Mistrz Polski minimalnie lepszy od Energi (WIDEO)
KH Energa Toruń doznała pierwszej porażki w obecnym sezonie. Torunianie na domowym lodowisku musieli uznać wyższość GKS-u Tychy. Mistrzowie Polski wygrali 3:2, chociaż walka trwała do ostatnich sekund.
Torunianie do meczu z mistrzem Polski przystąpili w niemal najsilniejszym składzie. Zabrakło tylko kontuzjowanego Michaiła Szabanowa, który od gry w hokeja odpocznie około trzy miesiące. W składzie GKS-u, z różnych przyczyn, zabrakło za to: Michaela Cichego, Jeana Dupuy, Mateusza Gościńskiego, Patryka Koguta, Alexandra Szczechury oraz Jakuba Witeckiego.
Oba zespoły w pierwszej tercji nie pokazały kibicom zbyt wiele oprócz walki. Mało było składnych akcji, groźnych strzałów, a bramkarze raczej nie mieli zbyt wiele pracy. Przeważał chaos i sporo niedokładności. Pierwsze trafienie nadeszło dopiero w 23. minucie. Bartosz Ciura zaskoczył strzałem spod niebieskiej Antona Svenssona, a po bramce razem z kolegami wykonał "kołyskę", gdyż obrońca mistrza Polski niedawno został ojcem.
Podrażnienie stratą bramki gospodarze ruszyli do odważniejszych ataków. Mieli szansę do gry z przewagą dwóch zawodników przez ponad półtorej minuty, ale nie udało im się pokonać Johna Murraya. Jeszcze lepszą szansę miał Michał Kalinowski, który wykonywał rzut karny podyktowany za faul na sobie w sytuacji sam na sam. Torunianin nie zdołał jednak przechytrzyć bramkarza "trójkolorowych".
Niewykorzystane sytuacje się zemściły i tuż po niewykorzystanym karnym bramkę zdobyli goście. Patryk Wronka został niepilnowany przed Svenssonem i umieścił krążek w siatce. Jeszcze w tej tercji bramkę do szatni zdobył Szymon Marzec i było 0:3. Torunianie jednak nie poddali się i na początku trzeciej odsłony Kamil Kalinowski wykończył składną akcję Energi i skierował krążek do pustej bramki.
Gospodarze poczuli krew i chcieli momentalnie zdobyć kontaktową bramkę, jednak mistrzowie Polski dobrze się bronili. "Stalowym Piernikom" ta sztuka udała się dopiero w 55. minucie, gdy to Andriej Czwanczikow wymanewrował bramkarza GKS-u i wlał sporo nadziei w serca toruńskich kibiców na doprowadzenie do wyrównania. Trener Juryj Czuch w końcówce postawił wszystko na jedną kartę i wycofał bramkarza, ale Energa nie zdołała wyrównać i zanotowała pierwszą porażkę w obecnych rozgrywkach, jednocześnie oddała fotel lidera właśnie tyszanom.
KH Energa Toruń - GKS Tychy 2:3 (0:0, 0:3, 2:0)
0:1 - Bartosz Ciura - Bartłomiej Pociecha, Jarosław Rzeszutko (22:05)
0:2 - Patryk Wronka - Filip Komorski, Jarosław Rzeszutko (34:00, 5/4)
0:3 - Szymon Marzec - Radosław Galant (39:23)
1:3 - Kamil Kalinowski - Michał Kalinowski, Gleb Bondaruk (40:33)
2:3 - Andriej Czwanczikow - Jegor Fieofanow, Dienis Sierguszkin (54:05)
Sędziowali: Bartosz Kaczmarek, Paweł Kosidło (główni) - Maciej Byczkowski, Marcin Młynarski (liniowi)
Strzały: 29 - 29.
Minuty karne: 2 - 6.
Widzów: 1480.
KH Energa: Svensson - Kozłow, Szkodienko; Bondaruk, K. Kalinowski, M. Kalinowski - Podsiadło, Smirnow; Olszewski, Fieofanow, Sierguszkin - Gusevas, Jaworski; Saloranta, Czwanczikow, Jaakola (2) - Kuzniecow, Skólmowski; Olkinuora, Rożkow, Dołęga.
GKS: Murray - Havlik, Novajovský; Mroczkowski, Komorski (2), Wronka - Seed, Kotlorz; Jeziorski (2), Galant, Marzec - Pociecha, Ciura; Krzyżek, Rzeszutko (2), Gruźla oraz Bizacki, Kasperek, Ubowski.
Komentarze