Tomasik: Czas pokaże czy podjąłem słuszną decyzję
- Po prostu doszedłem do wniosku, że chcę spróbować czegoś nowego - mówi Damian Tomasik, który zdecydował się odjeść z Podhala i w nowym sezonie reprezentować barwy Tauronu KH GKS-u Katowice.
Odchodzisz z żalem czy raczej bez większych sentymentów?
- Z żalem raczej nie, a sentyment zawsze zostanie. Na pewno pierwszy występ w Nowym Targu w barwach drużyny przeciwnej sprawi, że będę czuł się jakoś dziwnie, serce pewnie mocno zabije, ale tak bywa w życiu sportowca.
Kiedy podjąłeś decyzję o zmianie klubu? Już w trakcie ubiegłego sezonu słychać było głosy, że masz konkretną ofertę z Katowic…
- Nie będę ukrywał, ze faktycznie jakieś tam rozmowy się wtedy odbyły, ale daliśmy sobie czas i wspólnie zadecydowaliśmy, że do konkretnych rozmów siądziemy po sezonie. I tak się stało. Szybko doszliśmy do porozumienia.
Działacze Podhala mieli w ogóle szansę, żeby Cię zatrzymać? Prezes Agata Michalska twierdzi, że o transferze dowiedziała się z Internetu…
- Troszkę Pani Agata mnie zszokowała, bo w zeszłym tygodniu wykonałem telefon do niej i przedstawiłem jak sprawa wygląda z innymi ofertami. Teraz już nie ma co się rozwodzić. A czy mieli szansę zatrzymać? Ciężko powiedzieć, bo były to rozmowy wstępne gdzie trudno było określić co będzie.
Brzmi jakbyś był przekonany do zmiany barw bez względu na wszystko…
- Po prostu doszedłem do wniosku, że chcę spróbować czegoś nowego. Czas pokaże czy podjąłem słuszną decyzję
Kwestie finansowe miały znaczenie?
- Trudno mi odpowiedzieć, bo tak naprawdę nawet nie wiem co Podhale miało mi do zaoferowania.
Miałeś też ofertę z drużyny mistrza Polski GKS Tychy. Perspektywa Ligi Mistrzów Cię nie kusiła?
- Rozważałem też ofertę z Tychów. Na pewno fajnie byłoby się sprawdzić w Lidzie Mistrzów, ale myślę, że to jeszcze przede mną. W Katowicach będzie okazja zagrać w Pucharze Kontynentalnym. To też wyzwanie.
Nie boisz się reakcji kibiców Podhala, dla których byłeś jedną z ważniejszych postaci w zespole?
- Zawsze miałem dobre relacje z kibicami. Myślę, że oni zrozumieją motywy mojej decyzji.
Patryk Wronka mocno namawiał Cię do przenosin?
- Z Patrykiem praktycznie codziennie rozmawiam. Od lat się przyjaźnimy. Jasne, że pytałem go o zdanie. Bardzo pozytywnie wypowiadał się o klubie z Katowic i mogę powiedzieć, że w jakimś procencie miał on wpływ na moją decyzję.
W Podhalu odgrywałeś kluczową rolę. W Katowicach nie koniecznie tak musi być. Przykładem tego jest chociażby osoba Darka Gruszki…
- Jasne, że noga może mi się powinąć. To jest normalne. Nie każdy może odnaleźć się w nowym środowisku. Ale jak nie spróbuję to się nie przekonam.
Odjedźmy od spraw klubowych. Porozmawiamy o reprezentacji. Dosyć niespodziewanie znalazłeś się w kadrze na Mistrzostwa Świata. Kilka dni temu poinformowałeś bowiem, że rezygnujesz z wyjazdu do Budapesztu ze względu na czekający Cię zabieg. Co się zmieniło?
- Śmieszna sprawa. Byłem już w szpitalu. 20 minut przed zabiegiem przyszli lekarze i po oględzinach stwierdzili że to zbyt stary uraz by metoda jaką miał być przeprowadzony zabieg dawała gwarancję poprawy. Doszliśmy do porozumienia, że na dzisiaj nie ma się co z tym „bawić”, zwłaszcza że nie specjalnie przeszkadza mi to w grze i codziennych czynnościach.
Ostatnie zamieszanie wokół kadry nie napawa optymizmem przed Mistrzostwami. Jaka panuje atmosfera w kadrze i z jakim nastawieniem przystąpicie do Mistrzostw…
- Atmosfera jest bojowa. Staraliśmy się odciąć o tego co działo się wokół nas, a na co tak naprawdę nie mieliśmy żadnego wpływu. Jesteśmy profesjonalistami. Wiemy gdzie jedziemy, o co toczy się gra. Chcemy pokazać się z jak najlepszej strony.
Dla Ciebie będzie to prawdziwy chrzest bojowy w seniorskiej reprezentacji. Odczuwasz tremę?
- Na razie to nie mam pewności czy znajdę się w finalnym składzie na turniej. Na pewno bardzo bym chciał. Gra w reprezentacji i to na turnieju rangi Mistrzostw Świata, to marzenia każdego sportowca.
Rozmawiał:Maciej Zubek
Komentarze