Zabrakło nam szczęścia
Comarch Cracovia przegrała na wyjeździe z GKS-em Tychy 3:4. Jedną z bramek dla „Pasów” zdobył Štěpán Csamangó, który otworzył swoje strzeleckie i punktowe konto w tym sezonie. – Troszkę to trwało, ale najważniejsze, że się udało – przyznał 26-letni skrzydłowy.
Spotkanie „Pasów” z trójkolorowymi mogło podobać się kibicom. Nie zabrakło w nim sytuacji strzeleckich, bramek, ale też twardych starć. Ekipa spod Wawelu dwukrotnie obejmowała prowadzenie (1:0, 2:1), ale ostatecznie zeszła z lodu pokonana.
– Było to bardzo wyrównane starcie, w którym obie drużyny stworzyło niezłe widowisko. Mieliśmy spore szanse na zwycięstwo, ale niestety tym razem się nie udało – zaznaczył napastnik Cracovii.
I dodał: – Myślę, że po prostu zabrakło nam trochę szczęścia. W końcówce straciliśmy czwartego gola, który okazał się tym decydującym. Walczyliśmy, ale zwyczajnie nie starczyło nam już czasu na odrobienie tej strat.
W piątek podopieczni Rudolfa Roháčka zmierzą się na własnym lodzie z Re-Plast Unią Oświęcim, która na razie z dorobkiem 13 punktów zajmuje czwarte miejsce w tabeli.
– Musimy od początku postawić się rywalom i narzucić swój styl gry. Nie możemy dopuszczać ich pod swoją bramkę, ale też uważać na faule. Jeśli damy z siebie wszystko to mamy spore szansę na wygraną – zakończył Štěpán Csamangó.
Komentarze