"Pachniało" niespodzianką
GKS Tychy nie bez problemów pokonał w dzisiejszym meczu SMS U20 PZHL 5:3. Mimo ambitnej gry młodych zawodników to tyszanie ostatecznie wywalczyli komplet punktów.
Wynik piątkowego pojedynku już w trzeciej minucie mógł otworzyć Bartosz Ciura, lecz krążek po jego uderzenia odbił się od słupka bramki strzeżonej przez Karola Buczka. Chwilę później bliski szczęścia był Bartłomiej Pociecha, jednak i tym razem krążek odbił się od konstrukcji bramki. Dużo więcej szczęścia minutę później miał Iwo Sroka, który posłał krążek po lodzie, a ten wpadł do bramki przy słupku. Trafienie to zostało uznane po analizie wideo, gdyż strzał został oddany równo z gwizdkiem prowadzącego to spotkanie Janusza Strzempka. Tyszanie mimo wielu szans dopiero w 12 minucie meczu doprowadzili do wyrównania, a szybką kontrę podczas gry w liczebnym osłabieniu wykończył Jaroslav Kristek.
Na drugą tercję młodzi hokeiści sosnowieckiej szkółki wyszli spóźnieni, za co otrzymali dwie karne minuty. Mimo gry w osłabieniu podopieczni Piotra Sarnika nie stracili bramki, a chwilę później podczas gry w podwójnej przewadze ponownie wyszli na prowadzenie. „Zamek” sosnowiczan wykończył Adam Krok, który strzałem sprzed linii niebieskiej pokonał Kamila Lewartowskiego. Ten wyjątkowo zagrał dzisiaj przeciwko swoim kolegom, z którymi gra na co dzień.
- Chcieliśmy, by dzisiaj zagrał z nami. Liczyliśmy, że będzie mógł zagrać w łatwiejszym meczu, a okazało się, że on wcale taki nie był. Kamil na co dzień trenuje z nami, a mecze rozgrywa z drużyną szkółki – przekazał drugi trener GKS Tychy, Krzysztof Majkowski.
Zaskakujące prowadzenie utrzymywało się do 35 minuty, gdy dwójkową akcję przyjezdnych na szybką bramkę zamienił Michał Woźnica. Chwilę później było już 2:3, a Buczka z bliska pokonał Mateusz Bepierszcz. Mimo wielu szans wynik tercji nie uległ już zmianie i tyszanie do szatni zjechali z jednobramkowym prowadzeniem.
W ostatniej odsłonie, a w szczególności jej początku kilkakrotnie dochodziło do zamieszania pod bramką Buczka i po jednej z takich akcji Radosław Galant zdołał pokonać leżącego już na lodzie bramkarza gospodarzy. Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry prowadzenie przyjezdnych podwyższył Patryk Kogut, który strzałem z ostrego kąta umieścił krążek przy lewym słupku. Odpowiedź „Orląt” była niemal natychmiastowa, gdyż minutę później Lewartowskiego pokonał Rafał Podlipni. Była to jak się później okazało ostatnia bramka w dzisiejszym meczu i to tyszanie choć nie bez problemów cieszyli się z końcowego zwycięstwa.
Po meczu powiedzieli:
Piotr Sarnik (trener SMS PZHL): Młoda krew i dużo energii to ważna rzecz w hokeju. Dzisiaj widać było dużo walki w wykonaniu tych młodych zawodników. Dużo pracujemy nad poprawą defensywy, gdyż nie można porównywać napastników ekstaligowych z juniorami. Zawodnicy kryli dzisiaj pozycje i nie pozostawiali luk, jak we wcześniejszych meczach. Nie będę mówił o wypełnianiu założeń taktycznych. Chłopcy zostawili dzisiaj serce na lodzie i można powiedzieć, że dzisiaj walczyliśmy o zwycięstwo.
Krzysztof Majkowski (drugi trener GKS Tychy): Na pewno nasze podejście do tego spotkania nie było takie, jak być powinno. Naszą grę cechowała dzisiaj wielka niedokładność i masa zmarnowanych szans. Popełnialiśmy błędy w obronie i powinniśmy się cieszyć, że graliśmy dzisiaj ze szkółką. Inny rywal mógł nas dzisiaj poważnie pokarać. Mam nadzieję, że był to słabszy mecz przed tymi lepszymi.
SMS U20 PZHL – GKS Tychy 3:5 (1:1, 1:2, 1:2)
Bramki:
Kary:
Strzały:
Widzów:
Sędziowali:
SMS U20 PZHL:
GKS Tychy:
Komentarze