Tyszanie skuteczniejsi (WIDEO)
W meczu 28. kolejki Polskiej Hokej Ligi GKS Tychy po zaciętym meczu pokonał Unię Oświęcim 4:2. – Wygrała drużyna skuteczniejsza, bo tyszanie na pewno nie byli dziś od nas lepsi – przyznał Jiří Šejba, trener biało-niebieskich.
Oświęcimianie przed starciem z mistrzem Polski zapowiadali twardą i nieustępliwą walkę. Na samych słowach się nie skończyło, bo od samego solidnie zabrali się do pracy. Już w 2. minucie wypracowali sobie dwie groźne okazje. Najpierw ze środka tercji uderzał Dariusz Wanat, ale John Murray zdążył odbić gumę parkanem. Później z nadgarstka pociągnął Miloslav Jáchym, a tym razem tyskiego golkipera uratował słupek.
Tyszanie w pierwszej odsłonie nie zachwycili. Brakowało im dokładności, ale też hokejowego sprytu. Dość powiedzieć, że nie wykorzystali w sumie trzech okresów gier w przewagach, z czego aż 93 sekundy w podwójnej.
Tuż po zmianie stron wynik spotkania otworzył Peter Tabaček, który skutecznie poprawił uderzenie Andreja Themára.– W końcu się przełamałem, bo ostatni raz trafiłem kilkanaście spotkań temu– uśmiechnął się 33-letni napastnik.
Taki obrót spraw rozsierdził tyszan, którzy potrzebowali zaledwie 89 sekund, by odrobić straty. Zepchnęli gości do defensywy, a sposób na Michala Fikrta znalazł Alexander Szczechura. Mecz w zasadzie rozpoczął się na nowo. Z jedną małą różnicą– obie drużyny zaczęły grać agresywniej.
Reklamacje odrzucone
W 32. minucie tyszanie urwali się z kontratakiem. W sytuacji sam na sam z oświęcimskim znalazł się Mateusz Gościński, ale został sfaulowany przez powracającego Aleša Ježka. Sędzia Paweł Breske skrzyżował ręce nad głową i podyktował rzut karny. Spotkało się to z protestami oświęcimian. – Wejście Ježkabyło czyste i takie wrażenie odniósł każdy z naszej drużyny. Sędzia podjął jednak inną decyzję – skomentował Jiří Šejba, opiekun Unii.
Arbiter nie chciał słuchać reklamacji, a Michael Cichy z ogromnym spokojem trafił do siatki. Trzeciego gola tuż przed końcem drugiej odsłony mógł zdobyć Sýkora, ale nie wykorzystał sytuacji sam na sam z Fikrtem.
Podopieczni Jiříego Šejby doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że jeśli chcą urwać mistrzom Polski choć punkt, muszą jak najszybciej wyrównać. Sęk w tym, że John Murray nie dał się pokonać i w dobrym stylu obronił dwa uderzenia Andreja Themára.
Emocjonująca końcówka
W 47. minucie trzeciego gola dla tyszan zdobył Mateusz Gościński i wydawało się, że nic w tym meczu już się nie wydarzy. Tymczasem na 139 sekund przed końcową syreną John Murray złapał dwuminutową karę. Sztab szkoleniowy gości poprosił o czas, a chwilę później zdecydował się na manewr z wycofaniem bramkarza. I to przyniosło efekt, bo kontaktowego gola zdobył Themár, który z prawego bulika wypalił z nadgarstka.
Chwilę później oświęcimianie znów zdecydowali się na takie rozwiązanie, ale tym razem słowacki snajper nie utrzymał krążka na linii niebieskiej, a Tomáš Sýkora trafił do pustej bramki.
– Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu, najważniejsze jest jednak to, że przy takiej grze udało nam się zdobyć trzy punkty– podsumował Andrej Husau, trener mistrzów Polski.
GKS Tychy – Unia Oświęcim 4:2 (0:0, 2:1, 2:1)
0:1 - Peter Tabaček - Andrej Themár, Iiro Vehmanen (20:37),
1:1 - Alexander Szczechura - Gleb Klimienko, Michael Cichy (22:06),
2:1 - Michael Cichy (31:41, rzut karny),
3:1 - Mateusz Gościński (46:34).
3:2 - Andrej Themár - Peter Tabaček, Jakub Šaur (58:38, 6/4),
4:2 - Tomáš Sýkora (59:38, 5/6, do pustej bramki).
Sędziowali: Paweł Breske (główny) – Patryk Kasprzyk, Daniel Lipiński (liniowi)
Minuty karne: 4-6.
Strzały: 28-38.
Widzów: ok. 700.
GKS Tychy: Murray (2) – Pociecha, Ciura (2); Sýkora, Komorski, Michnow – Bryk, Górny; Gościński, Rzeszutko, Bagiński – Kotlorz, Novajovský; Klimienko, Cichy, Szczechura – Kolarz; Jeziorski, Galant, Kogut oraz Witecki.
Trener: Andrej Husau.
Unia: Fikrt – Šaur, Vehmanen (2); Tabaček, Kiilholma, Themár – Bezuška (2), Ježek; S. Kowalówka, Daneček, Gruszka – Jáchym, Maciejewski; Piotrowicz, Wanat (2), Adamus oraz Paszek.
Trener: Jiří Šejba.
Komentarze