Szymon Bieniek: W Czechach wszystko stoi otworem przed młodymi graczami
W reprezentacji Polski juniorów znajduje się wielu uzdolnionych graczy. Niektórzy z nich zdecydowali się rozwijać swoje hokejowe umiejętności poza ojczyzną. Dziś rozpoczynamy mini cykl prezentujący losy nastoletnich Polaków zagranicą. Pierwszym rozmówcą był 17-letni obrońca Szymon Bieniek, występujący w czeskiej ekstraklasie juniorów w ekipie ZUBR-a Przerów.
HOKEJ.NET: Jak rozpoczęła się twoja kariera poza granicami Polski?
- W Opolu kiedyś odbył się turniej, na który przyjechały drużyny z Węgier, Rosji i Czech. Mój tata przy tej okazji złapał jakiś kontakt z czeskim trenerem, który zgodził się, żebym przyjechał i pokazał swoje umiejętności. Spodobałem się na tyle, że pozwolił mi zostać i szkolić się tam.
W jakim wieku byłeś kiedy rozpocząłeś grę u naszych południowych sąsiadów?
- Wyjechałem do Czech gdy miałem 12 lat. Od 5 lat mieszkam tam sam, bez rodziców.
A co z edukacją? Skoro wyjechałeś tak wcześnie, to jak poradziłeś sobie ze sprawami szkolnymi?
- W pierwszym roku wyglądało to tak, że w czwartki i piątki chodziłem do czeskiej szkoły, a w środy uczęszczałem do polskiej szkoły, po to żeby skończyć „podstawówkę”, napisać test szóstoklasisty i zamknąć ten etap edukacji. Tak jak wspomniałem od początku byłem również w normalnej czeskiej szkole, gdzie uczyłem się tego samego, co moi koledzy z drużyny, czyli na przykład historii, geografii, angielskiego, czeskiego, matematyki i tak dalej.
Szymon Bieniek (w środku) w czasach gry Slezanie Opawa, który był jego pierwszym zagranicznym klubem. Z prawej Maciej Fabiańczyk. (fot. archiwum prywatne).
Czy to oznacza, że na początku funkcjonowałeś trochę w Polsce, trochę w Czechach?
- Tak, wtedy po prostu dużo podróżowałem, żeby dokończyć polską szkołę podstawową.
A co z barierą językową?
- Nie było łatwo, bo ja praktycznie nie znałem czeskiego, ale jakoś sobie poradziłem.
To niesamowite, że rzuciłeś się od razu na głęboką wodę i rozpocząłeś naukę w czeskiej szkole. Jak sobie z tym poradziłeś?
- Było mi trudno, nie ma co ukrywać. Nie znałem języka, ale muszę powiedzieć, że dużo zawdzięczam kolegom z szatni. Przyjęli mnie bardzo ciepło, pomagali mi we wszystkim. To oni byli moimi pierwszymi nauczycielami języka czeskiego. Wiadomo, że dalej rolę edukacyjną przejęła szkoła, ale idąc do niej już co nieco wiedziałem. Jestem wdzięczny tym chłopakom za to, że pomagali mi całym sercem.
Gdzie mieszkałeś na początku pobytu w Czechach? Czy klub zapewniał ci jakieś zakwaterowanie?
- Na samym początku, kiedy jeszcze kończyłem „podstawówkę” w Polsce, to w Czechach mieszkałem w hotelu. Następnie, gdy już chodziłem tam do ósmej i dziewiątej klasy, czyli w czasie gry w Vitkovicach, mieszkałem w internacie. Tak samo jak to miało miejsce w Hradec Králové, gdzie uczęszczałem do odpowiednika naszej pierwszej klasy liceum.
Dalej chodzisz do szkoły, czy zakończyłeś już ten etap w życiu?
- Kontynuuję swoją edukację dalej w Czechach.
Twoim pierwszym przystankiem za granicą była Opawa. Później pojawiły się kolejne kluby. Możesz o tym opowiedzieć?
- Grałem w Vitkovicach, ale później odszedłem do drużyny z Hradec Králové. Następnie trafiłem do Liberca, ale na skutek problemów, jakich tam doświadczałem od tego sezonu jestem w Przerowie.
Występowałeś w Vitkovicach razem z Jakubem Lewandowskim, twoim kolegą z reprezentacji Polski juniorów?
- Jak do tej pory z Jakubem tylko się mijaliśmy. Nie miałem zaszczytu zagrania z nim w jednej drużynie. Okazje do wspólnych spotkań są jak na razie tylko przy okazji meczów ligowych naszych klubów, no i obecnie na kadrze.
Czyli to ty przecierałeś jako pierwszy szlaki w Vitkovicach?
- Tak, ja byłem tam pierwszy i tak naprawdę, kiedy on przychodził do klubu, to ja odchodziłem do Hradec Králové.
Szymon Bieniek (z lewej) w sezonie 2015/16 reprezentował barwy Vitkovic
(fot. z konta facebookowego zawodnika).
Miałeś jakiś udział w tym, że Jakub trafił do Vitkovic, gdzie zresztą gra cały czas?
- Nasi rodzice mieli ze sobą kontakt i tata Kuby zapytał, czy jest możliwe, żeby porozmawiać z trenerami z Vitkovic w sprawie testów Jakuba. Mój udział i mojego taty w tym przedsięwzięciu ograniczył się tak naprawdę do udostępnienia kontaktu do szkoleniowców, a dalej już sami działali, jak widać z dobrym skutkiem.
Czy masz jakieś własne przemyślenia na temat polskiego szkolenia młodych zawodników?
- Polskiego szkolenia doświadczyłem jedynie na etapie mini hokeja. Pamiętajmy, że wyjeżdżałem stąd będąc praktycznie jeszcze dzieckiem.
Jak do szkolenia młodzieży podchodzą Czesi?
- Traktują to bardzo profesjonalnie. Młodzi zawodnicy mają bez problemu możliwość doskonalenia swoich umiejętności w bardzo różny sposób. Praktycznie wszystko stoi otworem przed młodymi graczami. Trzeba tylko chcieć i pracować. Tak samo w szkole, wszystko nastawione jest na to, by pomóc zawodnikowi, a nie stwarzać problemy.
Szymon Bieniek przygotowuje się z reprezentacją Polski juniorów do grudniowych MŚ dywizji 1B w Tychach
(fot. hokej.cz).
Jesteś mocno zapracowany w swoim klubie? Dużo jest zajęć i treningów?
- Oj tak, tego jest naprawdę dużo. W zasadzie to nie mam czasu uczyć się w normalnym trybie, tyle mam zajęć hokejowych. W moim obecnym klubie dla juniorów uruchomiono taki program, który pozwala nam trenować razem z seniorami występującymi w Chance Lidze, czyli na zapleczu ekstraklasy. Ich zajęcia odbywają się do południa, więc to koliduje z chodzeniem do szkoły. Dlatego mam indywidualny tok nauczania.
To bardzo ciekawy projekt, pozwalający juniorom obcować na co dzień z pierwszą drużyną. Czy zatem istnieją szanse na to, żebyś „przeskoczył” z juniorskiego zespołu do kadry seniorów w Przerowie?
- Mam nadzieję, że już w tym sezonie uda mi się być pełnoprawnym członkiem seniorskiej drużyny w Przerowie. To jest mój najbliższy cel, który chcę osiągnąć.
Co zatem musi się stać, żebyś to marzenie spełnił?
- Droga do tego wiedzie przez dobrą grę w zespole juniorów. Tam trzeba pokazywać pełnię swoich umiejętności i przekonać szkoleniowców seniorskiej drużyny do siebie.
Czy polityka przerowskiego klubu zakłada mocną promocję własnego narybku? Szkoleniowcy chętnie korzystają z waszych usług?
- Drzwi dla nas są otwarte. W Przerowie stawiają na swoich wychowanków. W tym sezonie już trzech chłopaków od nas występowało w Chance Lidze, a jeden jest już praktycznie stałym członkiem seniorskiej kadry. Nasze słabe wyniki w juniorach sprawiły, że z powrotem zaczął więcej z nami grać, żeby pomóc nam poprawić pozycję w tabeli.
Rozmawiał: Dawid Antczak
Szymon Bieniek jako uczeń 5. klasy szkoły podstawowej rozpoczął treningi wraz z Maciejem Fabiańczykiem w Slezanie Opawa, który współpracował z Hockey Team Opole, czyli rodzimą drużyną obu Polaków. W sezonie 2015/16 trenował już w Vitkovicach, gdzie zdołał zaliczyć 2 mecze w drużynie do lat 18, natomiast w ekipie do lat 16 w fazie zasadniczej w 35 grach zdobył 3 gole i 10 asyst. W turnieju finałowym o mistrzostwo Czech zajęli 2. miejsce ulegając jedynie Sparcie Praga.
Kolejny sezon Bieniek spędził w Hradec Králové. W ekipie 16-latków rozegrał 30 spotkań fazy zasadniczej, zdobywając 29 „oczek” (11G + 18A). Zespół odpadł w drugiej części rozgrywek, nie awansując do turnieju finałowego. W ekipie 18-latków Bieniek zagrał 15 razy w rozgrywkach zasadniczych i popisał się dwiema asystami.
Poprzedni sezon to już gra w ekipie 18-latków Liberca. W fazie zasadniczej Polak zaprezentował się 35 razy i zdobył 13 punktów (3G + 10A). W play-offach Bieniek zaliczył 4 mecze, w których strzelił gola i zanotował asystę. Juniorzy młodsi Liberca odpadli w ćwierćfinale mistrzostw Czech, ulegając w serii 0-2 Sparcie Praga.
W bieżącym sezonie polski defensor występuje w ekipie ZUBR-a Przerów w ekstraklasie juniorów. W 12 spotkaniach strzelił 2 gole i zaliczył 4 asysty, a jego zespół jest na ostatnim 6. miejscu w grupie D. ZUBR rozegrał 16 pojedynków, z których zwycięsko zakończył jedynie 5.
Komentarze