Zupančič: Bardziej chcieliśmy wygrać
– To dla nas bardzo ważne trzy punkty. Wygraliśmy bowiem z liderem PHL, drużyną grającą z sercem i walczącą o każdy krążek – tymi słowami Nik Zupančič, trener Re-Plast Unii Oświęcim podsumował wyjazdowe starcie z JKH GKS-em Jastrzębie. Biało-niebiescy wygrali je 3:1.
Oświęcimianie zagrali na Jastorze bez kontuzjowanych Łukasza Krzemienia, Krzysztofa Dudkiewicza (skręcona kostka) i Miłosza Noworyty (złamany nos). Dwaj ostatni urazów nabawili się w niedzielnym starciu z Podhalem Nowy Targ (4:3).
– Mieliśmy ostatnio trudny czas, ale dobrze zaczęliśmy to spotkanie. Przez pierwszych dziesięć, a nawet dwanaście minut nieźle się prezentowaliśmy. Mądrze poruszaliśmy się po lodzie i graliśmy pressingiem. W drugiej połowie pierwszej tercji, to rywale prezentowali się lepiej – ocenił szkoleniowiec Unii.
Po czterdziestu minutach na tablicy świetlnej widniał wynik 0:0. Było to zasługą dobrze spisujących się obu bramkarzy.
– W drugiej odsłonie było wiele kar. Musieliśmy używać ciągle tych samych zawodników, więc czwarta formacja wypadła – zaznaczył Zupančič.
I dodał: – Wiedzieliśmy, że w trzeciej każdy błąd może mieć ogromne znacznie. Udało się nam wykorzystać jedną grę w przewadze. Wydaje mi się, że bardziej chcieliśmy wygrać. Zdobyliśmy drugiego gola, a trzeci sprawił, że byliśmy bezpieczni.
Z kolei trener Robert Kalaber podkreślał, że zarówno on, jak i drużyna spodziewali się trudnego meczu.
– To był wyrównany mecz. My mieliśmy swoje szanse, rywale swoje. Nie będę ukrywał, że pod koniec trochę zabrakło nam sił. Jest sporo meczów, a my gramy dużo na tych najważniejszych zawodników i w efekcie w końcówkach trochę brakuje mocy – przyznał słowacki szkoleniowiec, który nie mógł skorzystać z usług bramkarza Ondřeja Raszki, doświadczonego defensora Henricha Jabornika oraz czterech napastników Jessego Rohtli, Jana Sołtysa oraz braci Łukasza i Radosława Nalewajków.
– Decydującym momentem, który przesądził o losach tego spotkania był nasz błąd, gdy w rogu przegraliśmy pojedynek dwóch na dwóch. Poszło podanie do Pretnara, którego nikt nie zablokował. Zabrakło agresji ze strony młodego gracza, a takie kwestie w wyrównanych meczach decydują o wyniku – zaznaczył Kalaber.
– Po stracie gola otworzyliśmy się, zagraliśmy pressingiem i w efekcie Unia zdobyła trzeciego gola. Walczyliśmy do końca, ponieważ wciąż chcieliśmy coś zrobić z niekorzystnym wynikiem. Nie udało się – zakończył 50-letni Słowak.
Dziś o 18:00 biało-niebiescy zmierzą się z Kadrą PZHL U23. Jeśli wygrają to spotkanie, to zagrają w Turnieju Finałowym Pucharu Polski, który w dniach 27-28 grudnia zostanie rozegrany w Tychach.
Komentarze