sztab szkoleniowy nie chcą niczego na siłę forsować, tylko stopniowo się rozpędzać, wzmacniać i poprawiać poziom gry.
Młody gracz przyznaje także, że jego zespół musi dopiero pracować na swoich kibiców. - We wrześniu trybuny delikatnie mówiąc nie wypełniały się do końca, ale to był początek rozgrywek, a my jesteśmy całkiem nową drużyną i musimy zasłużyć na zainteresowanie i miłość kibiców - mówi. - Trzeba to zrobić połączeniem ciekawej, kombinacyjnej gry i dobrych wyników.
Teraz i tak fani na mecze przychodzić nie mogą. - Oczywiście szkoda, że trybuny na meczach są puste, bo hokej to spektakl dla kibiców - mówi Żurauski. - Być może gdybyśmy grali ze wsparciem naszej publiczności, to wyniki byłyby bardziej pozytywne. Ale musimy się pogodzić z tą sytuacją, bo nie jesteśmy jedyni. W wielu krajach rozgrywki odbywają się przy pustych trybunach.
Drużyna z Gdańska o medale nie zagra, ale 17-letni Białorusin spodziewa się, że - szczególnie po ostatnich wzmocnieniach czołowych drużyn - walka o mistrzostwo Polski będzie bardzo ciekawa.
- Play-offy będą ekscytujące - mówi. - Mogę powiedzieć, że w większości meczów w ekstraklasie drużyny pokazują hokej na wysokim poziomie. Nie ma odpuszczania meczów, a wyniki są nieprzewidywalne.
Żurauski gra swój pierwszy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak mówi, jest zadowolony z szansy, którą dostaje.
- Osobiście cieszę się, że dostałem szansę pracować obok doświadczonych zawodników. Mogę w praktyce zyskać trochę hokejowej mądrości - mówi. - Dostaję czas na lodzie, staram się ćwiczyć dokładnie i świadomie, a wszystko robić szybko i skutecznie. Z wdzięcznością wspominam trenerów z czasów, gdy byłem dzieckiem. Zmuszali nas do ciągłego powtarzania różnych technik jazdy i kija, żeby wyrobić automatyzmy. Denerwowaliśmy się na nich, bo nie rozumieliśmy, dlaczego to jest ważne i chcieliśmy więcej grać na treningach. Teraz rozumiem, że trenerzy mieli rację. To wszystko mi się dzisiaj przydaje i bardzo pomaga.
Komentarze