Evan Cowley: Jestem wielkim fanem piłki nożnej
Evan Cowley zastąpił między słupkami bramki MH Automatyki Gdańsk Rosjanina Jewgienija Cariegorodcewa. 23-letni Amerykanin rozegrał dwa spotkania i wciąż czeka na pierwsze zwycięstwo w Polsce. To bardzo sympatyczny zawodnik o szerokim wachlarzu zainteresowań i artystycznej duszy.
HOKEJ.NET: Przegraliście z Unią, choć był moment, że byliście już bardzo blisko rywali. Jak ocenisz ten mecz z oświęcimską drużyną?
- Myślę, że to spotkanie falowało. Najpierw trzy gole gospodarzy, w późniejszej części to my zaczęliśmy więcej strzelać, a na koniec znów zerwała się Unia. Ja jestem w polskiej lidze wciąż nowy i uczę się dopiero specyfiki tych rozgrywek. To był mój drugi mecz w barwach gdańskiej drużyny. Popisałem się kilkoma fajnymi interwencjami, ale przy tych golach, które straciliśmy nic więcej nie mogłem zrobić. Dałem z siebie wszystko.
A jakie są twoje pierwsze odczucia dotyczące Polskiej Hokej Ligi? Podoba ci się gra tutaj?
- Podoba mi się. Są ciekawe mecze. Z tego co widzę, jest dużo dobrze wyszkolonych zawodników. Fajnie poruszają się z krążkiem. Cały czas coś się dzieje. Dużo jeżdżą, dużo strzelają. To bardzo fajny styl gry. Jest ciekawie. Ja potrzebuję jeszcze trochę czasu, żeby przestawić się na europejskie lodowiska, ale już widzę, że zapowiada się naprawdę fajna gra w tym sezonie.
Poruszyłeś dosyć ciekawy temat. Jak wiadomo niektóre przepisy w Ameryce Północnej są inne niż w Europie, tak samo jak chociażby rozmiary lodowisk. Czy to sprawie ci jakieś problemy?
- Nie nazwałbym tego problemem, raczej pewną nowością, do której muszę się przyzwyczaić. Po prostu większe lodowiska, które są w Europie pozwalają na nieco inne rozgrywanie akcji. Pracuję nad tym cały czas z moimi klubowymi trenerami, którzy tłumaczą mi wszystkie niuanse. To jest oczywiście pewien proces, wymagający czasu, ale wierzę, że z każdym meczem będzie coraz lepiej.
W ubiegłym sezonie pokazałeś się po raz pierwszy w karierze na bezpośrednim zapleczu najlepszej ligi świata, czyli w AHL. To była dosyć krótka przygoda. Rozegrałeś tam zaledwie 14 spotkań. Czy coś poszło nie tak?
- Podpisałem kontrakt ze Springfield Thunderbirds na początku sezonu. Byłem z tą ekipą na obozie przygotowawczym. Przydzielono mi tam pozycję piątego bramkarza. Zatem rozgrywki zacząłem w lidze ECHL w drużynie Manchester Monarchs. Po rozegraniu około 20 meczów zostałem poproszony do Springfield, ponieważ u nich powstał problem z golkiperami. Rozegrałem w AHL 14 gier, w czasie gdy inni bramkarze byli kontuzjowani. To była fajna przygoda. Przy okazji udowodniłem, że potrafię poradzić sobie na zapleczu NHL. Dużo się nauczyłem w tym czasie.
Szperając w twojej karierze, doszukałem się sezonu 2012/13, w którym byłeś czołową postacią bardzo dobrej ligi dla nastoletnich hokeistów, jaką jest NAHL. Zostałeś wybrany do Drużyny Gwiazd Pierwszoroczniaków, a zaraz potem w drafcie zdecydowali się na twoją osobę działacze Florida Panthers, którzy wybrali cię z numerem 92. Możesz opowiedzieć coś więcej o tym, co wtedy się działo?
- To był fajny czas. Byłem jeszcze bardzo młody i wiedziałem, że ponad wszystko chcę grać w hokeja. Nie wiedziałem nawet tak do końca jaki jest mój poziom. Wtedy dostałem szansę od Wichita Falls Wildcats. Trafiłem do dobrej ligi. W tym klubie zacząłem profesjonalnie uczyć się bramkarskiego fachu. Okazało się, że mam talent. Zaczęto głośno mówić o tym, że jak dalej będę się rozwijał, to mam szansę załapać się do draftu NHL. Do tego jeszcze zainteresowała się mną Federacja Hokejowa Stanów Zjednoczonych. Zostałem członkiem drużyny narodowej do lat 18, z którą grałem w lidze USDP. Faktycznie tamten sezon był przełomowy. Działo się bardzo dużo i w szybkim tempie.
Fot. z konta zawodnika na Twitterze.
A czy gdy wygrałeś w sezonie 2016/17 z Uniwersytetem Denver mistrzostwo NCAA, czyli najbardziej renomowanej ligi akademickiej na świecie, to powiedziałeś sobie „to jest mój czas, teraz Florida Panthers muszą dać mi szansę”?
- Dokładnie tak było. Wiedziałem, że to jest sukces, na który działacze z Sunrise zwrócą uwagę i tak też się stało. Dostałem zaproszenie na obóz przedsezonowy, gdzie mogłem grać i trenować ze wszystkimi gwiazdami tej drużyny. To była niesamowita przygoda. Niestety nie udało się nic więcej, ponieważ klub Panthers zdecydowali się na bardziej doświadczonych bramkarzy. Byłem zadowolony z tego co pokazałem wtedy na obozie. Powiedziano mi, że będę dalej obserwowany, a jeżeli zaistnieje taka potrzeba, to klub wezwie mnie do gry. Jestem wciąż jeszcze młody, rozwijam się, a to oznacza, że nie powiedziałem w hokeju jeszcze ostatniego słowa. Teraz jestem w Polsce i zamierzam ten czas wykorzystać najlepiej, jak tylko się da, ucząc się nowych rzeczy oraz poszerzając swój warsztat.
Fot. z konta zawodnika na Twitterze.
Jakie są mocne strony twojego bramkarskiego rzemiosła?
- Jestem wysoki, dobrze poruszam się w bramce, potrafię się szybko przemieszczać. Moją silną stroną są także ręce, uwielbiam grać krążkiem. Do tego szybko i chętnie się uczę, co jest w zawodzie bramkarza bardzo ważne. Staram się jak najwięcej wykorzystywać mój wzrost oraz szybkość, którą mam. Na tym opiera się moja gra.
Urodziłeś się w Cranbrook w Kanadzie, ale jak sam powiedziałeś byłeś w systemie szkolenia juniorskiego reprezentacji USA. Jak zatem wygląda sprawa twojego obywatelstwa?
- Ja po prostu mam dwa paszporty. Urodziłem się w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, ale posiadam również obywatelstwo Stanów Zjednoczonych.
Doszły mnie słuchy, że podobno twoją drugą pasją obok hokeja jest muzyka. Podobno grasz na gitarze oraz na perkusji. Jaki rodzaj muzyki lubisz najbardziej?
- Lubię wiele stylów muzycznych. Jednym nich jest na przykład rock’n’ roll. W tym gatunku jest wielu świetnych perkusistów. W ogóle lubię grać rockowe kawałki na bębnach. Muzyka towarzyszy mi od lat. Jest dla mnie świetnym sposobem na przygotowanie się do meczu, a także na to, aby pozytywnie nastawiać się do każdego kolejnego dnia. Muzyka świetnie oddaje wszystkie nastroje, w których znajduje się człowiek. Można ją odpowiednio dobrać do chwili, począwszy od rocka, przez rap, country i wiele innych gatunków.
Nie wiem, czy wiesz, ale skoro takie są twoje zainteresowania, to bardzo dobrze trafiłeś Gdańsk jest miejscem, gdzie naprawdę wiele się dzieje. Jest dużo klubów, dużo zespołów, co chwilę są jakieś wydarzenia muzyczne.
- Nie miałem jeszcze czasu rozejrzeć się w mieście, ale to bardzo dobra wiadomość. Na pewno zrobię odpowiedni przegląd wszystkich ciekawych muzycznie miejsc.
A czy planujesz aktywnie brać udział w muzycznym życiu trójmiejskim. Może chciałbym załapać się do jakiegoś zespołu?
- Niewykluczone. Jeśli tylko poznam ludzi, z którymi nawiążę się jakaś nić porozumienia, to dlaczego nie. Grałem już w kilku kapelach. Chętnie bym wrócił do tego.
Przeglądając media społecznościowe nie sposób nie odnieść wrażenia, że jesteś kibicem piłkarskim, a twoim ulubionym zawodnikiem jest Kylian Mbappé. Ciekawy jestem jakiej drużynie kibicujesz?
- Ja nie jestem kibicem piłkarskim, ja jestem wielkim fanem piłki nożnej. Muszę przyznać, że dobrze zauważyłeś, faktycznie Mbappé to mój ulubiony zawodnik. Jeżeli chodzi o ulubiony klub, to w tej kwestii jest u mnie podobnie, jak z hokejem. W zasadzie nie mam takich specjalnie wybranych drużyn. Lubię po prostu jak jest widowisko na wysokim poziomie. Ale w zasadzie mogę powiedzieć, że na przykład w Premier League lubię Arsenal, no i bardzo dobrze ogląda się też grę Manchesteru City. Oprócz klubów angielskich, bardzo lubię oglądać PSG, ponieważ gra tam właśnie Mbappé, ale nie tylko, jest tam również Neymar. On jest fenomenalny. W czasach szkoły średniej bardzo dużo graliśmy z moimi kumplami na konsoli w grę FIFA. Także muszę przyznać, że znam naprawdę wielu zawodników. To, że przyjechałem teraz kontynuować karierę w Europie, to dla mnie jako fana piłkarskiego wielka sprawa. Piłka nożna jest tutaj ważną częścią kultury. Oczywiście wybieram się zobaczyć jak gra Lechia, o której już słyszałem wiele. Mam nadzieję, że uda się też wyskoczyć na jakiś mecz Ligi Mistrzów albo Ligi Europy.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Komentarze