Bryniczka: Nie można mówić o kryzysie formy
Comarch Cracovia przegrała 3:4 po rzutach karnych z JKH GKS Jastrzębie i zanotowała drugą porażkę z rzędu, a trzecią w ostatnich czterech meczach. - Nie można mówić o kryzysie formy. Bramki jakie tracimy są przypadkowe - broni swej drużyny napastnik mistrzów Polski Kasper Bryniczka.
Comarch Cracovia uległa na własnym lodzie JKH GKS Jastrzębie 3:4 po rzutach karnych. Dwie bramki dla gości padły tuż po rozpoczęciu gry w pierwszej, jak i drugiej tercji. Natomiast wyrównujący gol zdobyty przez Leszka Laszkiewicza został zdobyty na niespełna minutę do końca regulaminowego czasu gry. Czy można zatem mówić o braku koncentracji w krakowskiej ekipie?
- W tym meczu złapaliśmy zbyt dużo kar, zwłaszcza w drugiej tercji. Nie wiem czy z koncentracją jest coś nie tak, ale mogę zapewnić, że wszyscy wychodzimy na mecz skoncentrowani. Taki po prostu jest hokej. To gra błędów, a gdyby nikt ich nie popełniał to wynik byłby bezbramkowy - mówi napastnik Comarch Cracovii Kasper Bryniczka.
28-letni wychowanek Podhala Nowy Targ, który przed sezonem zasilił szeregi krakowian, indywidualnie może jednak zaliczyć spotkanie na plus. Najpierw w 15. minucie zaliczył trafienie z najbliższej odległości po podaniu zza bramki Filipa Drzewieckiego, a następnie sam popisał się asystą przy golu Macieja Urbanowicza. Środkowy drugiej formacji mistrzów Polski na pełnej szybkości dograł krążek na prawo, a popularnemu "Urbiemu" pozostało tylko przyłożyć kij i wepchnąć gumę do siatki.
Niestety drużyna Cracovii zalicza ostatnio regres formy, wszak - wliczając Puchar Polski - na cztery ostatnie spotkania doznała aż trzech porażek. Tuż przed świętami mistrzowie Polski musieli uznać wyższość PGE Orlika Opole, ulegając 2:3, a następnie w wielkim finale PP przegrali po dogrywce 5:6 z tyszanami. Na osłodę pozostaje fakt, że w półfinale turnieju krakowianie rozprawili się z Tauronem KH GKS Katowice 6:2. Było to jednak pyrrusowe zwycięstwo, gdyż trofeum ostatecznie pojechało do piwnego miasta.
- Nie można tu mówić o kryzysie formy. Każdy przecież widzi jak tracimy bramki. A to krążek odbije się od pleksy, wpadnie za kołnierz czy podskoczy na kiju. Czasem to po prostu czysty przypadek, ale mam nadzieję, że ten pech jest już za nami. Musimy iść do przodu - twierdzi zawodnik.
Już w najbliższą niedzielę krakowianie udadzą się do Oświęcimia na mecz z tamtejszą Unią. Hokeiści z grodu nad Sołą odkąd ichtrenerem został Jiří Šejba są nieobliczalną drużyną, która już niejednokrotnie napsuła krwi faworytom. Obecnie Unia zajmuje siódmą pozycję w tabeli i wciąż liczy się w walce o czołową "szóstkę". Mistrzów Polski czeka zatem trudne zadanie, wszak truizmem jest, że każda drużyna mobilizuje się na starcie z najlepszą ekipą w kraju.
- Aby wygrać musimy narzucić przeciwnikom swoje tempo, z którego słynie Cracovia. Każda formacja musi być niezwykle skoncentrowana i kruszyć mur jaki postawi przeciwnik, gdyż na pewno tak się stanie. Jestem pewny, że wygramy i przełamiemy passę złych końcówek, jaką ostatnio notujemy - konkluduje Bryniczka.
Początek meczu określanego jako "Derby Małopolski" zaplanowano na 7 stycznia o godz. 17. w Oświęcimiu.
Komentarze