Wejście smoka
Ondřej Raszka zastąpił po pierwszym meczu ćwierćfinałowym Tomáša Fučíka. Jak się okazało, decyzja trenera JKH GKS Jastrzębie była strzałem w dziesiątkę. Czeski golkiper z polskim paszportem w dwóch meczach przeciwko TatrySki Podhalu Nowy Targ obronił 66 strzałów i przepuścił tylko jednego gola.
W pierwszym meczu ćwierćfinału play-off jastrzębianie przegrali z nowotarżanami 1:4. Po tym spotkaniu trener Robert Kaláber postanowił postawić na Ondřeja Raszkę, a reprezentant Polski w starciu przeciwko swoim byłym kolegom zaprezentował się ze świetnej strony. Jego zespół przegrał na wyjeździe 0:2, a na własnym lodzie wygrał po rzutach karnych 1:0.
– W każdym meczu staram się pomóc swojej drużynie, niezależnie od tego, z kim gramy. Cieszę się, że udało nam się wygrać, bo w fazie play-off liczą się tylko zwycięstwa – tłumaczy Raszka.
W drużynie w Nowym Targu gra wielu zawodników, z którymi 27-letni golkiper jeszcze przed dwoma sezonami występował w jednym klubie. Czy ten aspekt okazał się dla niego pomocny w serii rzutów karnych?
– Powiem szczerze, że niespecjalnie przygotowywałem się do tego, kto jak w Podhalu strzela rzuty karne. Wyznaję zasadę, że muszę być gotowy na każdy mecz tak samo. Wolę mieć czystą głowę i starać się po prostu reagować na każdy strzał – wyjaśnia.
Jak w sezonie regularnym, tak i w play-offach w meczach jastrzębian z nowotarżanami nie pada zbyt dużo goli. Osiem bramek w trzech starciach, świadczy o tym, że każdy gol może decydować o zwycięstwie.
– Rzeczywiście nasze mecze z Podhalem nie przynoszą wielu bramek, ale to nie tylko zasługa bramkarzy. Każdy jeden zawodnik ciężko pracuje na końcowy wynik. Razem wygrywamy i razem przegrywamy – podkreśla Raszka.
Mecz numer cztery dziś o godzinie 18:00 w Jastrzębiu-Zdroju. Transmisję z tego spotkania przeprowadzi portal jkh.pl
Komentarze