Po kontuzji nie ma już śladu
Patryk Wajda, który w kwietniu doznał poważnej kontuzji żuchwy, przeszedł z drużyną cały cykl treningów "na sucho" i jak sam przyznaje po groźnej kontuzji nie ma już praktycznie śladu. - Z moim zdrowiem już wszystko w porządku - zapewnia popularny "Wajdzik".
Patryk Wajda to bez wątpienia najbardziej pozytywny bohater kwietniowych Mistrzostw Świata Dywizji IA rozgrywanych w katowickim "Spodku". W meczu z reprezentacją Słowenii 28-letni obrońca ofiarnie rzucił się pod krążek i przyjął uderzenie na twarz, w związku z czym doznał wieloodłamowego złamania żuchwy. Uraz okazał się nad wyraz skomplikowany, a lekarze zabronili zawodnikowi jakiegokolwiek wysiłku fizycznego.
Hokeista krótko po nieszczęśliwym zdarzeniu został hospitalizowany i przeszedł skomplikowaną operację. Jakież jednak było zdziwienie, kiedy defensor oznajmił iż chce znaleźć się w boksie drużyny w ostatniej potyczce z Japonią. Jak się okazało zawodnik nie tylko pojawił się na ławce biało-czerwonych, ale wyszedł na lód w ostatniej minucie meczu i potężnym strzałem z daleka zdobył bramkę. Tym samym zapewnił sobie miejsce na kartach historii polskiego hokeja.
Po mistrzostwach spekulowano, że gracza Comarch Cracovii czeka dłuższa przerwa od hokeja, jednak i tym razem Patryk Wajda wykazał się niezwykłym hartem ducha. Defensor mistrzów Polski po krótkim odpoczynku rozpoczął treningi i jak sam przyznaje po kontuzji praktycznie nie ma już śladu.
- Z moim zdrowiem już wszystko w porządku. Trenuję normalnie wraz z innymi zawodnikami na pełnych obrotach bez żadnej taryfy ulgowej - mówi Patryk Wajda, który wraz z drużyną kończy drugą fazę przygotowań.
Tegoroczne przygotowania niczym nas nie zaskoczyły. Obecnie trenujemy na siłowni, tak by być przygotowanym do wejścia na lód
- Póki co nie myślimy o starcie w tych rozgrywkach. Robimy swoje i chcemy dobrze przygotować się do nadchodzącego sezonu
Komentarze