Kolejny dreszczowiec
– To było naprawdę dobre widowisko. Walka, nieustępliwość, akcje z jednej, jak i z drugiej strony. Niestety przegraliśmy 3:4 – ocenił Marek Ziętara, trener „Szarotek”. W nowotarsko-oświęcimskiej rywali jest zatem remis 2:2, a oznacza to, że decydujący o awansie do półfinału mecz odbędzie się w sobotę, na terenie trzeciej drużyny sezonu zasadniczego.
Górale przyjechali wczoraj do Oświęcimia z zamiarem odniesienia zwycięstwa i przypieczętowania awansu do kolejnej fazy rozgrywek, w której czeka na nich już GKS Tychy.
Trzeba przyznać, że dobrze rozpoczęli ten mecz. W pierwszej odsłonie byli stroną aktywniejszą, a na początku drugiej zdobyli dwie bramki. Dwukrotnie na listę strzelców wpisał sięPatryk Wronka, który pod nieobecność Mateusza Michalskiego (krwotok z nosa) zagrał w dwóch atakach: drugim i czwartym.
– Prowadziliśmy 2:0, mając przewagę nad rywalami. Niestety w zbyt krótkim czasie straciliśmy dwie bramki, które dodały hokeistom Unii wiatru w żagle i wiary, że ten mecz mogą wygrać. To był przełomowy moment tego spotkania – stwierdził opiekun nowotarżan.
I dodał: – Potem na lodzie sporo było walki. O losach spotkania zdecydowało trafienie Sebastiana Kowalówki z 48. minuty. Najlepszego dnia nie miał też nasz golkiper. W mojej opinii Ondřej Raszka powinien lepiej zachować się przy czwartej bramce.
Traktowani jak bandyci
Szkoleniowiec Podhala miał także sporo uwag pod adresem arbitrów prowadzących mecze ćwierćfinałowe. Wyraził to na wczorajszej konferencji prasowej.
– Ubolewam nad tym, że sędziowie traktują nas jak bandytów, a nie hokeistów, którzy nie stronią od twardej gry – irytował się Marek Ziętara.
– Co gorsza, to nie tylko moje spostrzeżenia, bo podobnie na ten temat wypowiadają się nasi kibice. Powoli zaczyna przypominać to komedię. Gdy zliczymy wszystkie wykluczenia z czterech spotkań, to wychodzi na to, że przez jeden mecz graliśmy praktycznie w osłabieniu– zakończył.
Komentarze