Andrej Husau: Jestem tutaj tylko po to, aby zdobyć złoto razem z drużyną
Nowy trener GKS Tychy opowiedział o planach na nowy sezon, zagranicznej drużynie w PHL, limitach obcokrajowców, destrukcyjnych zawodnikach i innych sprawach a wszystko to specjalnie dla hokej.net
Jak Pan trafił do Polski?
Czekałem na dobrą propozycję od kilku klubów i na początku maja dostałem ją od GKS Tychy. Wiem, że drużyna walczy o najwyższe miejsce w tabeli, czyli o mistrzostwo, oprócz tego gra w Pucharze Kontynentalnym. Tak, więc podjąłem decyzję o rozmowach z działaczami, przyjechałem tu i podpisałem kontrakt.
Jakie będą pierwsze kroki? Czy będzie Pan trenować zawodników według zasad rosyjskiej szkoły?
Moim zdaniem, teraz już nie ma czegoś takiego jak typowa rosyjska szkoła hokejowa. Hokej nowoczesny to jest taki, powiedzmy, międzynarodowy. Tak, więc będę prowadził treningi tak jak to robią na całym świecie, jak prowadzą najlepsi fachowcy, tak jak w NHL albo KHL. Światowy hokej nie stoi w miejscu, też się uczę cały czas i patrzę jak to robią najlepsi trenerzy.
Czy Pan, jako były napastnik uważa, że atak to najważniejsza część drużyny?
Nie, moim zdaniem najważniejszą częścią drużyny jest obrona swojej bramki. Zawsze można strzelić gola, ale najlepiej musisz grać w obronie, tak żeby tez nie stracić gola. Oczywiście będziemy też pracować nad atakiem, ważnym komponentem gry.
Jak się pracuję z zawodnikami?
Wszystko jest OK, w tej chwili jestem zadowolony, chłopaki pracują z wielką chęcią, wszyscy są zadowoleni i atmosfera jest porządna. Będzie trochę ciężej jak rozpoczniemy treningi na lodzie. Na razie wszystko przebiega zgodnie z planem.
Czy mógłby ujawnić Pan jakieś tajemnice związane ze wzmocnieniem drużyny, na przykład z selekcją zawodników?
To jest pytanie nie do mnie, to chyba jest pytanie do działaczy. Na dzień dzisiejszy mamy chyba pięć wolnych miejsc dla obcokrajowców, ale pracuję z tymi graczami, jakich mamy. Ale na pewno będziemy się wzmacniać.
W swoim ostatnim wywiadzie, były trener Sanoka - Miroslav Fryčer, opowiadał o destruktywnych zawodnikach, którzy są gwiazdami na lodzie, ale w szatni starają się rządzić i niszczą atmosferę. Czy miał Pan doświadczenie z takimi zawodnikami i jeżeli tak, jak rozwiązał taki konflikt?
Oczywiście, że tacy gracze mogą pojawić się w drużynie, też kiedyś miałem takich zawodników. Dlatego uważam, że w procesie selekcji zawodników powinien brać udział zarówno, jak zarząd klubu tak i trener drużyny, aby właśnie unikać takiej sytuacji. Moim zdaniem, drużyna to jedna całość. W szatni wszyscy są równi, muszą się trzymać jeden za wszystkich, włącznie z trenerskim sztabem i szefostwem klubu. Trzeba dążyć do jednego postawionego celu. Jeżeli ktoś z zawodników stawia swoje ambicje lub swoje cele wyżej od celów klubu, to dla takiego zawodnika nie ma miejsca w drużynie. Miałem taką sytuację w Keraminie, ale zwolniłem tego zawodnika i to miało pozytywny wpływ na dalsze występy drużyny.
Czy w polskiej lidze powinno grać więcej graczy z zagranicy i jak wygląda sytuacja z limitem obcokrajowców w białoruskiej ekstralidze?
Kij ma dwa końce. Z jednej strony, oczywiście, że dla kibiców byłoby lepiej jak by było więcej obcokrajowców, poziom ligi wtedy jest większy dla kibiców też widowisko jest lepsze. Oczywiście dla reprezentacji Polski lepiej jest, kiedy gra więcej Polaków. Natomiast dla poziomu reprezentacji lepiej jest, żeby poziom tej ligi był wysoki. Moim zdaniem, pięciu - sześciu obcokrajowców wystarczy. Na dzień dzisiejszy taka sama sytuacja jest w białoruskiej ekstralidze.
W ubiegłym roku Tychy przegrały w finale PHL. Czy w tym roku celem jest zdobycie złota?
Tak, mam w kontrakcie taki punkt. Byłem zaproszony przez działaczy, tylko po to, aby zdobyć złoto razem z drużyną.
W 1994-200 roku grał pan w Polsce, czy są jakieś wspomnienia z tego okresu?
Mam bardzo dużo przyjaciół, zwłaszcza w Podhalu Nowy Targ. Oczywiście, że mam dużo wspomnień, bo trzy razy zdobywaliśmy z Podhalem Nowy Targ tytuł mistrza Polski. Nawet po 20 latach odkąd grałem w Polsce spotykam się z kolegami z Nowego Targu, Krynicy czy Warszawy, którzy cieszą się, że wróciłem do Polski. Po tym czasie często myślałem, że język polski nie będzie mi więcej potrzebny, ale okazało, że przydał się.
Czy Pan, jako trener z doświadczeniami z reprezentacji seniorskiej czy młodzieżowych Białorusi przeniesie coś nowego z Białorusi dla polskiego hokeja?
Jak już powiedziałem, nie ma czegoś takiego jak rosyjski czy białoruski hokej. Dużo pracowałem z U20 i U18 czy z pierwszą drużyną, jako asystent trenera. Na mistrzostwach świata seniorów widziałem jak wygląda światowy hokej i powiem, że nie będę trenował wg. białoruskiego czy jakiegoś rosyjskiego hokeja. Będzie hokej, jaki gra cały świat.
Czy jakaś zagraniczna drużyna mogłaby podnieść poziom Polskiej Hokej Ligi?
Myślę, że tak. (Po rozpadzie Związku Sowieckiego - dop. redakcji), Na Białorusi mieliśmy mistrzostwa Wschodnio - Europejskiej Ligi. W sezonach 1995/96 aż do 2003/04 grały tam również drużyny z Łotwy, Ukrainy i Rosji (także z Polski: Olimpia Sosnowiec 96/97, Stoczniowiec Gdańsk 2003/04 i Eurostal Toruń 2003/04 dop. redakcji). Taka liga międzynarodowa to by było super jak mi się wydaje. Trenerzy i kibice patrzą na to jak się rozwija hokej w innych państwach. Moim zdaniem, jeśli grasz przeciwko drużynom zagranicznym to poziom jest wyższy.
Proszę o kilka słów do polskich kibiców.
Wiem, że tyscy kibice są świetni. Widziałem ich w Rouen i w Ritten. Chciałbym, żeby dalej tak kibicowali, żeby byli razem z tyską drużyną nie tylko, kiedy jest dobrze, ale kiedy drużynie coś nie pójdzie. Hokej to samo życie. Jeden dzień jest jasny, drugi dzień jest ciemny. Ale widząc ich wcześniej to myślę, że tyscy kibice będą z drużyną cały czas.
Komentarze