Słowa klucze: szczęście i skuteczność
Hokeiści KH Energi Toruń przegrali na wyjeździe z Re-Plast Unią Oświęcim 1:2, choć w przekroju całego meczu stworzyli sobie więcej dogodnych okazji. – Walczyliśmy do ostatniej minuty, ale niestety nie udało się. Zabrakło nam trochę szczęścia i skuteczności – wyjaśnił Juryj Czuch, trener „Stalowych Pierników”.
Torunianie przyjechali do grodu nad Sołą bez dwóch podstawowych zawodników: kontuzjowanego od dłuższego czasu Michaiła Szabanowa oraz Kamila Kalinowskiego.
– Szabanow ma złamaną rękę i wróci do gry za około miesiąc. Z kolei „Kalinoś” dostał krążkiem w nogę i liczę, że w najbliższym meczu już zagra – wyjaśnił opiekun KH Energi, który musiał nieco porotować składem. Na środku pierwszej formacji, obok Jarosława Dołęgi i Michała Kalinowskiego ustawił Jegora Rożkowa. Rosjanin odwdzięczył się swojemu trenerowi w najlepszy możliwy sposób i zdobył kontaktowego gola. Popisał się przy tym niezwykle precyzyjnym uderzeniem z bulika.
Jednak wcześniej oświęcimianie dwukrotnie znaleźli sposób na Antona Svenssona. Najpierw pokonał go Łukasz Krzemień, a później Ryan Glenn.
– Dostaliśmy głupią karę i straciliśmy dość przypadkową bramkę, bo guma odbiła się od łyżwy naszego zawodnika. Chwilę później popełniliśmy błąd w obronie i zawodnik gospodarzy wjechał do przestrzeni między bulikami i miał dużo czasu, by przymierzyć – analizował Juryj Czuch.
– Kontaktowy gol sprawił, że spotkanie się wyrównało. Niestety zawiodła nas skuteczność. Dwukrotnie ustrzeliliśmy poprzeczkę, w końcówce meczu mieliśmy też dwie sytuacje sam na sam. Taki jest hokej, ale będziemy walczyć dalej – dodał.
Torunianie zostali okrzyknięci rewelacją rozgrywek. Zajmują na razie czwarte miejsce w tabeli i spośród 11 spotkań przegrali tylko 3. Wszystkie z zespołami wyżej klasyfikowanymi, czyli GKS-em Tychy (2:3), Re-Plast Unią Oświęcim (1:2) i JKH GKS-em Jastrzębie (2:3).
– Warto podkreślić, że w tych starciach byliśmy gorsi tylko o jednego gola – stwierdził z uśmiechem trener Czuch. – Jestem zadowolony, że chłopaki walczą od pierwszej do ostatniej minuty. Nawet nie muszę ich motywować w boksie, bo wszyscy wiedzą o co chodzi. To dla mnie spora niespodzianka, że tak szybko wytworzył się kolekty.
Opiekun „Stalowych Pierników” nie wykluczył, że w zespole dojdzie do korekt w składzie. Zdaniem białoruskiego szkoleniowca zagraniczni napastnicy muszą imponować skutecznością.
– Nie może być tak, że taki gracz w 11 meczach strzela tylko jednego gola – wyjaśnił.
Przyznał też, że na razie nie ma jasnej decyzji w kwestii pozostania w zespole Łotysza Laurisa Rancevsa.
Komentarze